Rozdział 1

7.2K 141 16
                                    

Czarny Mercedes, który obecnie prowadzę zaryczał głośno, kiedy wystartowałem ze skrzyżowania. Spojrzałem na zegarek umieszczony, desce rozdzielczej, byłem już spóźniony co zwykle bardzo rzadko mi się zdarza, a praktycznie wcale. Zawsze uważałem, że punktualność jest najważniejsza i najbardziej ceniona. Wkurzony na samego siebie i cholerne korki przesunąłem dłonią po świeżo ogolonej szczęce. Bankiet, na którym musiałem być obecny, dotyczył 10-lecia działalności mojego najstarszego i jednocześnie najlepszego hotelu.

Kiedy w końcu skręciłem na parking mojej dumy, zacząłem szukać miejsca parkingowego, co graniczyło z cudem. Po długim szukaniu, w końcu zaparkowałem swojego Mercedesa klasy S i ruszyłem w stronę gigantycznego budynku w stylu nowoczesnej elegancji.

Nie miałem za grosz dobrego humoru, aby udawać miłego przy rozmowie z moimi konkurentami, albo osobami, z których współpracuję. Poprawiłem szarą marynarkę od Armaniego i poprawiłem, śnieżno-białe kołnierzyk koszuli, którą miałem na sobie. Wchodząc do budynki przywitała mnie obsługa z należytym szacunkiem, jaki wypadałoby okazać dla ich pracodawcy i wręczyły mi kieliszek, zapewne drogiego szampana. Skinąłem głową i weszłam do sali, w której odbywało się przyjęcie.

Na sporym podeście ustawionym na końcu sali stał mój młodszy brat i jednocześnie wspólnik, Benito.
Cała rzesza ludzi stojących przy rozstawionych, wysokich stolikach, popijając szampana słuchała prymitywnej przemowy Benito.

- ... Aurora to nasza dumą, największym hotelem i cieszymy się ze państwo przyszli razem z nami uczuć nasz sukces szczególnie ze w ostatnim miesiącu znajdująca się tutaj restauracja zdobyła kolejną gwiazdkę Michelinie... - Na Sali rozeszły się gromkie brawa gratulując nasz sukces. - dziękujemy wszystkim za przybycie i życzymy miłej zabawy.

Dodał po czym zszedł ze sceny. Za jednym zamachem wypiłem całą zawartość kieliszka i oddałem puste naczynie obsłudze.

- Spóźniłeś się.

Powiedział Benito, który przyszedł zaraz po zejściu ze sceny.

- Dobrze o tym wiem Benito, nie musisz mi o tym mówić.

Powiedziałem swoim niskim głosem, wzrokiem patrząc na niego z góry. Był niższy ode mnie o jakieś dziesięć centymetrów. Jego blond lokowane włosy od zawsze działały mi na nerwu, wiecznie były potargane, zamiast idealnie ułożone.

- Widzę, że ktoś wstał dzisiaj lewą nogą... chodź, idziemy się napić czegoś mocniejszego.

Poklepał mnie po plecach i ruszyliśmy w stronę stołu z przeróżnymi trunkami. Nalał do naszych szklanek szkockiej whisky, uprzednio dodając duża kostkę lodu do każdej ze szklanek. Chwyciłem swoją szklankę i odwróciłam się tyłem do stołu a przodem do gości. Zespół wszedł na scenę, na której przed chwila znajdował się mój wspólnik i zaczął grać delikatną, elegancką muzykę pasującą do tego miejsca.

- Za nasze dzieło.

Odezwał się Benito i stuknął swoją szklankę o moją. Nasze. Tak nasze tyłki na papierze. Dobrze, że on miał tylko 15% z dochodów od tego hotelu. On przychodził tutaj tylko, aby wypieprzyć jakieś laski, które szczały w majtki słysząc jego nazwisko. Ja natomiast, przeprowadziłem rekrutację pracowników, której papiery musiały przejść przez mój ręce. Upiłem spory łyk gorzkiego trunku, który przyjemnie palił moje gardło i rozejrzałem się po sali, szukając znajomych twarzy.

Dostrzegłam moją matkę stojącą przy stoliku razem z moją siostrą. Przesunąłem dalej po sali widząc właścicieli firm, w których mam swoje udziały, bądź osoby, których jestem sponsorem, a także konkurencję. Zatrzymałem swój wzrok na swoim największym konkurencie.

Perfect Angel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz