Rozdział 14. Znajomi starzy i nowi.

168 23 151
                                    

          W drodze powrotnej z pensjonatu w Bridgend Severus postanowił zamiast do domu, skierować się pod sklep pana Willysa. Zbliżała się godzina, gdy jego matka miała kończyć pracę, więc nadarzyła się świetna okazja do spędzenia ze sobą odrobiny czasu. Ostatnio mało rozmawiali i mijali się, ponieważ Eileen miała nieregularne godziny pracy, a ze względu na kryzys właściciel sklepu zdecydował się wydłużyć godziny otwarcia sklepu, aby zwiększyć sprzedaż.

          Poza tym niewinnym pretekstem, jakim był wspólny spacer, Severus planował przeprowadzić z matką dość ciężką rozmowę. To, co powiedziała mu koniec stycznia Lily, okazało się całkowitą prawdą. Z jego matką było coś nie tak, zachowywała się inaczej. W domu nie zawsze dało się porozmawiać tak, aby było całkowicie swobodnie, więc musiał wymyślić coś innego.

          Zatrzymał się niedaleko sklepu i oparł się o ścianę, czekając, aż kobieta skończy zmianę. Nie wchodził do środka, żeby zrobić jej miłą niespodziankę, gdy zauważy, że na nią czeka. Z nudów obserwował walkę jakiegoś żuka, który nieszczęśliwie przewrócił się na grzbiet i teraz toczył na chodniku walkę o przetrwanie.

          Gdy wybiła godzina siedemnasta, drzwi do sklepu otworzyły się i na ulicę wyszła Eileen. Zamknęła za sobą drzwi, zasunęła metalową kratkę i zaczęła nakładać na nią kłódki. Wydawało się, że nie zauważyła obecności chłopaka.

          – Bu – odezwał się niezbyt głośno, podchodząc bliżej niej.

          – Severus – powiedziała zaskoczona. Na jej twarzy od razu pojawił się lekki, trochę blady uśmiech.

          – Czekałem na ciebie.

          – Nie musiałeś... – mruknęła zmieszana, marszcząc brwi w zamyśleniu.

          – Chciałem pójść z tobą na spacer.

          – Mogłeś wrócić prosto do domu i odpocząć – powiedziała, kręcąc głową.

          – Jestem młody i jurny – zachichotał nastolatek, a matka mu zawtórowała.

          – Młody i jurny? – Powtórzyła z rozbawieniem.

          – Greg tak mówi.

          – Pan Greg, miej szacunek – upomniała go matka.

          – Sam kazał mi mówić mu po imieniu. On i Marry nazywają mnie "wnusiem" – prychnął z rozbawionym oburzeniem.

          – To miłe z ich strony.

          – Nie jestem ich "wnusiem" – burknął Severus.

          – To chyba nie jest takie złe, że tak dobrze cię traktują, prawda? – Zapytała z uśmiechem. – Nie mają swoich wnuków, a ich jedyny syn nie ma nawet żony. Daj się starszym ludziom trochę nacieszyć. Ja nazywam cię "synkiem".

          – Bo ty jesteś moją mamusią – powiedział przekornie.

          – Nie szukaj problemu tam, gdzie go nie ma, synku.

          – Dobrze, mamusiu – powiedział słodkim głosem nastolatek.

          Eileen skończyła zabezpieczać drzwi sklepu i zaczęła kierować się w stronę domu. Severus szedł obok niej w milczeniu, prowadząc rower. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się, jak zacząć właściwą rozmowę. Jego matka nie raz udowodniła, że jeżeli nie chce rozmawiać, to nie będzie tego robić. A sytuacja wyglądała na tyle poważnie, że Severus nie zamierzał odpuścić, dopóki nie dowie się wszystkiego, co chce wiedzieć.

I Patrz UważnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz