XXXVII

38 4 7
                                    

czwartek, 20 grudnia, jakoś po 14

     Dania w ostatnim czasie unikał wychowania fizycznego jak ognia. Nie chcąc uciekać z tych lekcji i mieć nieusprawiedliwionych nieobecności, robił sobie na siłę krzywdę akurat na czas tego dokładnego przedmiotu. Zwymiotowanie godzinę wcześniej było dobrym powodem do pójścia do pielęgniarki i dostania od niej karteczki usprawiedliwiającej niećwiczenie. Rozwalenie sobie kolana po przypadkowych spadnięciu ze schodów również było powodem cudownym. Woli mieć problem z obiema nogami niż biegać przez 45 minut bez przerwy. Nie miał on protezy przystosowanej do biegania, a nawet jeśli, to taka byłaby o wiele bardziej zauważalna nawet pod długimi spodniami. Co gorsza nauczyciel wf-u nawet nie tolerował długich spodni jako strój sportowy. Jedynie czarne szorty i biała koszulka się nadawały. Na zimne pogody opcjonalnie bluza. Swetry przechodziły prawie identycznie jak muzułmanie na lotniskach (sorry:')). O kurtkach nie było już nawet mowy. Na całe szczęście dzisiaj wf-u nie mieli w planie, a nazajutrz nie było lekcji ze względu na wigilie klasowe, więc o wf-ie nie było nawet mowy. Cudownie.

     Czekali spokojnie przed klasą na nauczyciela fizyki. Jedynym tylko problemem było to, że spóźniał się od dziesięciu minut. Zostało im tylko 35 minut fizyki. To za mało czasuna zrobienie zabaw, które pan przygotował. Zdecydowanie za mało. Nagle ktoś się pojawił na choryzoncie korytarza. Jednak nie był to znajomy im nauczyciel. Wspaniale. Wspaniale, ponieważ był to wuefista. Podszedł do ich klasy, rzucił coś ostro do paru osób, po czym cała klasy zaczęła iść za nim do części sportowej. Jak się okazało fizyka nie było, więc na zastępstwo dali im czorta w ludzkiej skórze. Dania zaczął lekko panikować. Nie mógł się zrzygać tak nagle i na zawołanie. Nie miał gdzie przypadkiem spaść ze schodów. Za dużo osób. Po prostu nie. Nie miał wyboru. Ale.. ale nie mogli przecież biegać. Nikt z nich nie miał stroju. ... Jak się okazało, w tym wyjątkowym przypadku brak stroju nie był przeszkodą. Stali na bieżni, przygotowani do biegu. Ze względu na czas nauczyciel gdzieś miał rozgrzewkę. W końcu w prawdziwym życiu w trakcie ucieczki lub dogonienia czegoś nie będzie czasu na rozgrzewkę. Haha. Hahaha. Wszystko zrobiło się nagle czarne. Co się stało? Dan słyszał stłumione krzyki; negatywne skierowane wjego stronę, potem przestraszone i zezłoszczone skierowane do kogoś innego. Dalej nie pamiętał niczego innego.


***


     O 15 na korytarzu nie przebywało wielu uczniów. Norge siedział na kanapie i czekał na nieobecnego od jakiegoś czasu białokurtkowca. Jak się okazało był zawieszony. Ze względu na jakieś nieujawnione sprawy, nie mógł przychodzić do szkoły. Jednak dzisiaj napisał do chłopaka, aby poczekał na niego. Mieli się spotkać przed szkołą gdzieś o 15, więc Norweg zamiast na mrozie, postanowił poczekać w szkole, gdzie jeszcze jakimś cudem istniały nie wielkie ślady ogrzewani. Zawsze lepiej niż na zewnątrz. Przeglądał media na telefonie, gdy kątem oka zauważył jakiś ruch; jakąś postać. Podniósł wzrok, spodziewwając się, że ujrzy osobę, na którą cały czas czekał. Niestety nie. Był to ktoś całkiem inny. Chłopak w grubej szaro-granatowej kurtce, rękawicach i czarnych goglach narciarskich. No dobra, na zimę to on był przygotowany na całego, nie powie że nie, ale chyba to już lekka przesada. Rozumiem, że jest zimno, ale że aż tak? Dziwne. Bądź co bądź, chłopak zauważył, że Norwegia się na niego gapi. 'Cholera'. Odwrócił spanikowany wzrok, ale najwidoczniej było już za późno, ponieważ nieznajomy podszedł do niego.


-Witaj - przywitał się miło i przysiadł obok Norwega.

-Uhh, cześć? - nigdy nie rozumiał ludzi, którzy witali się z innymi nie znając ich. - Czy coś się stało?..

-Oh, nie, nie, chciałem tylko zapytać, czy orientujesz się, gdzie jest sekretariat? Jakoś niepotrafię go znaleźć, a nie ma tu dużo osób do zapytania o to.. hah'

-No nie ma, faktycznie.. - rozejrzał się. W rzeczywistości sam nie pamiętał gdzie położony jest sekretariat. - Yhh, może cię zaprowadzę? Nie potrafię tłumaczyć - umiał, ale nie powie mu przecież, żeby przy takiej błękitnej ścianie skręcił w lewo, gdzie wszystkie ściany są jednego koloru.

-Oh, jeśli możesz to byłbym bardzo wdzięczny - uśmiechnął się łagodnie. 

-Świetnie, no to.. za mną - próbował odwzajemnić uśmiech. Następnie wstał i zaczął iść w określonym kierunku. Nieznajomy chłopak zrobił to samo.


-Tak w ogóle, to jak masz na imię? - zapytał nagle, po kilku minutach ciszy. Norge spojrzał na niego kątem oka.

-Norwegia.. A ty??

-Możesz nazywać mnie Anta; w której klasie jesteś? - wyglądał podejrzanie, mówił podejrzanie... Co to za jakiś tajny agaent czy inny szpieg?

-Uhh, trzeciej....?

-Ciekawie, powiedziałbym że też jesteś w czwartej - wzruszył ramionami. W końcu ujrzał drzwi z tabliczką 'sekretariat'. - O, dobra, bardzo dziękuję za zaprowadzenie mnie tutaj. A teraz do zobaczenia! - pomachał mu lekko po czym wszedł do pomieszczenia.


     Norge zastanawiał się chwilę czy ta sytuacja wydarzyła się na prawdę. Jakoś nie mógł jej sobie przystosować do realnych. Bardziej jak scenariusz poznania się postaci w typowym roleplay'u...

Nagle usłyszał powiadomienie z telefonu. Sprawdził je. Była to wiadomość od białokurtkowca. "Sorry, dzisiaj nie uda mi się przyjść." -nosz ja pier-



___________________________


mózg mnie boli

★ 𝕽𝖔𝖉𝖟𝖊ń𝖘𝖙𝖜𝖔 𝕴𝖉𝖊𝖆𝖑𝖓𝖊 ★ (countryhumans; Nordic brothers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz