Rozdział 57. Ciemna strona Kruka.

108 22 130
                                    


          "Wygląda na to, że twoja siostra jest nieszczęśliwie zakochana. Moje gratulacje. Nieszczęśliwa miłość to obok zamążpójścia najgorętsze pragnienie każdej panny. Ma przynajmniej o czym rozmyślać i czuje się wyróżniona spośród swoich towarzyszek."

          J. Austen, Duma i Uprzedzenie



          – Mam sprawę do Snape'a – wypalił Rudolf, wchodząc do salonu. – Masz plany na wieczór?

          Rabastan podniósł wzrok znad książki, którą właśnie czytał i spojrzał na starszego brata, który zaczął przebierać butelki w barku. Obejrzał kilka etykiet, ostatecznie wybierając z tuzina butelek dwie i przyglądał się im po kolei, jakby nie potrafił zdecydować, które będzie najlepsza.

          – Nie mam w planach nic szczególnego – odparł Rabastan.

          – Świetnie. Severus od pewnego czasu nie reaguje na wiadomości przez pierścień. Mam w planie złożyć mu wizytę. Batch 9, czy Batch 1? – Zapytał o opinię, pokazując młodszemu bratu dwie butelki Kentucky Owl.

         – Batch 9.

         – Doskonały wybór, dziewiątka ma więcej mocy. Co ty czytasz? – Żachnął się Rudolf, gdy jego wzrok padł na książkę leżącą na kolanie jego młodszego brata.

          – Um... Ulubiona książka Emily – wymamrotał pod nosem młodszy z czarodziejów, a jego policzki pokryły się lekkim rumieńcem.

          Rudolf roześmiał się na głos i wziął książkę w rękę, żeby przyjrzeć się okładce. W jego dłoni znajdował się dość mocno sfatygowany egzemplarz "Dumy i uprzedzenia". Odwrócił książkę i rzucił okiem na opis.

          – Zaskakujesz mnie, mon frère.

          – Dzielnie szukam tematów do rozmów. Chlanie, panienki, ani Czarna Magia jej nie interesują.

          – A co ją interesuje? Pufki pigmejskie? Tanie romanse? – Uniósł brew i zamachał książką przed twarzą brata.

          – Wszystko, co znajduje się poza zakresem zainteresowań mojej bratowej – zadrwił Bastian, próbując pochwycić książkę. – To cudowna młoda kobieta o łagodnym sercu, życiowej naiwności wprost proporcjonalnej do mojego ego, interesujących poglądach i... z nie najgorszym biustem.

          – Już tam dotarłeś?

          – Nie.

          – Chcesz jakiejś porady, czy...?

          – Spieprzaj.

          Bastian zerwał się z miejsca z zamiarem wyrwania lektury z rąk brata. Rudolphus postanowił jednak tak łatwo nie odpuszczać. Rzucił butelkę na fotel i zaczął krążyć po salonie, lawirując między meblami, aby brat nie mógł go dosięgnąć. W międzyczasie otwierał lekturę na losowych stronach i parskał śmiechem, czytając wybrane fragmenty.

          – Dobrze się czujesz? 

          – Cicho, czytam – ofuknął go z rozbawieniem brat. – O, to dobre! Nie mogę określić ani godziny, ani miejsca, ani spojrzenia, ani słów, od których się zaczęło. To stało się zbyt dawno. Byłem już w pół drogi, kiedy zdałem sobie sprawę, że się w ogóle zaczęło.

         Rudolf przeczytał cytat z lektury głosem przepełnionym żywą nostalgią i roześmiał się na głos. Gdy Rabastan w końcu do niego dopadł, wyrwał mu książkę z dłoni i uderzył egzemplarzem po ramieniu. W wyniku tego przednia okładka książki oderwała się od reszty tomiku i upadła na posadzkę.

I Patrz UważnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz