Rozdział 42

2.2K 79 0
                                    

Przez całą drogę do mieszkania Vincenta nie mogłam opanować swoich łez. Dlaczego ojciec tak zareagował? Czy te hotele są ważniejsze ode mnie? Te pytania błądziły nieustannie po mojej głowie odkąd wyszłam z domu. Czułam jak głowa zaczyna mi pulsować z bólu. Chciałam przestać już płakać ale nie mogłam się powstrzymać. Moje ciało czuło potrzebę wyrzucenia złych emocji poprzez płacz. W końcu Vincent zgasił silnik. Puścił moją rękę i wysiadł z samochodu aby otworzyć mi drzwi. Spojrzałam na niego nadal siedząc na fotelu.

- Czy jego hotele są ważniejsze ode mnie?

Zapytałam szukając jakiejkolwiek odpowiedzi na to pytanie.

- Gdybym naprawdę chciał zrobić to co myśli twój ojciec, wszystko potoczyłoby się inaczej.

Powiedział wyciągając do mnie rękę. Pociągnęła nosem i chwyciłam jego dłoń, po czym wysiadłam z auta. Wytarłam mokre policzki chusteczka, na ktotej zostawały ślady od tuszu do rzęs. Weszliśmy do windy. Chciałam stanąć tuż obok Vincenta jednak on przyciągnął mnie do siebie tak abym była przyciśnięta do jego klatki piersiowej.

- Ubrudzę ci koszule.

Uniosłam głowę aby spojrzeć mu w twarz.

- To jest najmniejszy problem kochanie.

Uśmiechnął się subtelnie i pocałował mnie w czoło. Poczułam przyjemne ciepło na sercu. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i zamknęłam oczy wsłuchując się w lekko przyspieszone bicie jego serca. Kiedy winda się zatrzymała weszliśmy do mieszkania.

- Przynieść ci coś na przebranie?

Zapytał delikatnie przesuwając dłonią po moich plecach. Skinęłam tylko głową i ruszyłam do łazienki, która była tą pamietną. Właśnie tutaj kochałam się z Vincentem pierwszy raz. Wszystko było prawdziwe, nic na pozór. Podeszłam do blatu i nasączyłam wacik w płynie micelarnym. Oczyściłam twarz z prawie rozpuszczonego makijażu i umyłam ją woda z mydłem. Będąc nachylona nad umywalką poczułam jak Vincent odgarnia moje włosy ułatwiając mi oczyszczenie twarzy. Podał mi czysty ręcznik, którym się wytarłam.

- Dziękuję.

Powiedziałam cicho spoglądając na w jego oczy. Uśmiechnął się delikatnie i pogładził po policzku.

- Chcesz jakąś herbatę lub coś takiego? - zapytał. Rozpłynęłam się słysząc troskę w jego głosie. Znów poczułam łzy w swoich oczach. - Hej, nie płacz aniołku... - Przyciągnął mnie do siebie. Zamknęłam oczy wdychając jego cudny zapach. - zrobiłem coś nie tak?

Zapytał.

- Wręcz przeciwnie.

Wyszeptałam. Uniosłam się na palcach i pocałowałam go w szczękę bo nie sięgałam do policzka.

- Dziękuję że tak się mną opiekujesz Vincent.

Spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się.

- Zawsze będę się tobą opiekował aniołku... - złączył na chwilę nasze usta. - to jak z tą herbatą?

Zaśmiałam się cicho.

- Poproszę malinową.

- Robi się.

Pogładził mnie po policzku i wyszedł z łazienki. Spojrzałam na rzeczy, które mi przyniósł. Były to moje ulubione legginsy i jego czarna koszulka, a także ciepłe skarpety w kaczuszki. Czułam jakbym zakochiwała się w nim jeszcze bardziej mimo tego co się dzisiaj wydarzyło. Te wszystkie drobne rzeczy, które najbardziej budowały całą tą otoczkę. Zdjęłam z siebie sukienkę i ubrałam wygodne ciuchy. Kiedy wyszłam z łazienką i zobaczyłam Vincenta bez koszuli. Robił mi herbatę w moim ulubionym kubku z wizerunkiem wieży Eiffla, który kupiłam jakiś miesiąc temu. Usiadłam na kanapie podwijając nogi i obserwowałam Vincenta. W tym świetle idealnie wyrzeźbione mięśnie jego pleców prezentowały się nieziemsko, a garniturowe spodnie opinały jego tyłek, który prawdopodobnie był większy od mojego. Vincent przyniósł mi Herbatę, a sobie zrobił kawę.

Perfect Angel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz