XXXIII

34 3 7
                                    

poniedziałek, 10 grudnia, 11:27

     Zaczęła się długa przerwa. Norge już od paru minut czekał na chłopaka, któremu miał zapłacić. Okradł brata, ale miał pieniądze. Jego problem był rozwiązany. Finlandii rzecz jasna kiedyś zwróci pieniądze. Pierw będzie musiał je uzbierać, ale tu przynajmniej nie miał ograniczenia czasowego. W końcu usłyszał jakieś głosy. Były one dla niego znajome. Wychylił z kabiny głowę. Jego oczom ukazał się Serbia, który najwyraźniej też go zauważył. Zawołał swojego kolegę. Norweg już miał wyciągnąć pieniądze i wyjść do nich, jednak szybciej sobie uświadomił, że ten kolega to nie białokurtkowiec. Był to ktoś inny - jakiś w podobnym wzroście chłopak z trójkątną przepaską na oku. Norge wrócił do kabiny, po czym zamknął się w niej. Nie ich oczekiwał.
     Zaledwie parę sekund później usłyszał pukanie. Następnie ujrzał szarpanie za klamkę. Tamci kombinowali przy zamku z drugiej strony. Próbowali otworzyć drzwi. "Nie bój się" - mówili - "nie zrobimy ci przecież krzywdy." Po jakimś czasie to ucichło. Miał już wychodzić, kiedy usłyszał szmer. Nadal tam stali. Zwyczajnie udawali, że ich nie ma. Idiotyzm, przecież Norge nie był tak głu...
     ...
     . . .
     Woda ociekał po jego twarzy i ubraniach. Tamci dwaj najwyraźniej wylali na na niego wiadro wody, którą myto podłogi. Spojrzał w górę. Widział nad sobą Serba opartego na ściance. Spojrzał na niego dopiero, gdy wziął coś do rąk. Śmiał się, to na pewno, jednak ten dźwięk nie dochodził do Norwegii. Nie teraz. Jedynie długi, ciągły pisk oraz towarzyszący mu szum - to słyszał. Ponownie poczuł wilgoć i chłód pochodzący od wody, ale nie była to tylko ona. Otworzył oczy, po czym przetarł twarz. Mokry papier.

***

     Wychowanie fizyczne. Pora na lekcję, której nikt nie lubi, a jeśli jest inaczej, to spalić te osoby na stosie. Znaczy, okropność tego przedmiotu zależy w dużej mierze od tego, co jest akurat ćwiczone. Bieganie dwudziestu kółek na czas, gdzie jedno ma 200 metrów, nie należy wcale do przyjemności, a raczej tortury. Jakaś kara z piekła, a nie przedmiot szkolny. Najgorszym była jednak pora roku, a przy niej towarzysząca jej pogoda. Temperatura wynosiła równo -11°C, a oni musieli popylać w krótkich spodenkach 4000 metrów. Dla nielicznych co bluz zapomnieli można już postawić znicz - tej lekcji nie przetrwają. Szkoda tylko, że nauczyciel to debil, i będzie ci kazał ćwiczył nawet jeśli przepołowi cię na dwa ludziki, abyś był tą ⅓ człowieka w zadaniu 'Oblicz ile osób z klasy Ala zaprosiła na urodziny.' 'Odp: 245⅓'.
Na dodatek liceum świeci cudowniścią, bo nie akceptuje wypisań z wf. Wręcz wyśmienicie.
     Dania stał przy drzwiach w dresie. Czekał na przebierającego się jeszcze Szwecję, aby wspólnie pójść z nim do wyjścia na boisko. Starszy jednak bardziej niż bratem interesował się nowymi kolegami, w tym Włochem, z którym najwyraźniej coś kręcił. Dan miał plaster na nosie będącym skutkiem sobotniego wypadku. Czuł się niezręcznie, bo w końcu cały czas chodził za bratem i jego znajomymi, którzy nigdy nie odezwali się do niego słowem. Zwyczajnie jak jakaś niepotrzebna przylepia. Super... Gdy tamci w końcu wyszli, zwyczajnie udał się za nimi. Nawet nie bardzo chciany, nie miał ochoty być samotnym.
     Zaczęła się lekcja. Klasa stała w szeregu. Każdy był przebrany - każdy nie licząc Danii. Nauczyciel podszedł do niego. Był wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną. Kontuzja w '84 najprawdopodobniej nie istniała, a on sam postanowił zrezygnować z kariery niezwykłe sportowca i poddać swoje życie maltretowaniu dzieci. "Do przodu. Szybko" - rzucił do chłopaka. Ten zrobił krok z szeregu.

-Chyba mi nie powiesz, że twoim powodem niedysponowana, jest złamany nos? - zażartował oszczypliwie. Rozejrzał się po wszystkich i wskazał jakiś obdartusów. - Patrz na nich - odwrócił jego głowę w ich stronę. - Siniak za siniakiem, strupy, zadrapani, ale i tak będą biegać. A nie to co ty; 'nosek mnie boli! Umieram! Dzwońce na pogotowie!' - parę osób się zaśmiało pod nosem. Zawstydzony Dania spóścił wzrok na ziemię. - Co, fajne uczucie? Być taką ciotą? - rozbrzmiało więcej śmiechów. Oczy chłopaka zalały się się łzami, jednak on nie miał zamiaru. - No popłacz się, popłacz, jeszcze tego brakowało! Taka wymówka to idiotyzm! Masz całe ręce i nogi, a ty narzekasz na nos! No po prostu tragedia! - nie wytrzymał. Łzy poleciały mu po polikach. Wtem poczuł na ramieniu cudzą rękę. Po dotyku usłyszał znajomy dla siebie głos.

-Myli się pan. - Powiedział Szwecja, pewnie trzymając stronę brata.

-Co proszę? Ja się mylę? Niby gdzie?! Każdy tu potwierdzi, że ten chłopak to zwykła ciota!

-Nie dał mu się pan nawet wysłowić. Po prostu włożył pan słowa do jego ust, samemu wszystko sobie wmawiając patrząc na wygląd mojego brata.

-A niby co innego może mu dolegać? Stoi prosto, nie widać krwi, nie smarka się, nie kaszle. Przecież widać, że nic poważnego mu nie dolega!

-Mój brat nie może biegać..

-Nie może? Doprawdy? A to dlaczego? I dlaczego ty go niby bronisz, co braciszkowi języka brakuje? - mężczyzna przerwał Szwecji. Nie uznawał żadnej wymówki, tym bardziej od kogoś innego. Dania spojrzał nie pewnie na nauczyciela.

-Powiedział pan, że mam całe ręcę i nogi... - mężczyzna nie dał skończyć mu zdania, zaczynając swoje.

-A co? Nie masz? Ślepy nie jestem, widzę, że masz wszystkie kończyny! - złapał go za ręce i pomachał nimi w górze. Następnie kopnął go w oba piszczele. Gdy kopnął w prawy, chłopak upadł na kolano. - Wstawał, pacanie, i nie udawaj - chwycił go za bark, po czym siłą podniósł do góry.

-..Mam wszystkie kończyny - powiedział, patrząc gdzieś w bok. - Mogę biec.. Po prostu zapomniałem stroju.

_____________________________________

Ja już nie jestem pewna czy liczby rozdziałów serio się tak zapisuje☠️
((Przy 40 skaczę z mostu))

★ 𝕽𝖔𝖉𝖟𝖊ń𝖘𝖙𝖜𝖔 𝕴𝖉𝖊𝖆𝖑𝖓𝖊 ★ (countryhumans; Nordic brothers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz