Kiedy wróciłam do domu taty nie było w domu. Za to była Luiza, której pomagałam przygotowywać jedzenie i desery na jutrzejszą kolacje.- Ostatnio często cię nie ma w domu... - zaczęła Luiza mieszając gorąca galaretkę do deseru. - spotykasz sie z kimś?
Zapytała. Zastygnęłam na chwilę w bez ruchu. Skoro jutro mam powiedzieć ojcu ona też powinna wiedzieć, co z tego że troszeczkę wcześniej.
- Właściwie to... tak, mam chłopaka i chcę żebyście go poznali dlatego przyjedzie jutro na kolacje.
Spojrzałam na Luizę, która patrzyła na mnie z uśmiechem.
- Chyba wiem kto to jest.
powiedziała. Zmarszczyłam brwi i poczułam narastający stres. Jak mogłaby się dowiedzieć?
- To znaczy?
Dopytałam.
- To Vincent Zelliri prawda? - Odłożyłam nóż, którym kroiłam cukinię. Szczęka mi opadła. Skąd ona...? - pamiętasz kiedy jakiś czas temu przyjechał wujek Thomas z Danielem? Wtedy kiedy Daniel wrzucił cię do basenu.
- Pamiętam.
Powiedziałam cicho.
- David zaprosił Vincenta, widziałam jak się całujecie w piwniczce z winem.
Zamurowało mnie.
- Naprawdę?
Zapytałam czując lekkie zażenowanie.
- Zobaczyłam jak na siebie patrzycie i było jeszcze kilka takich sytuacji, które potwierdziły mi, że coś jest między wami, wtedy kiedy wróciłaś do domu on przyjechał i bardzo chciał z tobą rozmawiać, musiał cię bardzo zranić ale skoro chcesz aby przedstawić go ojcu jako twojego chłopaka to chyba już jest wszystko dobrze.
Patrzyłam na nią kompletnie zszokowana.
- Nie mogę uwierzyć, że o wszystkim wiedziałaś...
Zaśmiała się. Odstawiła miskę z płynną galaretka na blat i podeszła do mnie okrążając wyspę.
- Wiem że nie byłam dla ciebie taka matka jakiej potrzebowałaś, ale przez długi czas nie wiedziałam jak się zachowywać w stosunku do ciebie... Chciałam uniknąć nienawiści, którą byś poczuła do mnie gdyby się okazało, że nie jestem twoją prawdziwą mamą, teraz łatwiej mi jest się z tobą dogadać, wiesz kim jestem... - zamilkła na chwile. Chwyciła moje dłonie i kontynuowała. - przepraszam cię za te wszystkie lata, wiem że zachowywałam się jak suka jednak na tamten moment nie umiałam inaczej, nie mam swoich dzieci i nie mogłam poczuć tego matczynego instynktu, aby się zaopiekować tobą jak należy. - Poczułam jak łzy zaczynają napływać do moich oczu. Uśmiechnęłam się i przytuliłam Luizę. - przepraszam Cię Melanio.
Powiedziała mocno mnie przytulając.
- Dziękuję ci, to wiele dla mnie znaczy.
W końcu poczułam się jak u mamy... Jej ciepło i czułość, której potrzebowałam jak byłam dzieckiem w końcu została mi przekazana. Fakt, trwało to zdecydowanie za długo, ale było warto. Przytulałyśmy się tak do czasu aż piekarnik zapiszczał informując nas o tym, że spód do tarty czekoladowej, którą przygotowuje jest gotowy. Luiza podeszła do urządzenia i wyłączyła je uchylając drzwiczki piekarnika aby ciasto ostygło.
- Powiedziałaś o tym ojcu?
Zapytałam.
- O czym?
Spojrzała na mnie wyciągając surowe mięso z lodówki aby je przyprawić na jutro.
- O mnie i o Vincencie.

CZYTASZ
Perfect Angel [+18]
RomancePierwsza część trylogii „Perfect" 21-letnia Melania Rogers, jest córką znanego właściciela sieci hotelarskiej. Studentka prawa przez przypadek poznaje największego konkurenta jej ojca. Vincent Zelliri, czyli 35-letni Profesor Nauk Prawnych i właści...