38

29 1 0
                                    

- Gdzie on jest?- zapytał John, wchodząc do gabinetu.

- Nikt nie wie - rzuciłam, unosząc ręce w powietrze.

- Telefon ma wyłączony.- dodał Tim.

- Nie dasz rady jakoś inaczej go namierzyć?

- Niestety nie, nie mam lokalizacji ani nic.- pokręcił głową.

Od wczoraj próbujemy skontaktować się z Maxem. Nie widziałam go przez cały wczorajszy dzień, nie daje znaku życia. Po naszej wymianie zdań na cmentarzu wyjechał z parkingu i zniknął. Nie mógł się przecież rozpłynąć.

- Gdzie jeszcze może być?- spytała Julia.

Całą noc jeździłam po mieście i go szukałam. Nie było go na cmentarzu, w naszym miejscu, w kamienicy, u taty, cioci i brata - nigdzie.

- Nie mam pojęcia.

Nie miałam pomysłu. Przeszukałam wszystkie miejsca, o których wiedziałam, John, Charlie i Julia tak samo. Niestety, nie znaleźliśmy go. Tak po prostu zniknął.

- A jeśli coś mu się stało?- zapytałam spanikowana.- Co jeśli zrobił mu coś Declan?

- Podobno nie ma go w mieście.- odpowiedział Tim.- Spokojnie, znajdzie się.

- Nie mógł się przecież rozpłynąć - dodał John.- Pomyślmy jeszcze raz.

Myśleliśmy przez parę godzin, nie miałam już siły. Chciałam, żeby się znalazł, chciałam z nim porozmawiać.

- A u babci?- zapytała Julia.- Sprawdzaliście tam?

- Nie, nie wiemy, gdzie ona mieszka.- pokręcił głową Charlie.

- Jego brat, musi wiedzieć- odezwałam się.

- Zadzwonię do niego.- John wyciągnął telefon i wybrał numer.

Cała sytuacja wydawała się coraz bardziej beznadziejna. Max nigdy wcześniej nie znikał bez śladu. Co mogło się stać? Próbowałam zachować spokój, ale serce biło mi jak oszalałe. Martwiłam się o niego. Kto normalny znika bez słowa? Napewno ktoś musiał mu coś zrobić. Jeśli Declan naprawdę jest poza miastem, kto mógłby mu coś zrobić? Chyba że sam gdzieś się zapodział.

- jeszcze raz, co ci mówił na cmentarzu?- zapytał Charlie.

- mówiłam już wam trzy razy, nic takiego.- spojrzałam na wszystkich.- nie mówił nic że wyjeżdża, że ma jakieś problemy.

- przestańcie.- odezwała się Julia.- Nie naciskajmy na nią, powiedziała nam już co się działo i nic nie jest podejrzane. Widzicie że się martwi, nie tylko ona ale bądźmy dobrej myśli.

Westchnęłam głośno i przymknęłam oczy, opierając głowę o fotel.

- To wy powinniście wiedzieć więcej.- mruknęłam, nie otwierając oczu.- Nie wiem nic, co się działo przez te pół roku.

- nic się nie działo.- odpowiedział Tim.

- Macie mnie za głupią?- zapytałam.

Nie wierzyłam im. Kłamali. Wszyscy Kłamali. Oni wiedzą więcej niż ja, napewno.

- Nie, Mia...- zaczela Julia ale odrazu jej przerwałam.

- wiem że kłamiecie, wiem to.- otworzyłam oczy. - jeśli nie chcecie mi nic mówić, w porządku, rozumiem.

Na ich twarzach był szok ale też... smutek? Nie wiem. Nie kontaktowałam. Przespałam tylko dwie godziny, bo koszmary mnie gnębiły. Jeśli on bawi się na jakieś imprezie, a ja Martwię się o niego. Przysięgam że udusze go gołymi rękami.

Shadows of Los Angeles  (TOM I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz