Następnego dnia wstałam wyjątkowo przed Vincentem. Kac morderca nie ma serca... Vincent pewnie będzie dzisiaj umierał. Wyszłam z ciepłego łóżka i podreptałam do kuchni żaby zaparzyć kawę i zrobić jakieś śniadanie. Padło na jajecznicę z bekonem i pieczywem. Zanim jednak zaczęłam robić śniadanie wzięłam szklankę wody i tabletkę aspiryny, po czym wróciłam do sypialni. Vincent spał rozłożony praktycznie po całym łóżku. Odstawiłam szklankę na szafkę nocną i usiadłam na łóżku aby obudzić mężczyznę.
- Vincent... obudź się.
Zaczęłam szeptć do jego ucha. Jego dołeczki zaczynały się powoli pojawiać w policzkach.
- Obudź się...
Powiedziałam lekko przesłodzonym głosem.
- Gdyby nie to że boli mnie glowa, kazałbym ci krzyczeć.
Powiedział mocno zachrypniętym głosem. W ogóle nie zachichotałam piskliwie z premedytacją... ani trochę. Vincent syknął odsuwając ode mnie swoją głowę w odruchu bezwarunkowym.
- Mam dla ciebie wodę, aspirynę i filiżankę espresso, co ty na to?
Spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem, kiedy uśmiechnęłam się do niego słodko.
- Wyśmienity pomysł.
- Świetnie, a teraz wstawaj, idę zrobić nam śniadanie.
Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Kiedy wróciłam do kuchni kawa była już prawie gotowa, więc od razu zabrałam się za przygotowywanie posiłku. Kiedy rozparcelowywałam jajecznicę na nasze talerze, w tym momencie Vincent zszedł na dół trzymając pustą szklankę w dłoni.
- Pachnie naprawdę smakowicie.
Powiedział ponuro.
- To zabrzmiało jakbyś wcale tak nie myślał.
Zerknęłam na niego. Pokręcił tylko głową i odłożł szklankę do zmywarki. Wzięłam swój talerz i usiadłam przy wyspie głośno wzdychając.
- Chcesz może oświecić mnie co dokładniej działo się wczoraj?
Zapytał nagle Vincent. Nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się.
- Naprawdę nic nie pamiętasz?
Zapytałam. Przewrócił oczami i obszedł wyspę aby usiąść obok mnie.
- Pamiętam wszystko się momentu aż Brandon zdmuchnął świeczki.
Zaśmiałam się cicho.
- Tak w zasadzie to nic ciekawego, w końcu dałeś mi poprowadzić swój samochód.
Spojrzałam na niego dumnym wzrokiem. Zamarł zastygając z jajecznicą na widelcu.
- Niemożliwe, kłamiesz.
Odłożył widelec i patrzył na mnie przerażony.
- A jak inaczej mieliśmy dotrzeć do domu sherloku?
- Wiesz co... to cud że nas nie pozabijałaś.
Wywrócił oczami.
- A to niby dlaczego? Sugerujesz, że źle jeżdżę?
- Dokładnie tak.
Potwierdził z pełną buzią. Uniosłam brwi wysoko do góry. Jeszcze zobaczymy. Pomyślałam. Wzięłam nasze talerze zgarniając mu jedzenie z przed nosa i obeszłam wyspę kuchenną.
- Czemu mi zabrałaś?!
Zaprotestował unosząc ręce do góry.
- Skoro źle jeżdżę to nie będziesz jadł śniadanka zrobionego moimi rękoma.
CZYTASZ
Perfect Angel [+18]
RomancePierwsza część trylogii „Perfect" 21-letnia Melania Rogers, jest córką znanego właściciela sieci hotelarskiej. Studentka prawa przez przypadek poznaje największego konkurenta jej ojca. Vincent Zelliri, czyli 35-letni Profesor Nauk Prawnych i właści...