"wejdź", powiedział bez emocji, nawet nie patrząc na drzwi tylko czytając jakieś ważne dokumenty.
Nie zwracał uwagi na to kto wszedł dopóki osoba nie usiadła na przeciwko.
Chłopak westchnął odkładając kartkę a zaraz potem marszcząc brwi, "babciu co tu robisz?".
"Minho musimy porozmawiać", westchnęła zaczynając mówić, "ten nowy chłopiec jisung-", przerwał jej, "jeśli chodzi o niego to nie mam nic do powiedzenia".
"Czemu jest przykuty jak wychodzi do ogrodu?", zapytała, "bo ostatnio uciekł więc żeby to się nie powtórzyło jest przykuty".
"To nie więzienie...nie możesz postawić tam jakiegoś swojego ochroniarza żeby go pilnował?...a nie skuć mu rękę do ławki".
"Babciu o co chodzi przejdź do rzeczy", powiedział już trochę zniecierpliwiony, na co kobieta westchnęła kręcąc głową.
"Rozmawiałam z nim wczoraj", powiedziała, "i?", dopytał wracając wzrokiem do kartek.
"Nie możesz go tak traktować", chłopak prychnął, "bo?".
"On nie jest taki jak inni twoi strażnicy....on dużo przeszedł-", przerwał jej, "skąd taka pewność co?, pewnie na opowiadał niewiadomo co a ty w to wierzysz".
"Nic mi nie powiedział....zanim cokolwiek powiedział ja to wiedziałam....żyje na tym świecie dłużej niż tym i wiem więcej niż ty".
"I co w związku z tym co?, mam go głaskać i traktować jak małego chłopca bo ty żyjesz na tym świecie dłużej i masz przeczucie że jest dobrym chłopcem?".
"Minho!", krzyknęła, "jego ojczym znęcał się nad nim i jego matką dlatego uciekał tylko po to by sprawdzić czy wszystko z nią w porządku a jak przyszedł kiedyś pobity to wtedy też u niej był....a jego ojczym bił go i kopał....martwi się o swoją mamę i ma przez to wszystko traumę!", krzyczała a jej wnuk uważnie ją słuchał.
"Co?", zapytał zdezorientowany, "siedzisz całymi dniami w biurze więc nawet go nie widziałeś....jest blady, ma wory pod oczami...nie śpi od paru dni bo przez tego jego ojczyma ma ataki paniki i koszmary".
Lee zmarszczył brwi, nie wiedział o tym i szczerze był w szoku oraz zrobiło mu się trochę a nawet bardzo żal chłopca.
Ale z drugiej strony był zły że jisung był tak traktowany przez ojczyma, oraz był zły na siebie że na niego krzyczał i prawie zabił.
"Minho powiem wprost...on potrzebuje opieki...stałej opieki...bo tak dłużej już nie pociągnie....nie daje rady, nie ma w nim życia nic po prostu nic....dlatego proszę cię chodź raz mnie wysłuchaj i zmień do niego swoje zachowanie, wiem że jesteś szefem mafii i w ogóle....ale nikt nie musi się o tym dowiedzieć możesz to robić tak aby nikt nie zauważył", następnie wstała podchodząc do drzwi.
"Proszę przemyśl to", powiedziała zanim wyszła zostawiając głęboko zamyślonego minho.
★(° °)★
"Wygrałem nareszcie wygrałem!", krzyczał radośnie, "raz ci się udało nie przesadzaj".
"Wcale że nie....przyznaj się przyznaj że jestem od ciebie lepszy", powiedział han, "dobra jesteś odemnie lepszy pasuje?".
Jisung skinął radośnie głową ciesząc się z wygranej a za to seungmin cieszył się widząc że jego przyjaciel w końcu jest szczęśliwy.
Grali już od paru godzin bez przerwy, dzisiaj była niedziela dlatego stwierdzili że cały dzień spędzą grając i oglądając a jednocześnie nie ruszając się z łóżka.
CZYTASZ
Mafia| Minsung
Fanfiction"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co tylko?...dostałeś jebany rozkaz i miałeś go przestrzegać czego nie rozumiesz?", zapytał podchodząc...