XLVIII

35 3 0
                                    

24 grudnia, wtorek;
godzina 20:24
     Stali pod blokiem Egiptu. Brytyjczyk dzwonił domofonem, jednak wydawało się, że ten nie działa. Podobnie latarnie w okolicy były wyłączone, a zachód minął już dawno. Na szczęście chociaż księżyc oświetlał ulicę. Nie miał innego wyjścia, jak zadzwonić do szefowej, aby zeszła na dół i osobiście otworzyła drzwi. Odebrała telefon dopiero po kilku minutach. Jak się okazało korki wywaliło w połowie osiedla - w tym również tutaj.
     W ciągu kwadransu znajdowali się już w przytulnym mieszkaniu Egiptu, oświetlonym masą świec i podgrzewaczy. Gloria oraz Turkus siedziały już na kanapie. Przynajmniej one były punktualne. Szefowa pokazała im ich herbaty, przygotowane za nim stracili prąd. Usiadła na swoim fotelu, po czym zaczęła się śmiać i opowiadać jak je zniknięcie oświetlenia zaskoczyło, jakie problemy były podczas szukania świec, jak prawie spaliły by mieszkanie, podpalając jedną z firanek. Fin wolał nie mówić co ich zatrzymało. Brytyjczyk uszanował jego zdanie.
     Jako że każdą wigilię zaczynało się od kolacji, nie mogli postąpić inaczej. Zagrzali barszcz w garnczku nad paroma ze świeczek. Może i nie był on wybitnie ciepły, ale przynajmniej nie chłodny. Do niego starali się na patelni usmażyć kilka pierogów. To już akurat poszło lepiej i zwinniej. Stół nie był może jakiś bogaty, lecz przynajmniej swój, a przy nim samym był ubaw.
     Po wypiciu paru kubków zupy, zjedzeniu części sałatki jerzynowej, kilku sztuk pierogów oraz poczęstowaniu się ciastem, w końcu przyszła pora na prezenty. Jak przy ostatnim spotkaniu, zorganizowali koszyk z karteczkami z wypisanymi imionami. Finlandia, jako że jest nowy, dostał szansę, aby losować jako pierwszy. Wypadło na Surinam. Gdy wypowiedział te imię, lekko się zakłopotał, ponieważ wcześniej go nie słyszał. Jak się jednak po chwili okazało, 'Surinam' było prawdziwym imieniem Glorii - dziewczyny ubierającej się na rubinowo. Przynajmniej w pracy, bo aktualnie miała na sobie zimne kolory.
Prezent dla niej miała Szefowa. Był nim zestaw do rysowania - jakieś specjalne ołówki, różne gumki, węgiel i drewniany ludzik. Dziewczyna bardzo ucieszyła się z prezentu - tak, że niemal skakała ze szczęścia.
Następną osobę ona losowała. Tym razem wyczytany pozostał Wielka Brytania. Akurat dla niego prezent miała siedząca obok Cypr aka Turkus. Chłopak dostał czarną, brokatową, szkatułkę na biżuterię. Fin dowiedział się, iż Król już od dawna narzekał na to, że nie ma gdzie trzymać swoich pierścieni, bransolet czy naszyjników. Jasnym więc było, że prezent mu się spodobał.
Kolejną wylosowaną była szefowa. Finlandia wyciągnął z plecaka prezent. Kobieta zgrabnie go rozpakowała. Posążek może nie przedstawiał najbardziej realistycznej wersji kota, ponieważ owy tańczył w jeziorze łabędzi, ale nie przeszkodziło to Egiptowi w pokochaniu go. Fin odetchnął z ulgą w myślach.
Następna swój prezent uzyskała Cypryjka od Glorii. Kilka płyt jakiegoś zespołu rockowego. Jak w ostatnich przypadkach, prezent się przyjął wyśmienicie. Pora już była na ostatnią osobę, której imię zostało w koszyczku.
Do tej pory siedzący na pufie Brytania przysiadł się na miejsce tuż obok Finlandii. Wyciągnął z torby jakiś zielony pakunek i podał mu go. Gdy ten został rozerwany, że środka ujawnił się czarny kask z białymi płomieniami wychodzącymi z wizjera, zajmującymi całe boki. Na jego tyle, w miejscu między końcami płomieni znajdowało się równie biały symbol serca.

—Nie byłem pewien twoich zainteresowań, więc zrozumiem jeśli ci się nie podo.. - nie zdążył dokończyć, ponieważ Nordyk uścisnął go w ramach podziękowania. Prezent jednak okazał się trafiony.

***

     38c. Nie, to było 37c. A może 'e'? W końcu to takie podobne litery... Tylko że żaden z budynków nie jest oznaczony wyżej od 'b'. Więc 38 czy 37? A może liczba w ogóle dochodziła do setek? Nie, nie mogła. Oznaczało by to całkiem inną dzielnicę. Prawdopodobnie to właściwie nawet takich nie było. Bo dłuższym przemyśleniu 'c' przypomina również 'a'. Czyli 38a w takim razie? Czy ta liczba w ogóle zaczynała się cyfrą '3'? Nie pamiętał. Już niczego nie pamiętał; pogubił się. Kaszlnął dwa razy. Zimno jednak dawało o sobie znać. Chłopak postanowił zaryzykować. 38a niech będzie. Jeśli nie będzie to ten dom, to zwyczajnie przeprosi za przeszkadzanie. Nic trudnego. Wstał, po czym dość szybkim krokiem udał się pod drzwi budynku. Zapukał parę razy. Większość świateł w tym domu była zapalona, więc prawdopodobienstwo, że zaraz otworzy mu Litwa było duże.
     Na samo przyjście kogoś do drzwi czekał prawie pięć minut. Następnie na ich otwarcie czekał kolejne dwie. "Co on takiego tak niby kryje??" - pomyślał, gdy usłyszał już chyba czwarty dźwięk otwieranego zamka. Gdy już osoba po drugiej stronie skończyła zabawę w 'rozbrajanie sejfu', otworzył drzwi, jednak tylko na jakieś 25 cm. Same dalsze ich otwarcie uniemożliwiał łańcuszek. "Huh, czyli jednak arena 51."

★ 𝕽𝖔𝖉𝖟𝖊ń𝖘𝖙𝖜𝖔 𝕴𝖉𝖊𝖆𝖑𝖓𝖊 ★ (countryhumans; Nordic brothers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz