Rozdział 79. Same (nie)spodziewane spotkania

52 12 4
                                    




          "Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się."

           A. Sapkowski, Czas Pogardy



          Od kilku tygodni wiele czasu spędzał w Gospodzie Pod Świńskim Łbem i w Trzech Miotłach, zgodnie z poleceniem czarnoksiężnika, słuchając, co ludzie mają do powiedzenia.

          Przychodził tam o różnych porach, zamawiając kilka drinków, do których ukradkiem wlewał miksturę neutralizującą alkohol. Było to niezbędne do tego, aby nie budził podejrzeń, jednocześnie nie będąc rozproszonym. Fakt, że mikstura powodowała niezbyt przyjemny smak płynów z nią wymieszanych, był w tym przypadku niedogodnością, na którą musiał wyrazić zgodę.

          Czasami używał Legilimencji, uważając na to, aby czarodziej nią traktowany był wystarczająco rozluźniony, aby niczego nie zauważyć. Myśli pijaczków były ogromnym źródłem informacji. Stanowiło to jednocześnie przypomnienie, z jakiego powodu tak bardzo nienawidził pracy w Fabryce.

          Na dzisiejszy wieczór również zaplanował sobie kilkugodzinne posiedzenie w Świńskim Łbie. Zanim się tam uda, postanowił zrelaksować się spacerem. Nie widząc radości w bezsensownym przechadzaniu się ulicami jego obskurnej dzielnicy, postanowił zrobić niewielkie zakupy w sklepie spożywczym, znajdującym się bliżej centrum Cokeworth.

          Od momentu, gdy miał do dyspozycji Pryszczatka rzadko wykonywał zwyczajne, domowe aktywności. Czasami jednak lubił zrobić coś samodzielnie. Dawało mu to chwilę wytchnienia od nieustannej nauki i wykonywania eliksirów, przerywanego z reguły krótkim snem i wykonywaniem swoich powinności względem Czarnego Pana.

          Wpakował do koszyka kilka ulubionych produktów i ustawił się w kolejce do kasy. Było po szesnastej, więc w sklepie był mały tłok. Ludzie robili zakupy po pracy, aby wrócić do domu i zjeść posiłek ze swoją rodziną.

          – Dorothy! – zawołała kasjerka. – Jak miło cię widzieć!

          Severus zamarł. Zupełnie nie zwrócił uwagi na to, że dwie osoby przed nim, w kolejce do kasy znajdowała się matka jego byłej przyjaciółki. Pani Evans wyłożyła na blat chleb i kawałek opakowanej w papier wieprzowiny.

          – Dzień dobry, Jess – przywitała się pogodnym głosem z kobietą pracująca w sklepie.

          – Słyszałam nowinę od pani Dursley. To prawda, że twoja młodsza córka też wychodzi za mąż?

          – Zgadza się.

          – Ale wszystko w porządku? – zainteresowała się Jess. – Mówiła, że młodzi nie zamierzają robić przyjęcia i kilka innych rzeczy. Vernon mówił matce, że ten John...

          – James – poprawiła szybko pani Evans.

          Na dźwięk tego imienia, z twarzy Severusa odpłynęła cała krew.

I Patrz UważnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz