Rozdział 9

3.2K 106 4
                                    

Melania

Co ja tu robię do cholery? Zadawałam sobie to pytanie chyba już czwarty raz tego wieczoru. Pierwszy raz był w samochodzie Vincenta. Teraz siedzieliśmy przy długim stole, a ręka Vincenta spoczywała na moim prawym udzie. Jedzenie właśnie było podawane do stołu przez rudowłosą kobietę.

- Życzymy smacznego.

Powiedziała kobieta, która podała jedzenie. Wyszła z jadalni i nastała chwila ciszy.

- Proszę się częstować.

Odezwała się matka Vincenta siedząc na szczycie stolu z wyraźnie włoskim akcentem. Gustowna kobieta w średni wieku z czarnymi krótkimi włosami, które przypominamy fryzurę Kris Jenner. W sumie była trochę podobna do niej, miały ten sam typ urody. Każdy sięgnął po wybraną przez siebie potrawę, ja na początek wybrałam sałatkę z rukolą, granatem i jakimiś owocami, dostrzegłam kawałki mango, to między innymi dlatego był mój wybór bo przecież kocham mango. Vincent nieoczekiwanie włożył mi na talerz średniej wielkości kawałek jagnięciny. Spojrzałam na niego i przewróciłam oczami, a on tylko się uśmiechnął i nałożył sobie to samo.

- Więc... Melanio twój ojciec, także zajmuje się hotelami prawda?

Zaczęła Florencia.

- Zgadza się.

- To twój największy konkurent, prawda synku?

- Mhm...

Mruknął Vincent nie podnosząc nawet wzroku. Chyba oboje o tym zapomnieliśmy.

- Czy to trochę nie dziwne, że Vincent przyprowadził tutaj córkę swojego konkurenta?

Odezwała się długowłosa blondynka, która od samego początku dziwnie sie na mnie patrzyła.

- Zamilcz Camillo.

Warknął starszy mężczyzna, który z tego co pamiętam nazywał się William, był przyjacielem ojca Vincenta.

- Oh no proszę was... - zaczęła Andrea, czyli młodsza siostra Vincenta - serce nie sługa, a to że mój brat i ojciec Melanii są konkurentami to jedynie pestka, nic nie jest w stanie rozerwać prawdziwej miłości.

Okej ona albo obejrzała za dużo komedii romantycznych, albo z narty jest romantyczką... albo jedno i drugi, w sumie po tym co powiedziała mogło ty być prawdopodobne... o mój Boże.

- Czy wy naprawdę myślicie, że jestem z Melanią dla korzyści?

Odezwał się Vincent w końcu unosząc głowę.

- Melania jest bardzo młodą kobietą więc...

- Poważnie mamo? - przerwał jej. - jeszcze kilka godzin temu nalegałaś, abym w końcu przyprowadził kogoś do domu, więc przyprowadziłem swoją dziewczynę, czy nie o tym mówiłeś? Nie powinnaś się cieszyć moim szczęściem?

- Ależ oczywiście że się cieszę kochany, tylko faktycznie to jest troszeczkę dziwne.

- Tak jak powiedziała Andrea, serce nie sługa, koniec tematu.

Powiedział twardo i kontynuował jedzenie. Westchnęłam cicho i sięgnęłam po kieliszek z wodą. Upijam łyk i wróciłam do jedzenia tak samo jak inni. Co ja tu robię? Po raz piąty.

- Zatem czym się zajmujesz Melanio?

Zapytała Florencia.

- Studiuje prawo na C&A Universyty.

Uśmiechnęłam się delikatnie czując się dumna sama z siebie, mimo że jeszcze nie otrzymałam dyplomu. Matka Vincenta uniosła delikatnie brwi i uśmiechnęła się.

Perfect Angel [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz