*Pov Norman*
Powoli zaczynałem się budzić. Jęknąłem przeciągle, przekręcając się na drugi bok. Czułem się taki zmęczony. Nie mogłem w ogóle zasnąć, a kiedy ostatecznie to się udało było coś koło czwartej nad ranem. Wczoraj działo się tak wiele, że... Musiałem wszystko przemyśleć. Tak bardzo się cieszę, że mogłem mu w końcu powiedzieć. Mówił, że wcale nie zrzucam na niego swoich problemów. Mam nadzieję, że tak się właśnie stało. Nie chciałbym, żeby rozmyślał nad tym dłużej niż to byłoby potrzebne. Nie sądziłem, że tak bardzo pęknę. Sposób w jaki wczoraj się mną zajął... Być może źle go odebrałem, ale czułem, że był zmartwiony, a sam się o mnie troszczył. Pewnie się mylę, jednak myśl, że istnieje choćby cień szansy, że tak właśnie się działo... Przyprawia mnie o miłe ciepło. Nagle drzwi od mojego pokoju się otworzyły, a ja zerwałem się do siadu. W progu stał mój tata. Wpatrywaliśmy się w siebie z małym szokiem.- Czemu nie pukasz?
- Czemu nie jesteś w szkole?- spytaliśmy w tym samym czasie. Mężczyzna rozpoczął tłumaczyć jako pierwszy.- Myślałem, że nie ma cię w domu. Chciałem sprawdzić czy nie zostawiłem tutaj jednej rzeczy. Co z tobą? Źle się czujesz?
- Nie? Czekaj, która jest godzina?- starszy wyciągnął dłoń ku górze spoglądając na zegarek. Zawsze go nosił. Dodatkowo nie mógł się z nim rozstać po wydarzeniach sprzed niecałych czterech lat.
- Za piętnaście ósma.- odparł najspokojniej w świecie. Zacząłem przegrzebywać się w tonach kołdry, ostatecznie prawie wywracając się o jej fragment na podłogę. Zacząłem wyciągać z szafy ubrania. Podczas tego tata ciągle mi się przyglądał.
- Nie musisz iść dzisiaj do szkoły, jeżeli chcesz.- zaproponował.
- Wolę wykorzystać tą okazję na inny dzień.- odparłem.- Z resztą, Emma mnie zabije jak znowu się nie pojawię.- minąłem go w drzwiach, czym prędzej wchodząc do łazienki i przygotowując. Po kilku minutach wyszedłem, kierując się prosto na korytarz by założyć buty.
- Nie zjesz śniadania?- podpytał.
- Kupię coś na mieście.- wyjaśniłem, zakładając kurtkę.- Muszę iść.- i z tymi słowami wyszedłem na klatkę schodową, gdy oprzytomniałem. Wróciłem się.
- Jednak zostajesz?
- Nie. Zapomniałbym plecaka...- mruknąłem, Mężczyzna wybuchnął śmiechem z mojej drobnej omyłki. Na szybko spakowałem potrzebne mi zeszyty, po czym zakładając przedmiot na plecy, już ostatecznie ruszyłem do szkoły.
•«♪»•
Kiedy wszedłem na szkolne korytarze, świeciły pustkami. Wiedziałem już, że jestem porządnie spóźniony. Teraz, gdy szedłem w stronę swojej klasy, wykorzystałem wolną chwilę by zajrzeć do telefonu. Miliony nie odebranych połączeń i wiadomości od Emmy, Don'a i Gildy. Dostanę po tej lekcji porządną reprymendę. Odrzuciłem je wszystkie, wiedząc, że nie ma sensu ich odczytywać, przez co zauważyłem wiadomość jeszcze od jednej osoby.
Ray
Jak się czujesz?
Mam nadzieję, że wszystko w porządku.Uśmiechnąłem się. Może, jednak nie myliłem się co do tego zmartwienia?
Ja
Jest dobrze.
Przepraszam, że dopiero odpisuję, ale trochę mi się zaspało.Schowałem urządzenie do kieszeni. Stanąłem przed klasą, biorąc większy oddech. Zapukałem, a po cichym "proszę" wszedłem do środka. Przeprosiłem za swoje praktycznie dwudziestominutowe spóźnienie oraz zająłem miejsce. Od razu po tym cała trójka zjechała mnie rażącym wzrokiem z góry do dołu. Oj, tak. Mogę szykować się na upomnienie i miliony pytań. Normalnie lekcje mijają mi szybko, jednak ta skończyła się niemal z prędkością światła. Dzwonek zadzwonił, a wraz z nim w moim kierunku odwrócili się wszyscy moi przyjaciele.
- "Pan Idealny" spóźnił się na pierwszą lekcję?- zaczęła rudowłosa.- Co się takiego stało?
- Nic.- odpowiedziałem, uciekając od nich wzrokiem.
- Mhm. Naprawdę, bardzo nas przekonałeś.- odparła krótkowłosa.
- Czyżby ktoś tu miał randkę do późna?- powiedział Don, poruszając sugestywnie brwiami.
- Rozmawialiśmy już o tym kilka razy.- jęknąłem.- Nie ma i nie było żadnej dziewczyny. Tylko Ray.
- A czy ja coś wspominałem o dziewczynie?
- He? Co masz na myśli?- spojrzeli się po sobie, ostatecznie patrząc na mnie jak na idiotę.
- Nie ważne.- westchnął.- Właśnie! Zapomniałbym!- czarnoskóry sięgnął do swojego plecaka. Nagle wygrzebał z niego to, czego potrzebował. Wyciągnął w naszą stronę pięć prostokątnych papierków. Żadne z nas się nie odezwało. Czekaliśmy aż sam więcej wyjaśni.- Pamiętacie ten dzień kiedy jechaliśmy z Emmą po zakupy? Musiałem załatwić jedną sprawę i oto ona!- ostatnie zdanie prawie wykrzyczał na całą klasę.
- Co to?- spytała okularnica, biorąc do ręki jeden z wystawionych przedmiotów.
- Darmowe wejściówki do wrotkarni.- odparł , dumnie wypinając pierś do przodu.- Tak, wiem, jestem niesamowity. Nie musicie mnie za bardzo chwalić.
- Nawet nie zamierzałam tego robić.- powiedziała zielonooka.- Z resztą, mam dwa pytania. Pierwsze, czy ty widzisz do kiedy jest ważny?
- Do jutra. Dlatego dzisiaj je dałem.
- A nie pomyślałeś, żeby nas chociaż trochę wcześniej uprzedzić? Co jak któreś z nas ma plany?- chłopak podrapał się po karku.- Po drugie, czy tych wstępów nie jest trochę za dużo?
- Ah, tak! Początkowo załatwiłem cztery, ale po ostatnim spotkaniu z Ray'em, pomyślałem, że moglibyśmy wziąć go ze sobą!
- To... Akurat fajny pomysł.- przyznała.
- Co ty na to, Norman?- zapytała okularnica.
- Czemy mnie pytacie? To nie moja decyzja.
- Bo jako jedyny masz z nim jakiś kontakt.- powiedzieli w jednym czasie, zaczynając się po tym śmiać. Westchnąłem lekko się uśmiechając. Wyjąłem telefon wchodząc w naszą konwersację.
Ja
Słuchaj, wyszła taka sytuacja.
Don załatwił darmowe wejściówki do wrotkarni.
I wszyscy chcielibyśmy, żebyś poszedł z nami.
Nie miałem o niczym pojęcia! Przysięgam!
Dowiedziałem się przed chwilą.Ray
ɼΙPrzepraszam, że dopiero ...
‖ Nic się przecież nie stało. Ważne, że jest lepiej.
Co do propozycji...
Czemu nie.
Tylko liczę, że tym razem nie będę musiał tam przyjść samemu.Ja
Potrzebujesz rycerza, który cię zaprowadzi?Ray
Powiedziałbym partnera.
A co? Chętny?JaOczywiście.Pójdę tam z tobą z wielką radością.
- Ray mówi, że może przyjść.- powiedziałem w skrócie.
- No i super! Jak rozumiem wy też możecie?
- Tak. Tylko poważnie, następnym razem powiedz o tym trochę wcześniej.- powiedziała Gilda. Don uśmiechnął się niezręcznie.
- Postaram się.- okularnica wywróciła tylko oczami, wiedząc, że czarnoskóry na sto procent powtórzy jeszcze nie jedną taką akcję. Dzwonek zadzwonił, a my kontynuowaliśmy następną lekcje w planie.
CZYTASZ
~°Połączenie°~
RomanceRobienie sobie żartów przez telefon. Popularna zabawa, z której dalej większość nie rezygnuje. Norman i jego przyjaciele postanawiają wziąć udział w całej zabawie, jednak nikt nie spodziewał się, że niewinne żarty przerodzą się w miesięczny zakład o...