Rozdział 5. Nie taka słodka zemsta...

155 22 175
                                    

          Następne tygodnie były dla Severusa bardzo intensywne. Szkolne obowiązki były wymagające pod względem czasu, który należało poświęcić na odrabianie zadań i naukę przedmiotów "dodatkowych", których się podjął. Profesor Slughorn często zagadywał go po lekcjach o jego podejście do Eliksirów i, jeśli miał być całkiem szczery, zaczynało mu się to podobać. W ostatnim liście do matki wspomniał o tym i w jej odpowiedzi przeczytał, że jest tym ucieszona.

          Może miała trochę racji z tym, że powinien spróbować tych "nudnych rzeczy". Starał się to robić, ale jednocześnie wciąż trenował Czarną Magię, która przychodziła mu łatwiej, niż inne rodzaje magii. Jego współlokatorzy najczęściej spędzali wieczory w Pokoju Wspólnym, albo w drugim pokoju pierwszorocznych, co było mu na rękę. Na jego nieszczęście, łóżko okazało się zbyt małe do treningu niektórych zaklęć. Za to łazienka była już do tego wystarczająca.

          Dzisiejszego wieczora również planował ćwiczyć w łazience. Siedział właśnie przy stole w swoim pokoju, oczekując na to, kiedy jego współlokatorzy przyjdą po zestaw do gry w gargulki. To oznaczałoby, że znów nie będzie ich przez przynajmniej dwie, trzy godziny. Zaraz po tym, miał w planie zamknąć się w łazience i poświęcić rzucaniu "Incarcerous" na własną poduszkę. Okazało się, że wyczarowanie manekina nie jest takie proste. Dużo łatwiejsze był zaklęcie "Reparo", którego uczyli się w zeszłym tygodniu na Zaklęciach. Severus zrezygnował tymczasowo z manekina, codziennie podejmując trzy próby wyczarowania go, a ze względu na ciągłe niepowodzenia: poświęcał na cel ćwiczeń własną pościel.

          To było niewielkie poświęcenie. Nawet, jeżeli nie dałby rady jej później naprawić, przyświecał mu ważniejszy cel. Odegranie się na Jamesie Potterze i Syriuszu Blacku, którzy regularnie robili sobie z niego żarty. Jeszcze, gdyby dał im ku temu powód... Obrali go za cel, więc muszą za to zapłacić. Lucjusz i jego koledzy zasugerowali mu, że powinien się postawić i dokładnie to zamierzał zrobić.

          Severus czytał właśnie książkę daną mu przez profesora Slughorna w oczekiwaniu na to, aż któryś z jego kolegów przyjdzie pod zestaw do gry, co będzie zwiastować ich dłuższą nieobecność. Raz na jakiś czas zapisywał na pergaminie swoje przemyślenia dotyczące co ciekawszych składników. W pewnym momencie do dormitorium wszedł Rabastan Lestrange. Podszedł do szafki nocnej należącej go Corbana i wyciągnął z szuflady pudełko z gargulkami. Nie wyszedł jednak, jak oczekiwał Severus, tylko podszedł do stołu i zmierzył siedzącego przy nim kolegę uważnym spojrzeniem.

          – Cześć, Snape – powiedział Rabastan.

          Severus zamarł na chwilę, ale nie przerwał czytania. Chłopak na pewno coś od niego chce, ponieważ widzieli się już dziś na zajęciach. Poza tym była godzina dziewiętnasta, więc to raczej późna pora na przywitania ze współlokatorami.

          – Cześć, Lestrange – odpowiedział, przewracając kartkę w książce, która leżała na stole.

          – Dobrze sobie radzisz z Finite Incantatem, Snape? – Zapytał niby mimochodem Rabastan.

          – A pytasz, ponieważ...? – Zapytał nie podnosząc wzroku znad swojej książki.

          – Chcemy się wybrać do koleżanek. Będziemy grać w gargulki – wyjaśnił Rabastan. – Trochę słabo idzie nam zaklęcie wyciszające alarm.

          – To musicie więcej ćwiczyć – rzucił lekkim tonem Severus, zapisując coś na pergaminie z notatkami.

          – Ćwiczymy. Ostatnio zeszło nam trochę dłużej, niż siedem sekund... Slughorn się wkurzył – zaśmiał się Lestrange. – Dostaliśmy szlaban.

I Patrz UważnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz