Przez następne kilka dni nie działo się kompletnie nic oprócz tego, że za dnia chodziłam na uniwersytet, wieczorami uczyłam się, a noce spędzałam z Vincentem śpiąc w jednym łożku. Tak... to tyle. Nawet Vincent się trochę zdystansował, raptem pocałował mnie kilka razy przez te pare dni.
- Siostra ci powiedziała, na którą godzinę mamy tam przyjechać?
Zapytałam kiedy wspólnie jedliśmy obiad który przygotowałam. Upichciłam coś w rodzaju chińszczyzny. Boże... chyba zawsze dużo czasu spędzam z Theo, zaczynam mówić tak jak on.
- Mówiła mi, że mamy tam być na szesnastą, więc o piętnastej musimy wyjść z domu.
Powiedział nie podnosząc wzroku. Super. Nie mam zbyt wiele czasu żeby się przygotować. Po skończonym posiłku od razu poszłam do siebie, aby wziąć prysznic, wyprostować włosy i zrobić jakiś makijaż. Nawet nie wiem czy mam jakąś odpowiednią sukienkę w szafie... Włosy miałam już idealnie proste, sięgały praktycznie do moich pośladków. Chyba czas iść do fryzjera. Zanim jednak zaczęłam robić makijaż postanowiłam wybrać jakieś ubranie aby wszystko do siebie pasowało. Z rzeczy, które mogłyby się nadać na dzisiaj na pewno nie było żadnej sukienki, gdyż wszystkie jakie miałam były letnie bądź bardzo szykowne i nie pasujące do okazji. Rzeczą totalnie basic to klasyczne czarne szpilki. Że to ja wcześniej nie pomyślałam. Westchnęłam ciężko i po dłuższych poszukiwaniach tego co nadawało się na dzisiaj, znalazłam piękne granatowe spodnie, które wyglądały jak od jakiegoś kompletu garniturowego, z wysokim stanem i delikatnie rozszerzanymi nogawkami. Szczerze powiedziawszy nigdy nie kupiłabym takich spodni bo stwierdziła bym, że nigdy do niczego mi się nie przydadzą, ale z racji tego, że to było w szafie jak się tutaj przeprowadziłam postanowiłam, że zaszaleję. Widząc te spodnie od razu mi się przypomniała koronkowa bluzka na cienkich ramiączkach, która bardziej przypominała jakąś bieliznę. Luiza mi ją kiedyś kupiła i bardzo mi się spodobało, jak w niej wyglądam. Biały kolor bluzki idealnie pasował do ciemnego granatu. Pomyślałam, że to jednak za mało i potrzebowałam czegoś wiecej... Cudem wręczy wygrzebałam deliaktnie za dużą marynarkę w kolorze spodni. Dorzucę do tego pasek i będzie świetnie. Odetchnęłam z ulgą wiedząc już, że mam się w co ubrać i zaczęłam robić delikatny makijaż. Usta były bardziej podkreślone niż oko, gdyż pomalowałam je zaufaną, czerwoną pomadką, która schodzi z ust dopiero za pomocą miliona olejków, więc siedzi jak beton. Dodatkowo założyłam jeszcze złote kolczyki w kształcie małych kółek, które dostałam na święta od ojca. Wszystko pasowało do siebie tak idealnie, że aż sama byłam w szoku. Czułam się pieknie i szykownie. Spryskałam się jeszcze swoimi ulubionymi perfumami i byłam w pełni gotowa na ten rollercoaster emocji. Przeglądając się w lustrze nie mogłam się na siebie napatrzeć. Wyglądałam jakbym była zupełnie kimś innym. Z transu wybudziło mnie delikane pukanie do drzwi. Sekundę później w nich pojawił się Vincent ubrany w białą koszulę i gładkie czarne spodnie. Od razu poczułam na sobie jego wzrok.
- Może być?
Zapytałam czując delikatny stres. Otworzył szerzej drzwi i oparł się o ich framugę.
- Wyglądasz przepięknie, aniołku.
Poczułam strasznie przyjemnie uczucie w środku. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję.
Powiedziałam z delikatną nieśmiałością.
- Jestem ciekaw jak długo ci wytrzymają te proste włosy.
- A się zdziwisz jak wytrzymają mi cały wieczór, mam swoje sposoby.
Puśćiłam mu oczko. Uśmiechnął się pokazując swoje słodkie dołeczki.
CZYTASZ
Perfect Angel [+18]
RomancePierwsza część trylogii „Perfect" 21-letnia Melania Rogers, jest córką znanego właściciela sieci hotelarskiej. Studentka prawa przez przypadek poznaje największego konkurenta jej ojca. Vincent Zelliri, czyli 35-letni Profesor Nauk Prawnych i właści...