epilog

64 20 55
                                    

Rok 1919.

Wojenny nastrój sprawił, że ciężko chora Cadence coraz częściej myślała o Harrym. Nie umiała ukryć przed samą sobą, że za nim tęskniła. Czuła się winna jego śmierci. Czuła się winna tego, że na jego pogrzebie Anne Styles uderzyła ją w policzek i kazała wynieść się z jej dotychczasowego domu.

Była winna swojej własnej samotności.

Dlatego nie myślała długo, zanim wprowadziła swój plan w życie. Z bólem w gardle wezwała pokojówkę, prosząc o to, by napisała list do prasy. Podpisała się nazwiskiem Styles, po czym w nawiasie dopisała najgorsza żona w historii Anglii. Miała nadzieję, że to zainteresuje dziennikarzy z najsłynniejszego w kraju wydawnictwa.

Miała nadzieję, że zdąży przed własną śmiercią.

- Najjaśniejsza pani. – Mężczyzna wszedł do jej sypialni i skłonił się w pół. W dłoniach trzymał ciemną teczkę. Na nosie miał okulary. Cadence posłała mu słaby uśmiech ze swojego miejsca w łóżku.

Od trzech lat prawie wcale z niego nie wstawała. Jej choroba zaczęła się jeszcze przed wojną, ale podczas jej trwania, gdy przerażenie i lęk o własne życie wyniszczał każdą komórkę jej ciała, Cadence zachorowała tak ciężko, że już niemal odliczała dni do własnego pogrzebu.

- Nie ukrywam, list niesamowicie mnie zaintrygował – kontynuował dziennikarz. Przysiadł obok. Cadence kiwała głową na jego słowa. – Ale muszę zapytać o jedno, najjaśniejsza pani... dlaczego teraz?

- Umieram – wzruszyła ramionami. Zakaszlała. Mężczyzna prędko podał jej szklankę wody. – Nie chcę zabrać ze sobą tej tajemnicy do grobu. Zniszczyłam życie wspaniałemu człowiekowi. Myślę... – zawahała się. W głowie ujrzała blady obrazek Harrego i bólu zamkniętego w jego oczach. Jej głos zadrżał. – Myślę, że zasługuje na to, by świat znał jego historię. To już nic nie zmieni, ale...

- W porządku – skinął. – Rozumiem. Zatem... myślę, że możemy zaczynać.

Hrabina poprawiła się na poduszkach. Dłonie jej drżały ze starości i choroby. Miała nadzieję, że dziennikarz tego nie dostrzeże.

Poczuła ścisk w sercu. Od lat wszystkie pamiętniki Harrego leżały w szufladzie pod jej łóżkiem. Czytała je często. Płakała za każdym razem, gdy przed oczami stawały jej słowa o miłości. Nigdy nie czuła takich emocji. Zazdrość przegrywała z wyrzutami sumienia.

Przecież to przez nią to uczucie umarło...

Chrząknęła. Gardło ją zapiekło. – Wszysko zaczęło się pewnej styczniowej nocy w 1873 roku...

***

- A potem on sam... On... – Była zapłakana. Opowiadała każdy szczegół, a dziennikarz skrupulatnie wszystko notował. Kilka razy i on czuł dreszcze na swoich plecach. Nie sądził, że sprawa tajemniczej śmierci hrabiego Stylesa rozwiąże się na jego oczach. Tak szybko. Tak brutalnie… - Popełnił samobójstwo. Przeze mnie.

- Dlaczego nie jest pani w więzieniu? – zapytał głupio, zanim zdążył ugryźć się w język.

Cadence zaśmiała się gorzko. – Mam na to zbyt dużo pieniędzy, dziecko. Nikt nigdy by mi tego nie udowodnił.

- Właśnie przyznała się pani do morderstwa...

- Umrę, zanim ktokolwiek zdąży pociągnąć mnie do odpowiedzialności – odarła. Znów kaszlnęła. – Mam jednak prośbę... Niech pan wyda to jak najszybciej, i...

- Tak?

- Zwróci się do rodziny Tomlinsonów... do sióstr Louisa, którym odebrałam brata.

- W porządku. Zrobię to – skinął. Czuł się obrzydzony, gdy patrzył na Cadence. Chciał wyjść i zapomnieć, jak brzmiał jej głos.

- Dziękuję...

Kobieta opadła na poduszki i zamknęła oczy. Oddychała ciężko. Jej pierś powoli unosiła się i opadała. Wyglądała, jakby sprawiało jej to ból.

Dziennikarz dopisał ostatnie słowa do swoich notatek. Przełknął ciężko. Nienawidził bogatych ludzi. Od zawsze wiedział, że byli zakłamani.

Wyszedł bez słowa.

Pracował tydzień, by wydać historię Louisa i Harrego. Starał się napisać wszystko, co powiedziałam mu Cadence. Załączył nawet notkę o wszystkich tych utworach, które Harry napisał dla swojego zmarłego kochanka. Oczy zaszły mu łzami, gdy drukował pierwsze wydanie swojego dzieła.

,,Najgorsze bestie kryją się w najpiękniejszej skórze”.

Westchnął. Wyjął ciemną płytę z grubego papieru, na którym ktoś naszkicował niedbale wizerunek Harrego Stylesa. Spuścił igłę na winyl. Zamknął oczy. Zatracił się w melodii.

Melodii życia.

Świat mógł poczekać.

The tune of life || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz