chapter 25

758 71 65
                                    

"minho", powiedziała starsza kobieta wchodząc do środka jednocześnie podtrzymując się drewnianej laski, chłopak westchnął podnosząc leniwie wzrok, "co?".

"Jeszcze się pytasz?, słyszałam co się stało czemu nie uważałeś co?".

"Nic wielkiego się nie stało", wymamrotał przekładając papiery na swoim biurku, "jak to nic wielkiego się nie stało przecież ten mężczyzna wbił ci nóż, dlaczego nie uważałeś?", zapytała siadając na fotelu naprzeciwko niego.

Minho spojrzał na kobietę po czym odwrócił wzrok, "gdybym tego nie zrobił to dźgnął by jisunga", powiedział cicho.

Kobieta analizowała to przez chwilę zanim uśmiechnęła się w stronę swojego wnuczka, "dzięki niemu stajesz się miękki".

"Nie staje się miękki wydaje ci się coś", powiedział zerkając na nią, "oj no przestań...uratowałeś go przez nożownikiem, pozwalasz mu widywać się z mamą i ciągle wysyłasz za nim strażników-", przerwał jej, "bo jego ojczym może go nawet zabić".

Jego babcia pokręciła głową wzdychając, "pozwalasz mu grać na pianinie swojej mamy....pozwalasz mu tam wchodzić...nikt inny nie ma nawet prawa patrzeć na ten pokój a co dopiero tam wchodzić".

"Siedzi tutaj zamknięty więc niech ma trochę rozrywki....to nic nie znaczy wydaje ci się coś i tyle".

"Jesteś taki sam jak ojciec nie chcesz się przyznać że kogoś kochasz", minho rozszerzył oczy i szybko spojrzał na swoją babcię, "i twoim zdaniem ja kocham jisunga?".

"No a nie?", zapytała a chłopak jedynie westchnął, "babciu on jest nowym strażnikiem, nowym pachołkiem nic więcej".

"Pieprzone geny....twój ojciec też zaprzeczał, pojął że kocha twoją matkę dopiero gdy wydarzył się wypadek".

"Jaki wypadek?", zapytał marszcząc brwi, "to ja ci tego nie opowiedziałam?", pokręcił głową przez co kobieta jedynie zaśmiała się pod nosem i westchnęła.

"To były urodziny twojego dziadka, było pełno ludzi, rodzina, przyjaciele po prostu impreza do rana...twój ojciec był niewiele młodszy od ciebie gdy to się wydarzyło i wszystko byłoby dobrze gdyby nie to że w kamienicy gdzie mieszkała twoja mama wybuchł pożar...strażacy próbowali gasić ogień ale było go za wiele....więc twój tata przejął się tym i chciał tam jechać a wtedy twój dziadek powiedział mu że jeśli wyjdzie to może zapomnieć o stanowisku jako szef mafii...dlatego twój tata nie myśląc dwa razy powiedział mu że rezygnuje", zaśmiała się kręcąc głową.

"A potem od razu pojechał ratować twoją mamę....ona pochodziła z biednej rodziny więc po pożarze nie miała gdzie się zatrzymać....dlatego twój ojciec przywiózł ją tutaj...gdybyś widział jak dziadek się wkurzył", powiedziała śmiejąc się pod nosem na co minho delikatnie uśmiechnął się pod nosem.

"Nie dość że był cały brudny to jeszcze przywiózł twoją mamę", powiedziała, "co potem się stało?".

"Twój ojciec z twoim dziadkiem strasznie się pokłócili....twój tata powiedział że jej nie zostawi i że ją kocha....więc po godzinie kłótni twój dziadek w końcu niechętnie się zgodził a potem miłość kwitła i tak dalej".

"Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej?", zapytał marszcząc brwi, "bo nie pytałeś", chłopak przewrócił oczami wzdychając, "jeśli się nie mylę to z tobą będzie tak samo".

"Niby co?", kobieta uśmiechnęła się wstając, "zrozumiesz że go kochasz dopiero gdy będzie w niebezpieczeństwie".

"Jakim niebezpieczeństwie?", zapytał, nie chciał żeby jisungowi coś się stało, bał się o niego, "no ja niewiem...mało to się dzieje na świecie?".

"Babciu nie żartuj sobie ze mnie", powiedział podnosząc trochę głos podczas gdy kobieta zbliżała się do drzwi, "o słyszysz?", zapytała odwracając się w jego stronę po tym jak można było usłyszeć cicho grającą melodie.

"Zagrałeś mu nawet melodie swojej mamy", powiedziała, "więc przemyśl to dobrze zanim będzie za późno o i odpocznij trochę bo zostałeś poważnie ranny", powiedziała zaraz potem wychodząc z pomieszczenia.

Minho zastanawiał się przez chwilę, a z jego myśli wyrwała go piękna melodia którą słyszał co wieczór.

Wzdychając wstał ze swojego fotela następnie wychodząc z pokoju.

Melodia stawała się coraz głośniejsza gdy zbliżał się do dobrze znanego mu pokoju, tylko że ta melodia była dłuższa.

Uśmiechnął się zdając sobie sprawę że jisung musiał znaleźć nuty i teraz gra całą melodie.

Wchodząc cicho do pomieszczenia zobaczył skupionego na grze jisunga, który właśnie kończył grać.

"Nawet dobrze ci to idzie wiesz?", młodszy wzdrygnął się, szybko odwracając w jego stronę, "dziękuję", powiedział uśmiechając się lekko zawstydzony.

"To znaczy że już nie potrzebujesz moich lekcji", powiedział mając zamiar wyjść, "czekaj", uśmiechnął się odwracając w stronę hana który bawił się palcami ze spuszczoną głową.

"Ch-chcesz posłuchać jak gram?", zapytał niepewnie a Lee zaśmiał się pod nosem następnie siadając obok młodszego, "graj".

Jisung skinął głową zaraz potem zaczynając grać, była to piękna melodia przypominająca minho wszystkie szczęśliwe chwile które spędził z rodzicami.

Tęsknił za nimi ale już tak bardzo tego nie przeżywał jak kiedyś, teraz liczyła się tylko zemsta na osobie która to zrobiła.

Po paru minutach jisung skończył grać i odwrócił się w stronę starszego niepewnie na niego patrząc, "i jak?".

"Pięknie grasz", powiedział a młodszy od razu się do niego przytulił z uśmiechem na ustach i czerwonymi policzkami, "to wszystko zawdzięczam tobie".

Minho zaśmiał się, "jak policzek?", zapytał gładząc go delikatnie po opatrunku, "dobrze...wciąż boli ale jest lepiej...a jak brzuch?".

"Też dobrze", powiedział uśmiechając się co młodszy odwzajemnił następnie kładąc głowę na jego ramieniu, na co minho zaśmiał się pod nosem delikatnie gładząc go po włosach.

★(⁠°⁠ ⁠۝ ⁠°⁠)★

"Mówię setny raz odsuń się jeśli nie chcesz żebym zrobił to siłą", powiedział wzdychając, "n-nie możesz ćwiczyć zostałeś dźgnięty nożem w ramię".

"I co z tego rana już jest zeszyta", powiedział znowu próbując wyminąć młodszego, "ale lekarz zabronił ci ćwiczyć".

"Co on tam wie", wymamrotał chcąc się jakoś dostać do worka treningowego którego Felix zakrywał nie pozwalając mu na to aby ćwiczył.

"Sam tego chciałeś", powiedział i podszedł do niego następnie przerzucając przez ramię, "ej postaw mnie!", krzyknął.

Seo odszedł od worka treningowego kilka kroków po czym postawił chłopca a potem wrócił do wcześniejszego miejsca.

"To niesprawiedliwe", powiedział krzyżując ręce na piersi, "wszystko jest sprawiedliwe".

"Pożałujesz", wymamrotał wychodząc z siłowni a changbin jedynie zaśmiał się kontynuując ćwiczenia ale zaraz potem zdziwił się gdy nagle wszystkie światła zgasły.

A po chwili drzwi otworzyły się dzięki czemu światło wpadło do środka, "oj jak przykro na to wygląda że światła się zepsuły, chyba musisz zakończyć swój trening", powiedział Felix idąc po mału z założonymi rękami z tyłu.

"Ty przebiegły....zginiesz", następnie pobiegł w jego stronę przez co blondyn krzyknął uciekając.

Mafia| Minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz