Rozdział 6

4.3K 116 13
                                    

Przez cały następny tydzień nie mogłam zapomnieć o profesorze. W weekend zaraz po tym, jak wróciłam do swojego domu byłam sama, ponieważ rodzice pojechali na Florydę, gdzie odbywał się ważny bankiet charytatywny. W tym czasie ja próbowałam wszystkiego aby oczyści swoje myśli, jednak nic z tego. Zawsze gdy przechodził obok na korytarzu, jego zapach uderzał we mnie z podwójną mocą. Kiedy prowadził wykład, nie mogłam się skupić ani oderwać od niego wzroku. W głowie była tylko myśl, że jego palce dotykały mojej skóry, miękkie wargi dotykały moich, moje palce bawiły się jego włosami lub pociągały za nie, jego dłonie uderzały o moje pośladki, pozostawiając za sobą pieczenie, którego nie mogłam się pozbyć. Niedosyt.

Chciałam więcej i więcej, aby to co miało miejsce w mieszkaniu profesora nigdy nie miało końca. Przez to musiałam się uczyć tych dwóch przedmiotów w domu z prezentacji, które na szczęście były udostępnione na aplikacjach dla uczniów i prowizorycznych notatkach, które robiłam gdy mówił.

- Proszę to zanotować.

Ileż to ja bym dała, żeby mieć czysty umysł na jego lekcjach. W dodatku dzisiaj był jeden z tych pechowych dni, w których miałam z nim zajęcia dodatkowe. Westchnęłam w duchu czując już negatywne skutki tego wszystkiego.

- Co robisz jutro wieczorem?

Usłyszałam szept przy swoim uchu.

- Szczerze to nie wiem.

Powiedziałam równie cicho co Chase jednocześnie pisząc w zeszycie.

- Może wyjdziemy gdzieś razem?
Słyszałem że wesołe miasteczko ma promocje od jutra przez cały weekend.

Przygryzłam wargę i zastanawiałam się nad propozycją. Chase to fajny chłopak, może nie jest zbyt inteligentny i czasami pyta się mnie o banalne rzeczy, jednak nie każdy rodzi się Einsteinem. Mimo tego, wyglądem nadrabia wszystko.

- Możemy iść.

Postawiłam kropkę i spojrzałam na chłopaka siedzącego obok. Uśmiechnął się ukazują śnieżnobiałe zęby, a jego niebieskie oczy zabłyszczały.

- Super, przyjadę po Ciebie o dwudziestej, dobra?

- Później dam ci adres.

Uśmiechnęła się delikatnie i spojrzałam na tablice, a mój wzrok na chwilę powędrował na profesora. Patrzył się na nas surowym wzrokiem, który z pewnością mógłby zabijać. Przygryzłam wnętrze policzka i zapisałam kolejny punkt.

Po kilku godzinach zajęć skierowałam się do sali, w której odbywały się zajęcia dodatkowe. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Zatrzymałam się na chwilę nie widząc nikogo na sali.

- Proszę wejść panno Rogers.

Usłyszałam i spojrzałam w stronę biurka profesora po mojej prawej.

- Przyszłam zbyt szybko?

Zapytałam zdezorientowana.

- Nie, przyszła pani idealnie na czas proszę usiąść.

Odpowiedział pisząc coś na swoim komputerku. Zmarszczyłam brwi i zamknęłam drzwi, usiadłam w pierwszej ławce i czekałam, aż coś powie.

- Będziemy dzisiaj sami, gdyż muszę z Panią porozmawiać.

Powiedział po dłuższej chwili nie patrząc na mnie. Świetnie, lepiej być nie może. Chyba zaraz serce wyskoczy z mojej piersi.
Nagle kliknął energicznie jeden przycisk i wstał zdejmując z nosa swoje okulary, pozostawiając je w swoich dłoniach. Obszedł biurko i oparł się o nie, stając naprzeciwko mnie.

Perfect Angel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz