LIV

18 3 0
                                    

     Islandczyka do domu wrócił kilka godzin przed wyjściem do szkoły. Od tamtej chwili ignorował swoje rodzeństwo najbardziej jak mógł. Podobnie oni nie przejmowali się jego egzystencją. Jedynie Norwegia wydawał się skołowany tą całą sytuacją. Przy śniadaniu próbował nawet żartować dla rozluźnienia atmosfery, jednak mimo wszelkich starań, żadne nie przynosiło skutków. Jedynie Fin z Danią ze sobą rozmawiali, unikając reszty. Nawet doszło do tego, że przestali uczęszczać w śniadaniach, choć w międzyczasie nie było słychać, by zamieniali z kimkolwiek słowo. Decyzja ta padłe nagle i wdrożyła w życie z dnia na dzień. Najwidoczniej pod jego nieobecność bracia zdążyli skłócić się o coś, co dawało taki efekt. Tylko Norweg był jakiś niewtajemniczony.
     Chłopaka na swój sposób cieszyła ta cała cicha nienawiść. Przynajmniej mógł dąsać się w spokoju na Litwę i nikt nie działałby mu bardziej na nerwy. Chociaż na co się dostać? To on zachował się przesadnie, jak idiota! Mógł też robić co chciał i kiedy, ponieważ nikt nie zwracał uwagi na jego zachowania. Dotychczas zajmował się tym Szwecja, jednak on... Właśnie, gdzie był Szwecja? Robił śniadania, jednak nie jadł jak do tej pory w kuchni, a wracał do swojego pokoju wraz z talerzem. Często wychodził przed resztą i wracał o godzinach późnych. Tak, jakby dom był dla niego tylko hotelem. No ale nic.
     Islandia leżał na swoim łóżku. Na głowie miał słuchawki, z których leciała jakaś skoczna muzyka, dająca wrażenie dziecięcej. Nie potrafił nawet jednego wersu wymówić, co dopiero zaśpiewać, jednak podobały mu się same rytm i melodia. Na swój sposób były uspokajające. Nordyk dalej czuł się zdenerwowany, jednak o wiele lżej niż przedwczoraj czy tydzień temu. Obecnie fochy chłopaka tłumiło zmartwienie. Jego członkostwo w kółku  musiało być tajemnicą, a teraz, gdy Litwa wiedział... Wyrzucą go, jeśli jego przyjaciel - poprawka; były przyjaciel - się wygada. W gronie Łotwy oraz Estonii nie omijali żadnej plotki czy pogłoski zdolnej do omówienia i rozprowadzenia po uszach innych. Teoretycznie byli zapewnieniem, że każdy, kto nie zobaczył posta na koncie KI, usłyszy o jego zawartości z ust ich lub kogoś cytującego słowa trójki. Wydało się to być nazbyt interesujące. I zarazem zbyt dziwne na przypadkowe.

         "Hm.."

Ísland wstał do siadu, po czym sięgnął po komputer.
 
 
***
 
 
     Razem z Danią siedzieli na ozdobnym łuku na moście przechodzącym nad torowiskiem. Finlandia uważnie pilnował godziny; w ostatnim czasie zrobił sobie wolne, więc nadrabiał na weekend. Chociaż Egipt nie kazała mu tego robić, wręcz odciągała go od tego pomysłu, aby się nie przemęczał. Jednak on naciskał i w końcu wyszedł na swoim. Szczerze nie chodziło o pieniądze, jakiś sentyment czy chęć wywiązywania się z obowiązków. Zwyczajnie nie miał przesiadywać w tym samym domu, co jego bracia. Wykluczając rzecz jasna z tego grona Danię. Go nie miał dość. Wręcz, przeciwnie - był zmartwiony. Rozumiał, że nie chciał rozmawiać o sylwestrze, jednak nie wydawał się chętny do jakichkolwiek rozmów. Tak jakby nie stało się nic, ale mimo wszystko stracił głos, choć w rzeczywistości tak nie było. Fina z jednej strony cieszyło, że jego brat potrafi sobie poradzić w takiej sytuacji, ale z drugiej niepokoiło. A może to on jest po prostu przewrażliwiony? W końcu duńczyk w tym roku skończy 18 lat. Jedynym powodem traktowania go jak dziecko był jego wygląda. Ani trochę nie przypominał infaltywnego. Tak, przesadzał. Widocznie brat potrafił sobie świetnie radzić; niepotrzebnie się zamartwiał.
     Oboje zajadali pieczone ziemniaki zakupione w jakimś foodtracku. Zbliżała się godzina 20. Finlandia powiadomił brata, że będą już wracać do domu. Nie powiedział dlaczego, ale starszy nie dopytywał. Jedynie pokiwał głową, po czym oboje zeszli z łuku. Przed motorem dokończyli jeszcze jedzenie, ubrali kaski, a następnie odjechali.

 
***
  

     Norweg siedział w salonie, oglądając na telewizorze jakiś horror o lekarzach. Był tak szczerze potwornie nudny i przewidywalny, jednak żaden z lecących o tej godzinie filmów również nie wprawiał w wrażenie.
     Scena, gdy gorące czternastki grane przez prawie trzydziestoletnie aktorki była wręcz komiczna. Dodatkowo te bajeśnie mdlące wyznania miłości - oh, co za atrakcja! Jedyną przerażającą rzeczą w tym filmie była jakość jego wykonania. Aktorzy grali na poziomie minusowym - toż to przedszkolak lepiej by to zagrał. Tragedia. Gdyby był książką, jego gatunek byłby wyjątkiem dramatu tragicznego, który pod żadnym względem nie mieści się w swoje wymagania.
     Nagle usłyszał głośne powiadomienie z telefonu. Zaraz ożywiło ono Norwega, który już w stercie poduszek nurkował w poszukiwaniu komórki. Miał pewność, że chyba jako jedyny niczego nie przeskrobał, jednak bracia unikali i go. Przez to oraz 'zaskakujący' zwrot nastawienia Białorusina, o którym dopiero uświadomił sobie przed czterema dniami, nie kontaktował się z nim. Choć nazwał by siebie ekstrawertycznym, za nic nie potrafił nawiązywać nowych znajomości. Potrzebował za to atencji. Oba te fakty sobie rzecz jasna nie pomagały. Gdy chwycił więc za komórkę, począł ją dynamicznie odblokowywać.
     Miał nadzieję, że to Białoruś. To musiał być Białoruś! Bo niby kto inny by do niego pisał? To na pewno był Białorusin - chciał go przeprosić za swoje zachowanie, nie wiedział co w niego wstąpiło, w ramach przeprosin zabierze go na spacer po parku, lesie czy łące i będą wspólnie leżeć na trawie i oglądać gwiazdy! To znaczy-- Może lekko przecholował z tą wyrwaną z baśni braci Grimm sceną. Jednak jak inaczej mógłby to napisać? Przecież na pewno...
...
Nie Białoruś do niego napisał. Już miał odkładać telefon, z myślą, że to jakaś oferta z Lidla, empiku czy innego sklepu, jednak kątem oka spostrzegł, iż treść wiadomości nie brzmiała jak reklama. Była zbyt oficjalna, a zarazem bezpośrednia.

→‚‚Spotkamy się dzisiaj, Norwegio?‘‘

Miał już pisać, że ze zboczeńcami kanciarzami creepami nie gada, gdy tuż przed wysłaniem, przypomniał sobie, że podawał numer Ancie, który akurat był identycznie dziwny jak ta wiadomość. Zamiast więc poprzedniej, planowanej, napisał krótko, starannie i przede wszystkim miło wiadomość wyrażającą 'chęci' oraz zgodę na spotkanie. Chociaż w rzeczywistości Anta był ostatnią osobą, z którą chciałby gdzieś wyjść. Szczególnie o godzinie zbliżającej się do 21. Mimo wszystko było to ciekawsze od towarzystwa kiepskiego horroru, który i tak dobiegał końca. W odpowiedzi dostał jedynie ulicę, na której prawdopodobnie miał się pojawić. Przepisał adres na przpadkową kartkę. ... Świetnie. Jak go porwą, wiecie gdzie szukać.

___________________________________

★ 𝕽𝖔𝖉𝖟𝖊ń𝖘𝖙𝖜𝖔 𝕴𝖉𝖊𝖆𝖑𝖓𝖊 ★ (countryhumans; Nordic brothers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz