Rozdział 54. Kryzysowe rozwiązania.

126 25 282
                                    



          To był zdecydowanie cudowny dzień. Lipcowe słońce oświetlało taras przy salonie letnim w Dworze rodziny Lestrange, być może trochę niepotrzebnie nagrzewając Whisky w kryształowej szklance trzymanej przez Rabastana, który w wyjątkowo dobrym humorze palił cygaro, oparty plecami o futrynę drzwi balkonowych.

          Ale nawet ciepły alkohol nie psuł pogodnej aury panującej dookoła, gdy przy dźwiękach muzyki klasycznej płynącej z gramofonu jego niedoszli teściowie słuchali, dlaczego rodzina Lestrange zrywa umowę ślubną na trzy dni przed planowanymi zaręczynami.

          – Rosaline, natychmiast powiedz, że to tylko pomówienia! – Zażądał William Selwyn.

          Rabastan ledwo powstrzymał uśmiech. Czy mógł zachować dla siebie powód, dla którego zrezygnował z małżeństwa? Mógł. Czy czerpał satysfakcję z sytuacji, w której znalazła się w tym momencie czarnowłosa arystokratka? Tak. Jak powiedziałby to Giovanni, narzeczony Natalie? Wendetta. Fakt, że Rudolf miał mały biznes w przeprowadzeniu tej rozmowy w taki, a nie inny sposób, był jedynie wartością dodaną.

          – No, powiedz coś – zachęciła ją matka.

          Felicia była w tym momencie jeszcze bledsza od swojej jedynej córki, co wydawało się niemożliwe. Twarz Rosaline idealnie komponowała się ze ścianą w kolorze bladego écru. Choć młoda czarownica kilkukrotnie otworzyła usta, nie była w stanie zaprzeczyć suchym faktom.

          – Rosaline – syknął jej ojciec.

          – To prawda – przyznała cichym szeptem.

          – Spójrz mi w oczy – zażądał mężczyzna. – Zgodnie z wersją Rabastana to wyłącznie twoja wina.

          – To język faktów, Williamie – wtrącił trochę znudzonym tonem Rudolf.

          – Może powinniśmy potwierdzić tę prawdę czymś więcej, niż tylko słowami twojego brata – zasugerował Selwyn.

          – Oczywiście – odparł Rudolf. Zaciągnął się swoim cygarem i powoli wypuścił dym. – Jakiego potwierdzenia oczekujesz?

          – Veritaserum, chociażby. Nie wierzę w to, że wina leży tylko po stronie Rosaline.

          – Bastian? Co ty na to?

          – Nie widzę przeciwwskazań – stwierdził nonszalancko młodszy Lestrange, a jego starszy brat wygiął usta w cynicznym uśmiechu.

          – Sugeruję jednak, żeby w takich okolicznościach droga Rosaline również odpowiedziała na kilka pytań. Jestem ciekaw prawdy obustronnie, może dowiemy się nowych... faktów – podsumował Rudolf.

          William zacisnął mocno szczękę, aż poczerwieniał na twarzy. Na tym kończyła się bezgraniczna wiara w niewinność córki.

          – Rozwiążmy to pokojowo. To tylko wygłupy uczennicy – przekonywał  Selwyn. – Wszystko już potwierdzone. Obaj nie chcemy skandalu.

          – Widzisz – zaczął powoli Lestrange – mojemu bratu przeszła ochota na ożenek z twoją córką. Zupełnie mu się nie dziwię. Sprawa jest... nieprzyjemna.

          – Chodzi o pieniądze?

          – Chodzi przede wszystkim o poczucie godności i zaufanie.

          – Nie takie śmieci lądują pod dywanem – zasugerował Selwyn.

          – Problem polega na tym, że nie przepadam za tym, aby pod moim dywanem lądowało coś, co można po prostu usunąć – stwierdził brunet.

I Patrz UważnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz