*Pov Ray*
Siedziałem prawie, że na końcu pojazdu, wpatrując w ciemne ulice za oknem. Od początku drogi nie mogę przestać myśleć o tym wszystkim. Nasza relacja zaczynała się niewinnie, a potem... Po prostu nie rozumiem jaki cudem jesteśmy tak blisko w zaledwie kilkanaście dni. Powinienem się zdystansować..? Wtedy oznaczałoby to "cofnięcie". Nie pójdę dalej. Chwila. Od kiedy w ogóle chcę iść dalej? Do tej pory nie skupiałem się na tym aspekcie, ale od razu, gdy coś się dzieje, zacząłem w połowie polegać na Normanie... Ten chłopak wzbudza ogromne zaufanie. Nie chcę popełnić żadnego błędu. Wcześniej nikogo nie miałem. Nigdy nie wspominałem nic mamie, żeby jej nie niepokoić. Trzymałem wszystko dla siebie, bo tak było łatwiej. Z czasem nawet tego nie zauważyłem. Zacząłem się coraz bardziej pogrążać, a wszystko wokół mnie nie pomagało. Aż w końcu... Przestałem widzieć sens życia, a jedynym wyjściem z tej sytuacji było oczywiste samobójstwo. Wcześniej nie byłem jakoś mocno przywiązany do czegoś czy kogoś. Dobra materialne nigdy mnie nie obchodziły. Od dziecka matka co chwilę wyjeżdżała, więc musiałem zostawać z... Nie umiałem się mocniej przywiązać. Rówieśnicy trzymali się z dala. Zacząłem lubić własne towarzystwo i pogodziłem z samotnością jaka nieustannie nade mną kroczyła. Liczyć mogłem wyłącznie na siebie, więc czemu do cholery jasnej polegam jak gdyby nigdy nic na Normanie!? Nie znam go, on nie zna mnie. Żadne nie wie co spotkało drugiego, a mimo to ślepo wierzy we wszystko. Nienawidzę bliskości. Myślę, że nie ma się co dziwić. Wiele czynników na to wpłynęło. Wtedy, gdy go zobaczyłem... To po prostu wyszło tak... Naturalnie. Nie poczułem choćby lekkiego wstrętu. Może zostało to spowodowane przez stan w jakim się wtedy znajdowałem. Definitywnie muszę się tym zająć w najbliższym czasie. Autobus podjechał na główny przystanek. Czym prędzej z niego wysiadłem i ruszyłem w stronę swojego mieszkania. Muszę wytrzymać jeszcze ten wieczór. Mogę to zrobić. Jestem w stanie to zrobić. Dlaczego jednak mam wrażenie, że wcale tak nie jest..?Od dobrych kilku minut stałem na klatce schodowej, wahając się czy wrócić jeszcze do domu. W prawdzie było po dwudziestej drugiej, ale bardziej niepokojącym zjawiskiem była całkowita cisza panująca w mieszkaniu. Ostatecznie wziąłem większy oddech i chwyciłem za klamkę. Otworzyłem drzwi oraz wszedłem do środka. Było zadziwiająco cicho. Powinienem się zacząć przejmować? Tu nigdy nie ma spokoju. Zajrzałem głębiej do mieszkania. Dzięki temu zauważyłem światło wydobywające się z aneksu kuchennego. Powoli wychyliłem się zza ściany, nie mogąc uwierzyć kogo właśnie zobaczyłem. Stanąłem jak wryty. Osoba, w którą się wpatrywałem odwróciła się w moją stronę i wyglądała na równie zdziwioną co ja.
- Ray!?
- Mama!?- brunetka szybko do mnie podeszła, obejmując. Odsunąłem się na większą odległość.- Nie miałaś być jutro?- spytałem zaskoczony.
- Widzisz, pracę zakończyłam dzisiaj po południu. Chciałam wam zrobić niespodziankę, ale nikogo nie zastałam. Próbowałam się dodzwonić do...
- Mówił, że wyjdzie gdzieś z kolegami. Pewnie dlatego.- przerwałem. Nie chciałem nawet słyszeć jego imienia.
- A! To już wszystko jasne.- powiedziała, wracając do kuchni. Poszedłem tuż za nią, siadając na taborecie przy wysepce.- A ty znowu robiłeś sobie wieczorny spacer? Mówiłam ci, że niebezpiecznie jest chodzić o takiej porze. No i w każdym razie jak masz zamiar wychodzić to odbieraj chociaż telefon.
- Tak, wiem. Przepraszam.- musiałem być aż tak zajęty, żeby nie zorientować się, że do mnie dzwoniła. Ciemnowłosa spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem.- Poza tym nie byłem na żadnym spacerze. Nic mi nie groziło, więc nie musisz się martwić.
- A to ciekawe. Gdzie w takim razie byłeś?- mimo jej dłuższych nieobecności byliśmy całkiem blisko. Dodatkowo potrafiła wyczuć kiedy ukrywałem drobniejsze rzeczy. W końcu, gdyby wiedziała o wszystkim, wątpię, że pozwoliła by mi zrobić tyle głupich rzeczy.
- U... Przyjaciela.- odparłem cichym tonem. Widziałem zdziwienie na jej twarzy.
- Ty... Znalazłeś kogoś?
- Czemu jesteś tak zdziwiona? Aż tak we mnie nie wierzysz?
- N-Nie! Oczywiście, że nie! Jestem po prostu zaskoczona. Mówiłeś, że nie chcesz nikogo poznawać i dobrze ci tak jak jest, więc założyłam, że raczej tak zostanie. Mimo to bardzo się cieszę.- postawiła dwa kubki z ciepłym naparem na blat wysepki, a sama usiadła tuż obok mnie na drugim taborecie.- Widzę, że sporo musiało się zmienić od kiedy ostatni raz przyjechałam. Opowiadaj. Jak się poznaliście?- zatkało mnie przez chwilę. Przecież nie mogłem powiedzieć prawdy.
- Przypadkowo... Wpadliśmy na siebie w mieście.- powiedziałem, nie patrząc jej w oczy. Wykryła by ściemę jak nic.
- O! Jest w twoim wieku? Chodzicie razem do szkoły?
- Tak i nie.-odpowiedziałem.
- Jak ma na imię?- spytała ponownie.
- W śledztwo się bawisz?- zapytałem, unosząc brwi. Wziąłem łyk z parującego kubka.
- To jak?- westchnąłem.
- Norman- wpatrywałem się we własne odbicie na tafli ciemnej herbaty.
- Hmm, ładne imię.- skomentowała, również upijając trochę zawartości swojego napoju.- Musisz mi go koniecznie przedstawić.- prawie się zachłysnąłem.
- Co? Żartujesz?
- Nie. Czemu bym miała? To normalne, że chcę wiedzieć z kim zadaje się mój syn, nie sądzisz?- wywróciłem oczami.- Długo się znacie?
- Jakieś... Trzy tygodnie.
- A to całkiem świeża sprawa. I jak? Dobrze się dogadujecie?
- Raczej tak skoro się zadajemy.- spojrzałem na nią z wypisanym "mogłaś się domyśleć" na twarzy.- Można by powiedzieć, że jesteśmy całkowitymi przeciwieństwami, ale... Jakoś wyszło, że mamy zadziwiająco dużo wspólnego.- brunetka przede mną wyciągnęła rękę i zmierzwiła włosy.
- Naprawdę bardzo się cieszę, że znalazłeś przyjaciela. Jestem z ciebie dumna.- uśmiechnęła się szeroko, wstając ze swojego miejsca.- Masz może jakieś jego zdjęcie?- pokręciłem przecząco głową.- A jak się dogadujesz z...
- Wszystko w porządku. Nie jest źle.- odparłem. Dopiłem czym prędzej napój, a pusty kubek włożyłem do zmywarki.- W każdym razie idę do siebie. Muszę jeszcze dokończyć zadanie z geografii.- wyjaśniłem na co kobieta przytaknęła. Bez zbędnego gadania ruszyłem do siebie. Teraz, gdy mama była w domu, nic mi nie grozi. Mam chwilę spokoju no i... Nie wierzę, że powiedziałem jej o Normanie. W ogóle tego nie planowałem, ale teraz widząc jak bardzo się z tego cieszy... Może, jednak podjąłem dobrą decyzję. Poza tym... Chciałaby go poznać, a ja... W zasadzie też bym tego chciał. Nawet jeżeli dalej trzymam go na pewien dystans. Mama nie wie nic o moich przyszłych planach, dlatego może przed moją śmiercią, niech go pozna..? Ostatecznie, obydwoje są jedyny ludźmi w moim życiu, którzy chcieli dla mnie w pewien sposób dobrze. Ewidentnie musze jeszcze nad tym pomysłeć.
CZYTASZ
~°Połączenie°~
Roman d'amourRobienie sobie żartów przez telefon. Popularna zabawa, z której dalej większość nie rezygnuje. Norman i jego przyjaciele postanawiają wziąć udział w całej zabawie, jednak nikt nie spodziewał się, że niewinne żarty przerodzą się w miesięczny zakład o...