V

61 4 7
                                    

     Godzina 17:58. O 18:30 rozpoczyna się impreza tak zwanego 'Ity'. Czy to rozsądne by iść do kogoś nieznajomego do domu? Nie. Czy Szwecja jest rozsądny? Znacie odpowiedź.
     Chłopak oczywiście skorzystał z opcji zabrania ze sobą rodzeństwa. Siłą wyciągnął z domu Danię; Fin i Norge mieli inne, własne plany na wieczór. Islandia dostał osobne zaproszenie, więc go o przyjście prosić nie musiał.
     Najstarszy nienawidził się spóźniać i zawsze musiał być punktualny. Najmłodszy zaś twierdził, iż na imprezy należy przyjść z opóźnieniem. Dan chciał tylko zostać w łóżku, więc głosowanie niczego by nie dało... To chyba oczywiste, kto wygrał kłótnię.

***

     Godzina 19:01.
     Trójka rodzeństwa stała pod domem 'Ity'. Był on elegancki, ładny, z jeszcze ładniejszym podwórkiem. W skrócie: na bogato. Ze środka wydobywała się głośna muzyka, a w oknach roiło się od kolorowych świateł. Ludzie tańczyli w środku, palili na zewnątrz i pili... W zasadzie to pili wszędzie. Drzwi były otwarte na ościerz, więc głupio byłoby pukać. Islandia od razu wbiegł do środka i znalazł swoją grupkę znajomych. Szwecja zaś siłą targał Danię, któy najchętniej schowałby się w krzakach. Doprowadził brata do dość dużej kuchni, w której prawdopodobnie było najspokojniej. Parę osób rzucało piłeczkami do kubków z różnymi podejrzanymi substancjami. Dzielili się na dwie drużyny i wyglądało na to, że brakuje im jeszcze paru graczy.

—Hej, wy! - Nagle odezwał się wysoki chłopak w czarnych okularach przeciwsłonecznych. Był uśmiechnięty i dawał miłe wrażenie, choć na ogarniętego to on nie wyglądał. - Gracie?

—Jasne, czemu nie - Szwecja zawsze był chętny do uczestniczenia w grach. Lubił rywalizację, choć prawie nigdy nie wygrywał.

—Zajebiście. Jestem USA, te odkleje obok to Nada, Meksyk i Japonia - trochę się zbliżył do nich i 'wyszeptał' - nie ufajcie tej niskiej dwójce, mogą mieć wściekliznę

     Osobnik o imieniu Meksyk wyglądał na gotowego spuścić wpierdol wyższemu o głowę USA. Jednak Nada odsunął go na jakiś metr, tak jakby wiedział co się szykowało. Japonia zaś tylko z podejrzanym uśmiechem na twarzy, zmierzył wzrokiem dwójkę.

—Uh, dzięki za radę i.. miło mi was poznać- – rzekł trochę rozkojarzony – Nazywam się Szwecja, a to Dania, mój..

—Chłopak? - Wtrącił się Japoniec. Stwierdzenie to nie wynikło z shipującej wszystko co oddycha duszy Japonii (no może odrobinkę), ale z faktu, iż Szwed jedną ręką obejmował brata.

—..jesteśmy rodzeństwem nie uznającym kazirodztwa. - wyjaśnił niemal natychmiastowo milczący dotąd Dan.

     Szwecja prychnął rozbawiony, na co Dania posłał mu wrogie spojrzenie i odsunął się jak prądem rażony. Starszy zaśmiał się.

—Oh, proszę, bez obaw. W tym temacie mam taki sam pogląd jak ty... - wytłumaczył. - Przechodząc.. - spojrzał na amerykańca - Wyjaśnisz zasady gry?

     Chłopak w okularach począł tłumaczyć o co chodzi w owej grze. Po obu stronach stołu było ustawionych 15 kubeczków wypełnionych różnymi substancjami. Głównie były to mieszanki napoi i przypraw czy sosów. Każda drużyna miała kilka piłeczek, którymi rzucała do kubeczków drużyny przeciwnej. Za każdym trafionym rzutem przeciwny zawodnik musiał wypić trafioną substancję. Na dodatek, gdy się trafiło, rzucało się ponownie tak długo, dopóki się nie spudłuje.
     Podział drużyn wyglądał następująco:
Dania, Nada i Meksyk przeciwko Szwecji, Japonii i USA.
     Wygrali ci pierwsi. Tamci drudzy zaś.. mieli malutki problem z pogodzeniem się z przegraną.
...

'Malutki.'

______________________

Jak będę mieć wenę to wieczorem będzie kolejny rozdział 💥💥💥

★ 𝕽𝖔𝖉𝖟𝖊ń𝖘𝖙𝖜𝖔 𝕴𝖉𝖊𝖆𝖑𝖓𝖊 ★ (countryhumans; Nordic brothers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz