XXXIX

37 3 3
                                    

sobota, 22 grudnia, 14:36
Zaczęła się przerwa świąteczna!
Islandia okupował kanapę oraz telewizor. Dania odsypiał kilka lat swojego życia. Szwecja spędzał czas ze swoimi nowymi przyjaciółmi. Norwegia chodził po domu zestresowany. Finlandia za to dla odmiany tkwił w kawiarni czekając na swojego lewego kolegę z pracy. Zaplanował on jakieś spotkanie, nawet nie wyjaśniając o co chodzi, i dodatkowo spóźniał się. Fin przybył na miejsce kwadrans przed ustaloną godziną, bo w końcu nie wypada się spóźniać. Szkoda tylko, iż zbliżała się za dwadzieścia piętnasta, a go nadal nie było. Akurat gdy w tej części miasta wysiadło ogrzewanie i pogoda dopisywała niemal tak jak na biegunie północnym, musiał gdzieś wyjść przez 'widzi mi się' Wielkiej Brytanii.
Po jakichś dziesięciu minutach postanowił opuścić kawiarnię. Nie miał zamiaru dłużej marznąć, skoro u siebie ogrzewanie miał działające. W drzwiach zatrzymało go jednak czołowe zderzenie z człowiekiem który w końcu postanowił się pojawić. Fin spojrzał na niego poddenerwowany.

-Zegarek zgubiłeś czy co? - powiedział masując obolałą głowę. Starszy wyciągnął go na ulicę.

-Przypadkiem wysłałem ci zły adres - odrzekł rozglądając się za kimś.

-Wow, wspaniale. Powiedz mi, że w prawidłowym miejscu jest ogrzewanie, to może ci wybaczę twój błąd.

-Błędy popełnia każdy, więc się już tak nie denerwuj. I nie, nie ma ogrzewania, ale jest cieplej niż w tej kawiarni.

Na kawiarenkę kiwnął głową. Następnie bez słowa zaczął się oddalać. Finlandia krótko po tym pośpieszył tuż za nim. Wychodzili z alejki ze sklepami, różnymi sieciówkami czy spożywczaków. Zamiast tego wchodzili bardziej między bloki; nawet placów zabaw brakowało.

-Gdzie tak właściwie idziemy? - zapytał młodszy po chwili. Najbardziej publicznym miejscem w tej okolicy był śmietnik oraz trzepak, więc nie widziała mu się wizja 'cieplej niż w kawiarence'.

-Do mieszkania Egiptu, twoja herbata już wystygła.

-Nie moja wina, że 'ktoś' podał mi zły adres.... I.. kim jest Egipt?-

-Zatrudniasz się i nawet nie wiesz kto jest twoim szefem? - spojrzał na niego pytająco, oczekując jakiejś odpowiedzi, która ostatecznie nie nastąpiła. - Egipt to nasza szefowa. Wiesz, ta entuzjastyczna kobieta w gabinecie bez drzwi?

-Ta, wiem już kto... Po prostu nie wbiło mi się to imię w pamięć, okej?

Brytyjczyk wzruszył ramionami. Następnie skręcił w lewo, podszedł do jakiejś klatki i zadzwonił pod numer 41. Ktoś odebrał, ale zamiast mówić cokolwiek zwyczajnie otworzył drzwi. WB wszedł do środka, a Fin ruszył za nim. Bloki były wysokie, korytarze długie. Windy jak na złość były zepsute, więc trzeba było wspinać się po schodach. Po wejściu na drugie piętro, Król zatrzymał się. Jego młodszy towarzysz zorientował się dopiero po przejściu kolejnych kilku stopni prowadzących na następne piętro. Obejrzał się po czym podszedł do Brytyjczyka stojącego przy windzie. "Przecież winda nie jest czynna" - odezwał się, jednak starszy nie zareagował. Kilkanaście sekund później otworzyły się drzwi a Brytania wszedł do środka. Fin stał jakby wmurowany, nie będąc pewnym co tak właściwie się zadziała, więc tamten wciągnął go do środka. Drzwi się zamknęły, a oni poczęli jechać w górę.

-Winda działa, tylko nie na dole - odezwał się po chwili. - Nie każdy o tym wie, więc jest tu czysto. Dlatego między innymi tak im się nie śpieszy z naprawieniem jej. - wyjaśnił po krótce.

Jakieś 5 minut później dojechali na prawidłowe piętro. Ruszyli w lewo, w ciemniejszą część korytarza. Zatrzymali się przed drzwiami, którym zdarzyło się dość mocno wyróżniać na tle innych, albowiem były czerwone. WB zapukał trzy razy. Nie minęła minuta, kiedy drzwi otworzyła ich szefowa. Dalej w krótkich czarnych włosach z grzywką i tym swoim specyficznym miłym uśmiechem. Była ubrana w białą, długą lecz przewiewną sukienkę, całkiem nie pasującą do pogody. Zaprosiła ich do mieszkania. Od razu zaczęła mówić rzeczy typu jak jej przykro, że Fin musiał czekać, odgrzała mu herbaty by nie musiał pić zimnej, zadawała różne pytania i ogólnie zachowywała się dość troskliwie. Chłopacy rozebrali się z kurtek oraz przebrali obuwie na jakieś ocieplane kapcie. Następnie udali się do salonu. Była w nim duża bordowa kanapa, stojąca na pasującym dywanie i stolikiem na kawę przed sobą. Siedziały na niej dwie dziewczyny, z którymi pracowały - Turkus oraz Gloria. Rozgoszczony już wystarczająco Brytol usiadł na środku jednej połowy kanapy i zakładając nogę na nogę rozłożył ręce wzdłuż oparcia. Szefowa nalegała aby Fin również spoczął. Ten mimo nie chęci zrobił to, przez co znalazł się w 'objęciu' Króla.
Zgromadzeni rozmawiali o życiu, śmiejąc się z różnych tematów oraz dzieląc się swoimi opiniami na jakiś temat. Ktoś co jakiś czas podjadał sernika lub piernika. Jak się okazało takie 'spotkania firmowe' robili sobie raz lub dwa w miesiącu, aby rozluźnić atmosferę pracy; między pracownikami. Śmiali się w ten czas lub narzekali na sytuację, które przytrafiły im się na ich zmianie. Dzisiejsze spotkanie akurat miało na celu ogarnięcie sprawy kto komu zrobi jaki prezent na gwiazdkę. Rozdać je sobie mieli 25. na następnym spotkaniu. Jak zaradnie, że ogarniają to tak późno, ponieważ czas na znalezienie prezentu miał tylko dzisiaj i jutro. Musiał coś wymyślić dla ludzi, o których nic praktycznie nie widział, a na dodatek już wszystko jest wykupione..
Fin właśnie sobie coś uświadomił. Przecież nie ma prezentów dla rodzeństwa.
.......
'Kurw-'

___________________________________

KONIEC MOICH FERII I URLOPU
I AM BACK SUCKERS!!!!1!1!!1!1

★ 𝕽𝖔𝖉𝖟𝖊ń𝖘𝖙𝖜𝖔 𝕴𝖉𝖊𝖆𝖑𝖓𝖊 ★ (countryhumans; Nordic brothers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz