XLIV

23 2 1
                                    

niedziela, 22 grudnia, 12:48
     Norweg ledwo co wstał. W przeciwieństwie do reszty rodzeństwa, nie miał problemu z prezentami, które zorganizował już na początku miesiąca. Nie musiał też się przejmować zbędnymi gośćmi, ponieważ nie miał przyjaciół, którzy by 'wpraszali' się do jego domu. Czekoladki dla ojca białokurtkowca miał. Jedyne niedojebienie - nadal nie znał jego imienia. No cóż, zapewne pozna je na owej kolacji. Pytanie tylko, czy ją przeżyje; w końcu chłopak chciał jedynie wkurwić homofobiczne go rodzica, a nie przedstawić mu osobę, która jest mu winna pieniądze.
     Pierwszym co zrobił po przebudzeniu było siegnięcie po telefon. Sprawdził rzekomo godzinę, odblokowując go. Wszedł w wiadomości, aby upewnić się o brak nowych. Ku jego, a może i nie, zaskoczeniu, miał nowe powiadomienie od białokurtkowca.

"Lekka zmiana planów. Zostaniesz u mnie do nowego roku. Stary nie uwierzy w jednorazowy wieczór."

....Świetnie. Tydzień poza domem. Jeszcze u kogoś, kto go zdąrzył w szkole zmolestować. Nie ma już pieniędzy, więc nie ma wyboru. Przecież nie może się stać nic aż tak złego, prawda?

***

     Islandczyk właśnie prowadził poważną rozgrywkę gry w pokera. Stawka była wysoka, albowiem walutę stanowiły żelki z ostatniej paczki. Ostatni niezdrowy słodycz, jaki pozostał po tej nocy.
     Między najmłodszym z nordyckich braci oraz Łotwą (((Larwą))) panowało największe napięce. Oboje bowiem wygrywali, a trwająca runda stanowiła tą ostateczną. Litwa już dawno się poddał i nawet nie dbał czy ktoś mu patrzył w karty czy nie. Przestał się również starać o posiadanie choćby pary. Estonia natomiast, jakby bardzo skupiony, nie mówił wiele, nie rozglądał się, tylko wymieniał co turę po dwie karty, w które cały czas miał wbity wzrok.
     W końcu nadeszła chwila, gdy mieli za zadanie odsłonić karty. Stawkę tym razem podbili do wszystkiego co mieli, więc napięcie rosło z każdą sekundą. Pierwsi z nimi na stół rzuciła się rywalizująca dwójka. Dumny z swojego strita Islandia, już po chwili był pewien swojej wygranej. Załamał się jednak widząc karty larwy. Jebany miał kolor. Był gotowy zacząć oskarżać go o oszukiwanie, gdy kątem oka zobaczył karty cichego do tej pory Estończyka.
Kareta. Ten skurwiel miał jebaną karetę. Wygrał wszystkie żelki.
Litwin w końcu położyl swoje karty.
Wszyscy zamilkli.
Jebany poker królewski.

***

     Bliźniacy spokojnie siedzieli razem w kuchni. Młodszy, na blacie patrząc na czyny starszego, i starszy - gotując obiad dla pasożytów północnej Europy. Szykował spaghetti z nowego przepisu; nie zgadniecie, od kogo go dostał...
Przeważając - nie ważne od kogo, ważne że jest. Byleby było szybko, bo zanim w ogóle się makaron ugotuje, w garnku zostanie kilka klusek, albowiem Dania co jakiś czas wyciągał jedną i próbował. Co prawda miał faktycznie za zadanie pilnowanie makaronu, gdy Szwecja robił sos, jednak wyciąganie spaghetto co kilka minut nie było najlepszym rozwiązaniem. Brat by go upomniał, że nie może tak często go podjadać, lecz owy brat tak bardzo był skupiony na sosie, że nie widział Danii jedzącego makaron. Poza tym wszystkim - chłopak i tak pilnował jeszcze, aby Szwed na niego nie patrzył gdy połyka gorącą kluskę.

________________________________________

będzie jeszcze dzisiaj
Jak nie będzie jeszcze dzisiaj to będzie jutro
Jak nie będzie jutro to golę się na łyso

★ 𝕽𝖔𝖉𝖟𝖊ń𝖘𝖙𝖜𝖔 𝕴𝖉𝖊𝖆𝖑𝖓𝖊 ★ (countryhumans; Nordic brothers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz