LIII

20 1 0
                                    

   Pierwszego stycznia każdy trzeźwieje lub odsypia po imprezie, właśnie dlatego do szkoły najszybciej wracało się drugiego dnia roku. Wracając jednak jeszcze na chwilę do samego początku..

     Noc była chłodna i cicha. Widocznie, a w zasadzie to słyszalnie, z wybuchami skończyli już po trzeciej nad ranem. Podobnie policja nie była już dłużej wzywana do uspokojenia ludzi. Krótko mówiąc, na ulicach zrobiło się nudno. Islandczyka wraz ze swoim przyjacielem siedzieli pod budynkiem szkoły. Przeglądali zdjęcia, które porobili podczas swojej przechadzki. Jak się okazuje, wielu uczniów miało ochotę się zabawić na noc.

—Serio uchwyciłeś moment jak rzygał? - zapytał Litwin, gdy zatrzymali się na zdjęciu wymiotującego Francuza. Wokół niego stało kilku gości udających wsparcie, wspierających naprawdę i nawet nie widzący zajścia.

—Każdą chwilę - przesunął palcem zwinnie po ekranie, pokazując kilka innych zdjęć o tej samej tematyce.

     Litwin sięgnął do torby po butelkę wody. W tym samym czasie Ísland doszedł do zdjęć przedstawiających paru uczniów przy ognisku ręcznie robionym, potem podpalenie się jednego z nich i ostatecznie polewanie go różnego rodzaju napojami oraz turlanie się przez niego po ziemi. Nordyk bez większego myślenia zalogował się na konto Kółka Informacyjnego, stworzył nowy post, dołączył zdjęcia i począł pisać opis.

‚‚Gorące zajście na ulicy‘‘...

Co robisz? - odezwał się nagle Litwa, już zaglądający mu przez ramię. Nie zajęło długo, aby ten połapał się, co widzi. - ..KI? Jesteś częścią KI?

—Uh, może..? - zapomniał o dyskrecji. Bardzo zapomniał o dyskrecji. Westchnął. - Taaa.. jestem; alee wiesz jaka to frajda? Weź, normalnie można się poczuć jak jakiś tajny agent..

—'Tajny agent'? - po jego głosie można było poznać, że nie podziela ekscytacji przyjaciela. - Powiedz mi, który tajny agent rujnuje innym życia?

—Oj, zaraz rujnuje.. Jedynie się śmiejemy trochę z innych uczniów.

—Wiesz w ogóle jak się ci uczniowie czują?

—Nie przesadzaj, przecież ciebie to nawet nie tyczy! Wyolbrzymiasz wszystko i tyle..

—'Wyolbrzymiam'? Serio? - chłopak wstał poddenerwowany. - W takim razie znajdź sobie towarzystwo o minimalistycznych poglądach! - rzucił na koniec, odchodząc w gniewie.

Ísland nie próbował nawet go zatrzymać. Był oburzony reakcją Litwy.

Jak on mógł się tak zachować?! Przecież nie robię niczego złego.‹
   
  
***
   

     Nagle usłyszał stukanie naczyń. Sen jego był lekki, przez co co chwilę się z niego wybudzał, jednak tym razem coś faktycznego go obudziło - nie ból głowy, wystrzał petard czy samochód przejezdżający obok. Odwrócił się w stronę drzwi od salonu. Były one uchylone, a zza nich dobiegało delikatne światło. Szwed postanowił wstaç i sprawdzić, co się działo w pomieszczeniu obok. Chwiejnym krokiem wyszedł na korytarz. Źródło pochodziło z kuchni, z żyrandola. Ktoś najwidoczniej przebywał w środku.
     Dania przyrządzał kanapki. Kroił pomidora przy blacie na drewnianej desce. Odkąd lodówka świeciła pustkami, chleb z nim wydawał się być jedyną obiecującą opcją. Miał jeszcze do wyboru ketchup, jednak stwierdził, iż warzywo-owoc sprawdzi się lepiej. Poza tym jest zdrowszy.
     Szwecja powoli podszedł do brata. Oparł się o blat jedną ręką, drugą zaś otoczył Duńczyka. Niby to ślepo patrzył na to co robił. Chłopak spiął się. Wychodził po jedzenie o tak późnych godzinach tylko po to, aby unikać wszystkich - szczególnie Szwecji. Wyglądało na to, że niepotrzebnie głodował się przez dzień, skoro w nocy starszy i tak nie śpi. Próbował ignorować jego osobę najbardziej jak mógł. Na szczęście nie był atakowany pytaniami.
     Szwed przybliżył się do Danii. Przytulił go od tyłu w talii. Oparł też głowę na jego ramieniu, w dalszym ciągu obserwując jego poczynania. Nie odzywał się ni słowem, co wydawało się bardziej przerażające od sytuacji, gdy jednak coś mówił. Duńczyk odłożył deskę oraz nóż do zlewu. Plastry pomidora poukładał zwinnie na kronikach chleba. Gdy podniósł talerz, aby uciec do pokoju, od brata, poczuł jak ten zaciska dłonie mocniej na jego ciele. Tak samo zaczął czuć ciepły oddech na swoim ramieniu. Upuścił talerz i odwrócił się, próbując odepchnąć od siebie Szwecję. On jednak złapał w dłoń nadgarstki i naparł na jego ciało, przyciskają chłopaka do blatu. Wolną rękę w dalszym ciągu trzymał na talii Danii. Przybliżył usta do jego szyi. Pierw jedynie ją całując, potem zacznając podgryzać. Młodszy cały czas starał się go odepchnąć i uciec w pierwszej wolnej chwili, jednak czując, że jego starania idą na marne, zwyczajnie się poddał. Wolał się odciąć od rzzeczywistości.
     Usłyszał głos. Znajomy, krzyczący stłumione słowa. Zaraz po nim poczuł ulgę. Otworzył ulgę. Jego bliźniak stał skrzywiony obok, opierając się o lodówkę. Trzymał się za nos, z którego widocznie leciała krew. Spojrzał w drugą stronę - na osobę krzyczącą. Był to Finlandia. Na jego twarzy malowało się zdenerwowanie. Kostki ręki, którą trzymał obecnie lekko uniesioną w górze, miał obite i w krw; za pewne nie swojej.

—Co ty do cholery odpierdalasz, to jest twój brat! - zaraz po tych słowach popchnął go bardziej. - Dobrze się czujesz?! Nie dość, że jebie od ciebie alkoholem na kilometr to jeszcze takie rzeczy odwalasz?! - skarcił go wzrokiem. Nie dodając nic więcej, wziął Danię pod ramię oraz talerz z kanapkami które ten przyrządził, po czym czym prędzej wyprowadził go z kuchni.
   

***
   
  
     Wyszedł z budynku z torbą w ręku. Odszedł od budynku już kilka metrów, kiedy nagle usłyszał biegnące za sobą kroki. Obejrzał się. Białorusin przystanął przy nim. Przejął torbę Norwega. "Odprowadzę cię do przystanku, jasne?" - niższy skinął w odpowiedzi głową.
     Norge wracał do domu autobusem, ponieważ Szwecja nie odbierał telefonu. Bez żadnej wiadomości od niego nie mógł liczyć, że lada chwila przyjedzie, więc było to wyjście ostateczne. Najbliższy przystanek znajdował się dziesięć minut drogi stąd, więc uznał gest odprowadzenia go za miły. W końcu świt rozpoczynał się dopiero za dwie, trzy godziny, więc jedyne oświetlenie stanowiły rzadko ustawione latarnie.
     Przystanek wyglądał staro. Barierki zostały nadgryzione zębem czasu, niektóre z szyb był ubazgrane grafitti czy oklejone nalepkami. Pół ławki też zostało wyrwane i wyrzucone w krzaki dwa metry dalej. Jedynie rozkład wyglądał prawilnie. Najbliższy autobus miał przyjechać dopiero za dzięsięć minut. Świetnie. Nie trzeba było przynajmniej długo czekać. Norweg już miał się żegnać ze swoim fałszywym kochankiem, jednak ten oparł się o słup i zapalił papierosa. W odpowiedzi na pytanie co robi, rzekł jedynie, iż potowarzyszy mu w czekaniu. No cóż. Nie rozmawiali czy cokolwiek podobnego. Zwyczajnie czekali oboje. Gdy w końcu autobus nadjeżdżał, Białoruś niespodziewanie przytulił Norwegia, po czym bez słowa pożegnania odszedł w swoją stronę.

  
***
   

     Pierwszy dzień szkoły w nowym roku zacz się sympatycznie. Znaczy - zależy dla kogo i co można określić jako sympatyczne. Sympatycznym na pewno nie było ledwe łapanie oddechu, po tym jak głowę miało się zanurzoną pod wodą przez dobre parę minut. Norge siedział pod ścianą, trzymając się za ociekającą głowę. Niespodziewał się, aby taka sytuacja zaszła ponownie. Szczególnie, że jeszcze wczoraj przytulał go i odprowadzał. Było to zwyczajnie nie jasne. Nie jasne pod każdych pozorem.
     Lekcja zaczęła się już kilka minut temu. Nie miał ochotę na nią iść. Chciał być samemu. Najlepiej zamknięty gdzieś. Sam. Bez dostępu rzeczywistości.
Chłopak nawet nie zauważył, kiedy ktoś wszedł do pomieszczenia.

—Wszystko w porządku? - odezwał się ktoś, brzmiący na zmartwionego, ciepłym głosem.

Norge niczym poparzony wstał, prawie potykając się o własne nogi. Zaplanował, że wmówi mu, iż nic mu się nie stało, a jedynie jest 'cool' i wagaruje z edukacji dla bezpieczeństwa. Brzmi... Legitnie.

—Ja, uh, tylko... Tak, tak w porządku. Po prostu kartkówkę mam i... Nie nauczyłem się...? - Dojebałeś, Norge, dogadałeś

—To było pytanie czy odpowiedź? - tu nieznajomy złapał Nordyka. Choć nie do końca można go było nazwać nieznajomym, albowiem spotkał go już wcześniej. Dziwnie ekstrawertyczny chłopak w goglach. - Jesteś cały mokry. Kto ci to zrobił?

—Yyy, nikt...? Em, ja.. ja sam..?

—Sam sobie spuściłeś głowę w toalecie?

—Co?  Nie, nie, nie; to nie tak..! W ogóle nie.. nurkowałem w toalecie. Jedynie, ee, wcześniej wf miałem i się spociłem, i chciałem się orzeźwić pod kranem, i, eee...

Chłopak w goglach i kurtce prychnął śmiechem.

—Łżesz jak zabity, ale niech ci będzie... My się już znamy, prawda? Norwegia?

Ah, no tak. Teraz tylko się nie przyznać, że zapomniał imienia tejże to osoby....

—Tak, to ja.. Um, miło cię znowu widzieć. Jak tam, yy, życie?..

—Dobrze, a u ciebie? - nie dał nawet młodszemu odpowiedzieć, ponieważ zaczął mówić dalej. - Chcesz się wymienić numerem telefonów, żebyśmy się mogli spotkać, poznać lepiej? Chyba że nie chcesz, to rozumiem.

Norweg tam szczerze bał się Anty. W jego opinii ten chłopak był dziwny pod niemal każdym względem i to na wiele sposobów. Nie chciał mieć z nim większęgo kontaktu. Na szczęście jako osoba asertywna potrafił mówić nie. Nie powinien być więcej zaczepiany w takim wypadku.

—Uh, jasne, spoko; już podaję...

__________________________________

miau meow miaou

★ 𝕽𝖔𝖉𝖟𝖊ń𝖘𝖙𝖜𝖔 𝕴𝖉𝖊𝖆𝖑𝖓𝖊 ★ (countryhumans; Nordic brothers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz