XIX

48 5 1
                                    

Dania wraz ze swoim 'przyjacielem' wrócił do domu koło 15. Jakoś udało mu się wymigać od wspólnego powrotu ze starszym bratem. Starając się uniknąć spotkania z resztą rodzeństwa, szybko pognał do swojego pokoju, ciągnąc 'Oscara' za rękę. Lepiej, aby nie zwracali na siebie uwagi, szczególnie, iż nikt oprócz niego nie wiedział o specyficzności tego gryzonia. Chłopak chwycił za klamkę i otworzył drzwi. Zanim jednak wślizgnął się do wnętrza pokoju, zdążył odepchnąć przyjaciela na schody. Bowiem główne światło było zapalone, gdzie te nigdy się nie paliło. Dania nie był nawet pewien, czy żarówki w nim jeszcze działają. Niepewnie więc zajrzał do środka. Na obrzuconej ubraniami kanapie siedział Islandia. Ze swoim charakterystycznym uśmiechem patrzył wprost na starszego. Dania nie rozumiał tylko, o co tym razem mogło mu chodzić.

-Pomogę ci z twoim adoratorem - rzucił chłopak, jednocześnie wstając z miejsca.

Starszy pierwsze słyszał coś o jakimś adoratorze. Wystraszył się jednak, że młodszy mógł mówić o 'Oscarze', który cały dzień chodził przy nim i zwracał się do niego słodkimi wyzwiskami. Spojrzał za siebie, jednak nie zobaczył tam przyjaciela. 'No cóż' - pomyślał - 'później go znajdę'. Wsunął się do pomieszczenia, standardowo zamykając za sobą drzwi.

-Jakim adoratorze? - rzucił, mając nadzieję, że Islandia nie zacznie zaraz wymieniać cech wyglądu 'Oscara'.

-No tym takim... Wysokim; nawet długie włosy.. Czekaj, zaraz pokażę ci jego zdjęcie! - Dania zesztywniał. Był gotów zobaczyć zdjęcie przyjaciela. Myślał jedynie o tym, jaką wymówkę wymyślić; w co Islandia uwierzy.

Chłopak wyciągnął telefon. Szybko zaczął szukać posta KI dotyczącego Danii. Wyglądało na to, że zdążyli już dodać kilka nowych... No cóż, po tej konwersacji szczegółowo je przejrzy. Wszedł w zdjęcie, na którym widniały plecy 'adoratora'. Podszedł bliżej brata, po czym podsunął mu komórkę pod nos.

-Tego ★ adoratora ★ - uśmiechnął się szeroko, od ucha do ucha, wymawiając drugie słowo. Dania, widocznie już blady, odetchnął z ulgą i spowrotem 'nabrał kolorów'. - Co, kogoś innego się spodziewałeś?

-Nie, nie, oczywiście, że nie... Matko, dlaczego nazywasz go "adoratorem"?.. Tylko wylał na mnie wodę.. W którym roku żyjesz, że uznałeś to za podryw..?

-Nie chodzi o wodę, debilu - wywrócił oczami i zaczął czegoś szukać w telefonie. - Jest trzeci grudnia! - wygłosił, jakby to o czym mówił było czymś oczywistym. - Chciał ci dać swój sweter! Serio? Nadal nie ogarniasz? Boże... Znasz Heather?

-Um, nie kojarzę - na 100% nie pomyślał że chodzi o osobę, 100%

-Piosenka Conana Gray'a. Nadal nic? - Dania pokiwał przecząco głową. - W JAKIM TY ŚWIECIE ŻYJESZ......?

     Starszy wzruszył ramionami. Ísland szybko włączył coś na telefonie, po czym zaczęła grać piosenka, o której właśnie wspominał.

"I still remember the third of December, me in your sweater
You said it looked better on me than it did you
Only if you knew how much I liked you
But I watch your eyes as she
Walks by
What a sight for sor"-

     Chłopak pierwsze dwa wersy włączył jeszcze kilka razy. Można by rzec, że robi to agresywnie. Dania jednak dalej nie rozumiał o co mu chodzi.

—...

       CHŁOPIE DOSŁOWNIE TRZECIEGO GRUDNIA PRZEZ TĄ PIOSENKĘ ZROBILI ŚWIĘTO BY DAWAĆ SWOJE SWETRY OSOBOM KTÓRE SIĘ KOCHA. POD JAKIM KAMIENIEM TY ŻYJESZ...?!?

     Dania żył.. no cóż, pod bardzo dużym kamieniem, do którego nie dochodziły żadne informacje z świata codziennego.

_________________________________________

NIE UDAŁO SIE WCZORAJ
ALEEE JEST DZIISIAJ ❤️‍🩹

★ 𝕽𝖔𝖉𝖟𝖊ń𝖘𝖙𝖜𝖔 𝕴𝖉𝖊𝖆𝖑𝖓𝖊 ★ (countryhumans; Nordic brothers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz