Rozdział 46. Włochate serce czarodzieja.

119 24 163
                                    


          "Ale czasami miłość nie wystarcza. Nie wtedy, gdy demony są coraz potężniejsze i chcą pochłonąć człowieka żywcem."

          M. Kasten, Hope Again



         Początek sierpnia był bardzo deszczowy. Korzystając z pogody niesprzyjającej wyjściom na zewnątrz, udał się do biblioteki z literaturą naukową. Wciąż pracował nad tematami zadanymi przez Slughorna, a w dworze rodziny Lestrange było kilka ksiąg, których nie mógł znaleźć w zasobach Hogwardzkiej biblioteki.

          Gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia, dostrzegł Reginę, która siedziała na jednym z krzeseł przy stole w centralnym punkcie pokoju. Podszedł do stołu i odłożył na niego zwoje z rozpoczętym projektem.

          – Co czytasz?

          – Skoro już wiem, że nie uniknę wyjazdu, to przypominam francuski. Szkolna terminologia jest bardziej skomplikowana niż język potoczny. Nie chcę ryzykować złych ocen. Używanie zaklęcia tłumaczącego jest uciążliwe.

          – Pewnie tak. W sumie nigdy nad tym nie myślałem, ale może nauczę się francuskiego? – Zastanowił się, biorąc jeden z podręczników leżących na stole. – Z nudów. W mugolskiej szkole uczyłem się hiszpańskiego, ale większość już zapomniałem.

          – Ty masz jeszcze czas na jakiekolwiek inne dodatkowe zajęcia? – Parsknęła z rozbawieniem.

          – Będę mieć więcej czasu, gdy nie będzie cię w Zamku – zauważył. W czarnych oczach zamigotały niewielkie iskierki żalu.

          Pomimo wcześniejszej świadomości, że ich związek skazany jest na niepowodzenie, perspektywa rozstania była przynajmniej smutna. W ostatnich tygodniach ta relacja przypominała wypalającą się świecę. Chcieli walczyć, postawić na swoim, ale jednocześnie nie mogli. Regina miała wybór niemożliwy do podjęcia i niezależnie od wyboru zawsze traciła coś, co było dla niej ważne.

          Severus doskonale to rozumiał. Było to trochę podobne do sytuacji z Lily. Wtedy to rudowłosa podjęła decyzję. Tym razem nieświadomie podjął ją Rudolf. Severus widział niezdecydowanie Reginy, ale nie naciskał. Miał jakiekolwiek prawo do zmuszania jej, aby zrezygnowała z rodziny? Co stało się z jego własną matką, gdy podjęła wybór, którego skrycie oczekiwał od Lestrange?

          – Je t'aimerai toujours, panthère sauvage. – wyszeptała, uśmiechając się kokieteryjnie.

          – Mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywała – wymamrotał w odpowiedzi. Od razu spuścił głowę, żeby ukryć zdradliwy uśmiech, który rozciągnął się na jego twarzy.

           – Nie wyglądasz, jakby ci to przeszkadzało. Czasem ci się nawet podobało – mruknęła, spoglądając na niego wymownie.

          – Bardzo rzadko – zaśmiał się lekko. – Jeszcze głupszy przydomek niż Książę Półkrwi.

          – Och, myślałam, że ci się podoba – sapnęła z lekkim rozczarowaniem.

          – Bo tak jest. Ale nie muszę tego mówić głośno, prawda?

          – Głupio bym się czuła, gdybym przy każdym zwrocie w twoją stronę miała wytykać ci status krwi, panthère sauvage.

          – Nie wiem, skąd ci się to wzięło... – westchnął.

I Patrz UważnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz