chapter 12

867 75 31
                                    

"seungmin", chłopak nie zareagował, "seungmin", znowu nic, na co chłopak obok westchnął, "seungmin do cholery!", krzyknął a na jego szczęście akurat nikogo nie było w kasie.

"Co?", zapytał kim jakby nigdy nic, "coś ty taki zamyślony od samego rana?", zapytał marszcząc brwi.

"Nic takiego", wymamrotał spowrotem kładąc głowę na dłoni następnie wpatrując się w okno.

"Widzę że coś się dzieje a teraz mów o co chodzi", wręcz rozkazał odwracając się w stronę przyjaciela, "nie umiem".

"Co?", zapytał zmieszany han, "nie umiem odizolować się od hyunjina po prostu nie mogę", powiedział zaraz potem szarpiąc się lekko za włosy.

Jisung westchnął siadając prosto, "coś między wami się wczoraj wydarzyło?", zapytał nawet na niego nie patrząc.

"Nie....totalnie się przy nim załamałem a on mnie pocieszał", wymamrotał prawie nie słyszalnie, "on nie uważa cię za dziwkę".

Seungmin odwrócił się zdezorientowany w stronę hana, "gdyby tak uważał to by cię wyruchał mając cię gdzieś....a mimo to pocieszał cię i w ogóle".

"Jesteśmy przyjaciółmi nie dziw się", powiedział znowu odwracając się w stronę okna, "tak tak wmawiaj sobie".

Po paru godzinach lekcyjnych oboje skończyli lekcje dlatego też poszli do swoich szafek chcąc odnieść niepotrzebne książki.

"Hejka nazywam się Yoon seokwoo i jestem nowym przewodniczącym szkoły podobno jeden z was jest nowy prawda?".

Seungmin totalnie zignorował chłopaka, pakując swoje rzeczy do szafki, "och tak ja nazywam się jisung a to seungmin i to właśnie on jest nowym uczniem".

"Miło mi wam poznać....jak ci się u nas podoba?", zadał pytanie w stronę wciąż nie zainteresowanego kima, "jest spoko...a pozatym chce ci się tak chodzić i każdego zaczepiać pytając jak tu jest?, szkoła jak szkoła nic wielkiego".

"No tak wiem....ale chcę żeby wszyscy czuli się tu dobrze", seungmin prychnął odwracając się w stronę przewodniczącego, "jeśli chcesz żeby wszyscy czuli się tu dobrze to lepiej nie łaź po nowych osobach a zajmij się tymi które chodzą tu od dawna i gnębią innych", zaraz potem zatrzasnął szafkę i łapiąc jisunga za nadgarstek poprowadził go w stronę wyjścia.

"Trochę nie miło wiesz?", odezwał się han, "od kiedy przepraszam bardzo przewodniczący chodzi i pyta o samopoczucie innych co?".

Starzy wzruszył ramionami, "no właśnie a teraz chodź chce już wracać do domu".

★(⁠°⁠ ⁠۝ ⁠°⁠)★

Chłopak jęknął cierpiętniczo gdy kolejny raz sfałszował, "japierdole to nie wykonalne", wymamrotał następnie odwracając się w stronę zachodzącego słońca i wzdychając.

"Grasz na gitarze?", wzdrygnął się na nagły głos a jego oczy rozszerzyły się widząc osobę która właśnie usiadła obok niego na ławce.

"Uczę się", wymamrotał prawie nie słyszalnie, "powinieneś uczyć się do egzaminu a nie grać na gitarze".

Młodszy przewrócił oczami odwracając się do niego plecami i znowu przejeżdżając palcami po strunach.

"Fałszujesz", powiedział krzyżując ramiona na piersi jednocześnie wpatrując się w zachód słońca.

"Jeszcze jedno słowa a dostanie w łep tą gitarą", mruknął pod nosem han, "mówiłeś coś?", zapytał Lee.

"Nie", wymamrotał wzdychając i zbliżając palce do strun, delikatnie po nich przejeżdżając.

"Ty grasz czy co robisz?", teraz to już nie wytrzymał, "daj mi spokój uczę się ty niby umiałbyś lepiej?", zapytał odwracając się w jego stronę.

Minho prychnął zabierając od niego gitarę a młodszy jedynie nadąsał się jeszcze bardziej do tego krzyżując ręce na piersi.

Po chwili starszy zaczął grać jakąś krótką, piękną melodie przez co chłopak rozszerzył oczy, "co?, robi wrażenie?".

"Jakim cudem do cholery umiesz grać na gitarze?", zapytał gdy starszy oddał mu instrument, "jak byłem mały chodziłem na lekcje gry na gitarze....nie grałem już chyba z 9 lat".

"Co?", prawie że krzyknął, "czemu?", zapytał, "ale jesteś wścibski", powiedział Lee zaraz potem czochrając włosy młodszego przez co chłopak lekko się zarumienił, "jestem ciekawy a nie wścibski", wymamrotał prawie że szeptem.

"Nie grałem na gitarze odkąd moi rodzice zmarli", han niemalże od razu podniósł głowę będąc w totalnym szoku, "przepraszam", szepnął spuszczając wzrok, "spoko nic się nie stało".

Jisung zamyślił się dotykając strun gitary po czym odwrócił głowę w stronę już prawie ciemnego nieba.

"Ty przynajmniej miałeś ojca....ja swojego w ogóle nie pamiętam", powiedział a starszy odwrócił się w jego stronę zdziwiony.

"Co się z nim stało?", zapytał, "niewiem....mama powiedziała że nas zostawił....więc stwierdzam że to przeze mnie".

"Czemu?", młodszy prychnął czując łzy w oczach, "kto by chciał mieć takiego syna jak ja", powiedział odwracając się w stronę starszego ze łzami w oczach.

"Dlaczego tak mówisz?", zapytał marszcząc brwi, "mój ojczym już dosyć mnie uświadomił w tym że najlepiej by było gdybym umarł".

"Nie słuchaj go to zwykły dupek", powiedział będąc zły na same wspomnienie o mężczyźnie.

Jisung pociągnął nosem odstawiają gitarę z boku ławki, "w takim razie czemu mój ojciec mnie zostawił?".

"Tego niewiem....ale nie próbowałeś nigdy go znaleźć?", pokręcił głową, "bałem się....bałem się że jeśli już go znajdę to....to mnie odrzuci a tego bym nie zniósł".

Starszy westchnął, "jeśli cię zostawił to lepiej go nie szukaj....wciąż masz kochającą mamę prawda?", skinął głową wycierając policzki.

"No nie płacz już dobrze?", powiedział przysuwając się do młodszego i ścierając jego pulchne policzki podczas gdy chłopak jedynie skinął głową.

"Mogę się jutro z nią spotkać?", Lee westchnął, "wolałbym nie".

"Bo?", zapytał od razu, "a co jeśli ten skurywsyn znowu ci coś zrobi", szczerze jisunga trochę to zdziwiło, czy to możliwe że minho się o niego martwił?, nie napewno nie.

"Już się do tego przyzwyczaiłem....a pozatym muszę zobaczyć co z mamą", wymamrotał, "czemu ona nie zgłosi tego na policję".

"Nie będzie miała wtedy gdzie mieszkać",  Lee skinął głową zastanawiając się nad tym wszystkim, "dobra ale weź ze sobą seungmina a strażnik niech czeka przed domem dobrze?", jisung skinął energicznie głową.

"Minho", chłopak odwrócił się w jego stronę z małym uśmiechem na ustach gdy usłyszał jak jisung zwraca się do niego po imieniu zamiast szefie.

"Bo ten....bo ja-", starszy mu przerwał, "chcesz się przytulić?", jisung niepewnie skinął głową a minho uśmiechnął się pod nosem następnie przyciągając go do uścisku, co młodszy niepewnie odwzajemnił.

Jisung teraz nie uważał go za okrutnego szefa mafii, a za osobę która go wysłucha i wesprze.

"Dziękuję", szepnął a Lee uniósł rękę delikatnie gładząc go po włosach, "nie ma sprawy dzieciaku".

Mafia| Minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz