Rozdział 18

3.1K 91 2
                                    

Melania

Moja prawdziwa matka nie żyje.
Ta myśl nie opuszczała mnie odkąd się o tym dowiedziałam. Dzięki Vincentowi zasnęłam, ale kiedy się obudziłam już go nie było. Nie mógł mnie już uspokoić kiedy znów się rozpłakałam jak małe dziecko. Tak naprawdę nie wiedziałam dlaczego płacze, przecież nigdy nie zobaczyłam jej na oczy, nigdy nie zamieniłam z nią słowa... wzięłam urwany oddech. Uspokój się Meli. Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. 21:47. Westchnęłam i wygrzebałam się z łóżka. Przetarłam oczy i ruszyłam do łazienki, aby umyć swoją twarz zimną wodą. Przeraziłam się gdy zobaczyłam własne odbicie. Opuchnięte i przekrwione oczy, blada skóra roztargane włosy. Tragedia. Zanim wyszłam z toalety poprawiłam swoje włosy układając je w kok. Mój żołądek boleśnie odezwał się spragniony pożywienia. Nie miałam ochoty przygotowywać sobie kolacji ale byłam strasznie głodna. Powolnym krokiem zeszłam po schodach i ruszyłam do kuchni. Podejrzewałam, że rodzice już śpią... to znaczy, tata i Luiza.
Boże jak to dziwne brzmi. Otworzyłam lodówkę i sięgnęłam z niej masło, ser w plastrach i chleb. Zrobiłam ekspresowe kanapki i usiadłam na tarasie, aby spokojnie zjeść w otoczeniu kojącej ciemności. Lampki rozstawione po ogrodzie były jedynym światłem, nadającym jeszcze bardziej spokojnego obrazka. Chłód wieczornego powietrza zaczął mi doskwierać, okryłam się zatem miłym kocem i w akompaniamencie trąbiących aut czy wyjących syren zaczęłam jeść. Po jakimś czasie przesuwne drzwi tarasu otworzyły się. Nie musiałam unosić głowy, aby wiedzieć kto to taki, po samych krokach poznawałam już osobę, która zmierza w moim kierunku. Tata usiadł na drugim końcu kanapy nic nie mówiąc. Usłyszałam jego westchnienie, jakby brakowało mu świeżego powietrza.

- przepraszam... - powiedział nagle. - wiem ze źle zrobiłem, Dolores nie byłaby że mnie zadowolona ale... po prostu chciałem żebyś miała matkę, żebyś nie czuła, że kogoś ci brakuje w życiu.

Jego głos był spokojny, lekko zachrypniętym i cichy. Spojrzałam na niego. Wzrok ojca był skierowany w dal, nie trzeba było się przyglądać aby dostrzec poczucie winy, które kryło się w jego oczach.

- Tak miała na imię?

Zapytałam.

- Dolores Martin, tak nazywała się twoja matka... - zamilkł na chwilę. - była francuską, tylko dzięki mnie uciekła stamtąd tutaj.

- Gdzie jest pochowana?

Ojciec znów westchnął.

- Jej rodzina zażyczyła sobie, aby była pochowana we Francji, nie mogłem nic z tym zrobić nawet jeśli byłem jej mężem... Jeśli bym się postawił pewnie wylądowała byś w domu dziecka.

Oczy znów zaszły łazami. To było straszne. Rodzina mojej matki była straszna.

- Jak ona wyglądała?

Zapytałam drżącym głosem.

- Jesteś praktycznie jej kopią, kiedy patrze na ciebie mam wrażenie, że przede mną stoi Dolores... jedyną różnicą jest to, że ty masz ciemne oczy, ona miała niebieskie... mam kilka zdjęć w swoim gabinecie.

Dodał po dłuższej chwili. Chciałam ją zobaczyć nie tylko na zdjęciu ale i w rzeczywistości, to jednak było niemożliwe. Nigdzie indziej jej nie zobaczę niż na zdjęciach, a jak na razie nawet na to nie byłam gotowa.

- Obejrzymy je innym razem.

Wyszeptałam po czym wstałam, aby pomaszerować do kuchni. Podeszłam do zlewu i umyłam talerz.

- Kocham cię najmocniej na świecie córeczko.

Usłyszałam za sobą. Zakręciłam wodę i odwróciłam się, aby spojrzeć na mojego ojca stojącego obok wyspy kuchennej. Osuszyłem ręce i podeszłam do niego. Nie wiem co musiało by się dziać, aby ojcowski uścisk nie zadziałał.

Perfect Angel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz