Vincent
Nie tak wyobrażałem sobie piątkowy wieczór. Chciałem upić się do nieprzytomności drogą wiskhy, rozmyślać o moim aniołku i oglądać nasz ulubiony serial kryminalny, który oboje znamy już na pamięć. Zamiast tego musiałem ubrać granatowy garnitur, który przywiozłem prosto od krawcowej. Pasował idealnie. Spodobałby się jej. Westchnąłem głośno poprawiając granatową muchę, którą właśnie zawiązała mi matka.
- Marissa mi mówiła, że David Rogers będzie na bankiecie.
Powiedziała poprawiając swoją ciemno bordową suknię.
- Powinnaś skończyć temat.
Warknąłem sięgając po perfume, które uwielbiała Melania.
- On wiedział o waszym związku?
Zapytała dociekając.
- Nie.
Odpowiedziałem kórtko nie chcąc o tym rozmawiać. Wolalem to przeżywać w swoim wnętrzu. Odłożyłem flakon w odpowiednie miejsce i wyjąłem z szuflady pudełeczko ze spinkami do mankietów, które dostałem od mojego aniołka. Kiedy je odpowiednio zapiąłem odwróciłem się do matki, która poprawiała swój makijaż przed lustrem.
- Gotowa?
Zapytałem.
- Musisz mi jeszcze pomóc założyć tamto bolerko.
Wskazała na jakieś futro wiszące na wieszaku w kolorze jej sukni. Z cichym westchnienie, chwyciłem sztucznego zwierzaka i pomogłem ubrać matce.
- Jak wyglądam?
Zapytała oglądając się w lustrze ze wszystkich stron.
- Jak zawsze dobrze.
- Wiesz synku, muszę wyglądać lepiej niż Marissa.
Poprawiła odstający włos na czubku głowy. Westchnąłem i pokręciłem głową odchodząc w stronę drzwi,
- Kobiety...
- Poczekaj na mnie! Musisz mi pomóc zejść ze schodów.
Krzyknęła kiedy już wyszedłem z mojej sypialni.
- To przestań się już pindrzyć i chodź bo się spóźnimy.
Powiedziałem z wyraźną irytacją. Po kilku minutach w końcu wyszła z pokoju i pomogłem jej w zejściu po schodach.
- Wy faceci macie łatwiej, ubierzcie garnitur i to wszystko, a my musimy to robić tamto.
Marudziła kiedy dreptała po schodach jedną ręką trzymając się poręczy, a drugą mojego ramienia.
- Trzeba było się urodzić facetem.
Powiedziałem śmiejąc się pod nosem.
- Bardzo śmieszne syneczku, gdyby nie ja to by ciebie na świecie nie było.
Co racja to racja. Kiedy po kilkunastu minutach w końcu znaleźliśmy się w aucie. Matka zajęła się rozmową z Theodore, a ja mogłem w spokoju myśleć o moim aniołku. Robiłem to w każdej wolnej chwili, robiłem to wręcz nieumyślnie.
Nieważne co by się działo wszystko i tak ciągnęło mnie w jej stronę.
Tak cholernie za nią tęsknię.
Nie potrafiłem się pogodzić z tym wszystkim, nie potrafiłem żyć w zgodzie sam ze sobą. Nigdy sobie nie wybaczę jeśli ona mi nie wybaczy. Byłem takim głupkiem. Zwolnienie się z uniwersytetu było najlepsza decyzją jaką zrobiłem w ostatnim czasie. Nie zniósłbym jej widoku z tym frajerem, z którym siedziała wtedy w kawiarni. Nie miałem pojęcia kim on jest ale wiedziałem, że on nie jest dla niej odpowiedni. Nawet jako zwykły kolega. Gdy tylko mu zaufa, on sprowadzi mojego aniołka na złą stronę. Mam tylko nadzieję, że dała sobie z nim spokój.
![](https://img.wattpad.com/cover/354685303-288-k74438.jpg)
CZYTASZ
Perfect Angel [+18]
RomancePierwsza część trylogii „Perfect" 21-letnia Melania Rogers, jest córką znanego właściciela sieci hotelarskiej. Studentka prawa przez przypadek poznaje największego konkurenta jej ojca. Vincent Zelliri, czyli 35-letni Profesor Nauk Prawnych i właści...