Rozdział 25

2.6K 84 0
                                    

Następnego dnia postanowiłam, aby Theodore pojechał ze mną do mojego ojca. Skończyłam zajęcia dość późno, więc miałam nadzieję, że będzie już w domu i nie pomyliłam się. Drzwi otworzyłam mi Luiza, a w salonie siedział ojciec.

- Hej tato.

Uśmiechnął się wchodząc do pomieszczenia. Ojciec obejrzał się i od razu wstał uśmiechając się i ruszył w moją stronę z otwartymi ramionami.

- Cześć córeczko.

Objął mnie swoimi ramionami i przytulił mocno. Tęskniłam za tym.

- Co cię sprowadza kruszynko?

Zapytał.

- Stęskniłam się za tobą...

Westchnęłam i usiadłam na kanapie.

- Chcesz coś do picia kochana?

Zapytała Luiza.

- Nie, nie trzeba, nie będę cię wykorzystywać, chciałam chwile z wami pogadać bo dawno tego nie robiliśmy i zaczęło mi tego brakować.

Tata usiadł obok mnie i zaczął wypytywać jak mi się mieszka u Vincenta i tak dalej. Spędziłam z nimi dobrą godzinę opowiadając i słuchając ich opowieści z ostatniego bankietu, na którym byli w Kanadzie. Kilka minut po osiemnastej zdecydowałam się jechać do domu. Podziękowałam mojemu Romeo za dzisiejszy dzień, tak jak robiłam to każdego dnia i weszłam do mieszkania, w którym panował przecudny zapach jedzenia. Od razu zgłodniałam. Zaskoczyłam się kiedy zobaczyłam Vincenta w samych spodniach od garnituru, które opinały jego niesamowity tyłek. Odłożył drewnianą łyżkę na blat i odwrócił się zaczynając iść w moim kierunku.

- Szczerze nie spodziewałam się ciebie o tej porze.

Powiedziałam szczerze.

- Postarałem się dzisiaj, tak jak mówiłem...

Podszedł do mnie i od razu wpił się w moje usta. Ułożyłam dłonie na jego seksownej klatce piersiowej i odwzajemniłam pocałunek.

- Zaczynałem się ciebie martwić... skończyłaś zajęcia o szesnastej trzydzieści, a wróciłaś dopiero teraz.

Powiedział zjeżdżając swoimi dłońmi na moj tyłek.

- Byłam u taty, stęskniłam się za nim.

- Mam nadzieję, że nie tęskniłaś tylko za nim.

Uśmiechnął się ściskając moje pośladki.

- Nie tęskniłam za nim w taki sam sposób jak za tobą.

- Jest inny rodzaj tęsknoty?

Zapytał marszcząc brwi.

- Oczywiście, że jest.

Znów złączył nasze usta. W tle usłyszałam jak coś dziwnie skwierczy.

- Chyba coś Ci się przypala.

Powiedziała między jego pocałunkami. Coś bełkotał pod nosem i całował mnie dalej, jednak nagle oderwał się ode mnie wołając.

- Kurwa sos się przypali!

Odwrócił się i podbiegł do kuchenki. Zaśmiałam się widząc jego panikę w oczach. Spokojnym krokiem podeszłam do wyspy, na którą odłożyłam swoją torbę i zdjęłam płaszcz. Jakoś dziwnie czułam się zmęczona. Oparłam się o kwarcowy blat i obserwowałam niesamowicie umięśnionego plecy Vincenta.

- Pomyślałem, że zrobię dla nas spaghetti bolognese, co ty na to?

Zapytał.

- Świetny pomysł.

Perfect Angel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz