Rozdział 28

2.1K 76 2
                                    

Melania

Kolejne dni były pełne napięcia i stresu szczególnie dla Vincenta. Tym razem nie robiłam o to problemu, że wracał późnymi wieczorami. Mimo tego, że tęskniłam za jego bliskością. Wiedziałam, że jest mu trudno pogodzić to wszystko ze sobą. Plusem tego było to, że miałam więcej czasu aby zorganizować prezent na jego urodziny, a jeden z pomysłów podsunął mi Romeo.

- ... kupisz taką zajebiście seksowną bieliznę z kokardką, aby mógł rozpakować swój prezent.

Powiedział kiedy zmierzaliśmy w stronę mieszkania.

- W takim razie jedziemy do galerii.

Zadecydowałam widząc w lusterku jego szeroki uśmiech zwycięstwa. Theodore zawrócił i ruszył do największej galerii handlowej w mieście. Będąc już w salonie Victorii Secret przymierzyłam chyba z piętnaście kompletów bielizny z czego wybrałam tylko dwa. Jeden był czarny, standardowy z pończochami.

- Gdybym nie był gejem pieprzył bym cię w tej przymierzalni.

Skomentował Theodore. Delikatnie zawstydzona zaśmiałam się i przymierzyłam komplet specjlanie dla Vicenta z kokardą na piersiach. Był w krwisto czerwonym kolorze praktycznie w całości wykonany z koronki, a do tego był jeszcze pasek do pończoch, który dodawał seksapilu. Patrząc w lustro sama stwierdziłam, że wyglądam seksownie, a co pomyśli Vincent kiedy mnie zobaczy w takim odzieniu.

- Bielizna zakupiona, ale coś jeszcze muszę kupić.

Stwierdziłam wychodząc ze sklepu.

- Nie mam pojęcia co możesz jeszcze kupić Julio.

Przygryzłam dolną wargę i zaczęłam się rozglądać po galerii w poszukiwaniu jakiegoś pomysłu. Zakup perfum w drogeri był zbyt oklepany. Potrzebowałam czegoś bardziej oryginalnego. Dostrzegłam sklep z biżuterią i zegarkami, które Vincent wprost uwielbiał. Codziennie miał inny zegarek, a w garderobie było ich chyba blisko dwadzieścia. Od razu kiedy wyszliśmy do jubilerskiego ekspedientka w krótkich blond włosach nas przywitała.

- Może w czymś pomóc?

Zapytała uśmiechając się miło.

- Szukam jakiegoś fajnego prezentu dla chłopaka, ma urodziny więc pomyślałam, że może jakiś zegarek będzie fajny... Chyba, że ma pani jakieś inne propozycje.

- Zawsze coś znajdziemy... ile chłopak ma lat?

Zapytała.

- Trzydzieści pięć.

Ekspedientka na chwile uniosła swoje brwi do góry i spojrzała na Theodore, po czym odchrząknęła i powiedziała.

- Mogę w takim razie zaproponować złote spinki do mankietów.

- Byłoby super.

Uśmiechnęłam się. Ostatecznie kupiłam srebrne spinki do mankietów z grawerem jego inicjałów i dodatkowymi ozdobami.

- Myślisz, że mu się spodoba?

Zapytałam kiedy wychodziliśmy z galerii.

- Myślę, że to będzie najlepszy prezent jaki dostanie kiedykolwiek.

Uśmiechnęlam się dumna z siebie jak nigdy dotąd. Byłam pewna, że z jednego prezentu ucieszy się najbardziej.

Wieczorem byłam w trakcie przygotowywania kolacji kiedy Vincent wrócił do domu. Rzucił skórzaną aktówkę na blat i od razu podszedł do mnie, aby objąć w pasie i zanurzyć nos w moich włosach.

- Miałem strasznie ciężki dzień.

Westchnął ciężko.

- Widziałam na zajęciach, dlatego zrobiłam babeczki.

Odwróciłam się do niego i zobaczyłam jego uśmiech jak u pięciolatka. Zbliżył się do mnie i zaczął całować moją szyję.

- Zjem nie tylko te babeczki.

Zachichotałam rozumiejąc co miał na myśli. Był słodki kiedy się tak zachowywał, lubiłam widzieć go w takim stanie.

- Jakieś wieści ze szpitala?

Zapytałam.

- Wypuścili go do domu.

Odpowiedział prostując się.

- A jak się czuje? Rozmawiałeś z nim?

- Mówił, że troche bolą go żebra, a tak jest wszystko dobrze. - Odetchnęłam mieszając sos drewnianą łyżką. - Co dobrego gotujesz?

Zapytał delikatnie ściskając moją talię.

- Zapiekankę makaronową z serem i sosem pomidorowym.

- Już nie mogę się doczekać, aż skosztuję tego cuda...

Westchnął przymykając oczy.

- Mam pytanie do ciebie.

Zaczęłam czując nagły stres.

- Słucham.

Spojrzał na mnie zaciekawiony, a ja czując lekkie zawstydzenie odwróciłam wzrok w stronę garnka.

- Byłbyś w stanie zarezerwować dla mnie ten weekend? - odważyłam spojrzeć się w jego oczy. - tylko dla mnie... zero pracy i takie tam.

Vincent przechylił głowę lekko w prawą stronę przyglądając mi się uważnie.

- Byłbym w stanie... Masz jakieś plany?

Uśmiechnął się znacząco.

- Moim jedynym planem jest wtulanie się w ciebie na kanapie.

Skłamałam.

- Ostatnio żadne z nas nie ma na to czasu... ty pracujesz, ja się uczę... widzimy się praktycznie tylko w sypialni i brakuje mi tego.

- Dla ciebie wszystko aniołku...

Zbliżył się do mnie i pocałował czule w usta. Świetnie. Chociaż to mamy załatwione. Kiedy po kolacji weszłam do swojego pokoju i zasiadłam do nauki, napisałam szybką wiadomość do Andrei.

Ja: Jeśli nic ważnego nie wypadnie całą sobotę jest nasz. Postaram się go wyciągnąć z domu, żebyście mogły udekorować wszystko.

Andrea odpisała niemal natychmiast. Jakby czekała na moją wiadomość.

Andrea: Świetnie! Już nie mogę się tego doczekać! Daj mi znać jak wyjdziecie z mieszkania 😙

Ja: Dobrze😙

Uśmiechnęłam się szeroko czując podekscytowanie.

Perfect Angel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz