Rozdział 33. Trzy pocałunki.

152 21 190
                                    


          "Chcę tylko, by spoglądała na mnie życzliwiej, uśmiechała się i rumieniła przy mnie, by zawsze zajmowała mi krzesło obok siebie oraz rozpromieniała się, kiedy na nim usiądę i zacznę rozmowę. By myślała tak jak ja, interesowała się wszystkim, co do mnie należy i co mi sprawia przyjemność, próbowała mnie zatrzymać dłużej w Mansfield, a po moim wyjeździe czuła, że już nigdy nie będzie szczęśliwa. Niczego więcej nie pragnę."

          Jane Austen, Mansfield Park.




         Końcówka października, w odróżnieniu od deszczowych wakacji, przyniosła ze sobą ładną pogodę. Uczniowie szkoły Magii i Czarodziejstwa chętnie korzystali z tej sytuacji, spędzając sobotni poranek na błoniach Hogwartu.

           Natalie i Joanne siedziały rozwalone na wełnianym kocu, łapiąc na twarze ostatnie promienie słońca. Sielankowy nastrój miał jednak zostać zakłócony przez pewnego upartego Ślizgona, który właśnie zbliżał się do niczego niespodziewających się dziewcząt.

          – Cześć Jo – przywitał się z uśmiechem Rabastan, wciskając się między Murphy i Fawley. – Za pół godziny wyjście do Hogsmeade. Co powiesz na spontaniczne na kremowe piwo?

          – Świetny plan – rzuciła z szerokim uśmiechem czerwonowłosa. – Mam nadzieję, że świetnie spędzisz czas. Nie musisz przychodzić, aby opowiadać, jak było.

          – Natalie, jak ty z nią wytrzymujesz? – Zaśmiał się w stronę Krukonki o brązowych oczach.

          – Łatwo nie jest. – Dziewczyna w zamyśleniu pokiwała głową. – Ale ma coś w sobie, co nie pozwala odpuścić.

          – Dokładnie. Rozumiem, o czym mówisz – potwierdził chłopak. – Idziecie do wioski?

          – Ja nie idę – oznajmiła Natalie. – Jestem dziś leniwym naleśnikiem i zamierzam leżeć tu plackiem, do momentu, aż zajdzie słońce.

          Fawley odchyliła się do tyłu i pacnęła plecami o koc. Jej burgundowe włosy rozlały się dookoła jej twarzy, co nie szczególnie jej przeszkadzało.

          – Murphy? Też bawisz się w naleśnika, czy wybierzesz bardziej aktywny sposób spędzania wolnego czasu? – Zwrócił się do drugiej koleżanki.

          – Twoje pięć minut minęło osiemnastego września, Lestrange. Przykro mi – westchnęła teatralnie, wycierając wierzchem dłoni wyimaginowaną łzę.

          – Moje pięć minut nigdy nie mija – zapewnił z rozbawieniem. – Potrafię sprawić, że czas się zatrzymuje.

          – Co racja, to racja. Jesteś tak nudny, że randka z tobą ciągnie się jak flaki z olejem – zadrwiła Jo.

          – Twoje słowa ranią moje serce – wyszeptał zbolałym głosem.

          – Idź do Skrzydła Szpitalnego. Pani Pomfrey ci pomoże – rzuciła ze współczuciem Krukonka, klepiąc go pokrzepiająco po ramieniu.

          – O nie. Od dnia, gdy złamałem biodro, nie zbliżam się do Skrzydła Szpitalnego. To było traumatyczne przeżycie.

          – Biedaczyna... Trzeba było nie przytulać się z tłuczkiem – parsknęła Murphy.

I Patrz UważnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz