chapter 36

874 86 144
                                    

Jisung szedł za minho próbując nadążyć parę razy przy tym się potykając, "m-minho o co chodzi?", wyjąkał i dopiero wtedy starszy zatrzymał się odwracając w jego stronę.

"Spokojnie nie przejmuj się to nic takiego", powiedział i położył rękę na pulchnym policzku hana delikatnie go pieszcząc.

"Kim są ci ludzie?", zapytał prawie że szeptem, "oni....oni wychowywali mnie gdy zmarli moi rodzice ale nie są takimi dobrymi osobami jak myślisz, więc nie rozmawiaj z nimi i trzymaj się blisko mnie dobrze?", jisung niepewnie skinął głową zaraz potem dostając szybkiego całusa w usta od minho który złapał go za rękę prowadząc gdzieś.

Han przez całą drogę myślał o tym co mu mówił Lee, skoro ci ludzie opiekowali się nim to napewno są dobrymi i opiekuńczymi ludźmi.

Minho ścisnął trochę mocniej dłoń jisunga kierując się w stronę salonu gdzie byli już jego przyjaciele oraz osoby których już nigdy nie chciał spotkać.

"Oh minho w końcu się na ciebie doczekaliśmy", odparł mężczyzna, a han zaczął coraz to bardziej chować się za starszym ze stresu.

"Was też miło widzieć", powiedział bez emocji, "po co tu przyjechaliście?", zapytał kciukiem gładząc wierzch dłoni hana.

"Podobno zostałeś pobity przez ludzi tego okropnego człowieka....jak mogliśmy nie przyjechać?", powiedziała obojętnie kobieta, "a pozatym....ten dom w połowie należy się nam", dodała po chwili z chytrym uśmiechem na ustach i usiadła na kanapie.

Minho zacisnął zęby zaraz potem wzdychając, "to że moi rodzice tak chcieli to nie znaczy że ja tak chcę".

"Chcesz się sprzeciwić testamentowi?", zapytała kobieta, "niech pani najpierw go pokaże", wtrącił się hwang.

"Oj hyunjin...pyskaty jak zawsze...pomimo że jedynak to w ogóle nie wychowany", wymamrotała kobieta a seungmin szybko złapał starszego za ramię widząc jak ten ma zamiar do niej podejść.

"Mówcie dlaczego tak naprawdę tu jesteście", powiedział na skraju wytrzymałości Lee.

"Chcieliśmy zobaczyć jak sobie radzisz dlatego zostaniemy na parę dni, a teraz jihee przywitaj się z wszystkimi zamiast siedzieć ciągle na tym telefonie", powiedział mężczyzna i usiadł obok swojej żony.

Dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie następnie wstając z kanapy, "jak miło was wszystkich widzieć", powiedziała sztucznie, "o seungmin wciąż tu jesteś", powiedziała podchodząc do kima.

"A gdzie miałby być?", zapytał hwang, "no myślałam że już dawno został sprzedany do jakiegoś klubu...ale jednak się myliłam....szkoda....widzę że hyunjin nie chcę tak łatwo cię oddać".

"Mnie przynajmniej ktoś chce nie to co ciebie", wymamrotał kim a dziewczyna od razu spojrzała na niego piorunującym spojrzeniem za nim odeszła od nich.

"Felix", powiedziała podchodząc do blondyna, "jak tam rodzice już dzwonili?", chłopak zmarszczył brwi zdezorientowany.

"To ty im dałaś numer do Felixa?", zapytał seo, "no mogłam coś powiedzieć przypadkiem", powiedziała zaraz potem uśmiechając się szerzej a jej wzrok od razu padł na najmłodszego chłopca który nie mógł powstrzymać stresu.

"Cześć jeongin....ale ty wyrosłeś, rodzice pewnie nie będą mogli cię poznać", powiedziała podchodząc do niego, następnie łapiąc za policzki aby unieś jego głowę ale nie trwało to długo bo chan od razu odepchnął jej ręce.

"Wiesz co mały ostatnio widziałam się z twoimi rodzicami...bardzo za tobą tęsknią...może chcesz się z nimi spotkać co?", yang pokręcił głową nawet na nią nie patrząc tylko mając wbity wzrok w podłogę.

Mafia| Minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz