Rozdział 56. Nieproszeni goście.

129 24 191
                                    

          (Polecam muzykę puścić w pętli, jeszcze nie ma dłuższej wersji na YT. :D)



          Czekała na niego. Stała bezczelnie tuż przed jego domem. I czekała na niego.

          – Bałam się, że twoja sąsiadka wrobiła mnie, gdy zapytałam, czy mieszka tu Severus Snape – powiedziała, gdy podszedł bliżej.

          – Co tu robisz?

          – Ja? Wpadłam na kawę do przyjaciela.

          Stanął tuż przed nią. Garbaty księżyc odbijał się w jej oczach. To, jak bardzo chciał objąć ją teraz ramionami, przycisnąć do siebie i nie wypuszczać nigdy, nigdy więcej, było aż chore.

          Więc stał tylko, pół metra od niej. Wystarczająco blisko, żeby słyszał jej oddech. Wystarczająco daleko, żeby nie czuć jej bliskości. Nie czuć jej tak, jak chciał czuć, oczywiście.

          To ona wykonała pierwszy krok. Szybkim ruchem pokonała dzielącą ich odległość i uwiesiła się na jego szyi. Bez zastanowienia złożył ramiona do uścisku, wciąż nie potrafiąc powiedzieć nic więcej niż dwa słowa, którymi ją powitał.

          – Byłeś w Dover dwa razy od mojego powrotu. Nawet nie wszedłeś się przywitać – wyszeptała, wciąż opierając głowę o jego ramię.

          – Miałem sprawę do twojego brata. Inaczej by mnie tam nie było. Tak samo, jak ciebie w Cokeworth.

          – Jestem dorosła. Mam prawo być, gdzie chcę.

          – Masz też narzeczonego – zauważył beznamiętnym tonem.

          – Mam też kogoś, kogo muszę poślubić – poprawiła go oschłym głosem. – I mam też kogoś, za kim tęskniłam.

          – Kto to taki?

          Zamiast odpowiedzi, otrzymał tylko rozdrażnione spojrzenie brązowych oczu. Cofnęła się o krok, ale jej dłonie wciąż spoczywały na jego ramionach, palce były wręcz kurczowo wpięte w materiał jego koszulki. Gdy się odsunęła, jego dłonie przesunęły się po jej łopatkach, ostatecznie zatrzymując się na szczytach jej ramion.

          – Mugolskie ubrania? – Skomentował jej ubiór.

          Zwyczajowe, dość staroświeckie sukienki zostały zastąpione przez krótki koronkowy top, plisowaną spódnicę z wysokim stanem i cienką, skórzaną ramoneskę. Tylko buty pozostały niezmienne, choć w dziwny sposób pasowały do reszty tej stylizacji.

          – Wtapiam się w tłum – zażartowała drętwo. – Taka moda we Francji, nie podoba ci się?

          – Wygląda... dobrze – odparł, opuszczając ręce.

          – Trzysta czterdzieści osiem dni – wyszeptała, patrząc na niego smutnym wzrokiem. – Tyle dni minęło od mojego wyjazdu.

          – Wiem.

          – Zaprosisz mnie do środka? Tamta kobieta ciągle patrzy.

          Odwrócił głowę, aby spojrzeć na dom White'ów. Firanka w kuchni zafalowała. Wewnątrz było ciemno, ale Severus był bardziej niż pewien tego, że po drugiej stronie okna stoi Daphne. Wizyta nieznajomej kobiety na pewno zwróciła jej zainteresowanie.

I Patrz UważnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz