MAX
Gdy tylko dostałem telefon od Ayly że Mie, potrąciło auto, bez zastanowienia, zgarnąłem kluczyki i przyjechałem do szpitala, do którego ją przewieziono.
Siedziałem na korytarzu i czekałem na jakąkolwiek wiadomość od doktora.
Ayla, Chloe I Melanie, wróciły taxówka do mieszkania a rano mają przyjechać.
Nie miałem im tego za złe że jej nie pilnowały Mii, po prostu za dużo wypiła a ten skurwysyn ją potrącił. Mam nadzieję że zginie w pierdlu a jeśli dostanie jakiś marny wyrok albo karę pieniężna, zabije go.
Nie mogłem jej stracić, nie dam sobie rady bez niej. Kocham ją, najbardziej na świecie.
Była piąta nad ranem a ja chuja wiedziałem o stanie dziewczyny. Z jej sali poraz kolejny wyszedł siwy, stary mężczyzna. Kolejny raz na niego naskoczyłem miałem nadzieję że tym razem coś mi powie bo wcześniej twierdził że się śpieszył i nie ma czasu.
- doktorze co z nią?- zapytałem.
- a kim Pani jest dla pacjentki?
- narzeczonym.
Musiałem być kimś z rodziny żeby cokolwiek się dowiedzieć. Mógłbym też zadzwonić do Raydena ale gdyby nie powiedział tego co powiedział do Mii. Byłem na niego wkuriwony, dostał opierdol od każdego z nas, na co on machnął ręką I poszedł do swojego pokoju.
- dziewczyna miała dużo szczęścia, jej stan jest stabilny i nic nie zagraża jej życiu.- odpowiedział czytając coś z jakiejś kartki.- Została potrącona przez auto ale doznała tylko niegroźnych urazów.
- czyli to nic poważnego?- stresowałem się, chciałem wiedzieć jak najwięcej o jej stanie.
- ma parę siniaków na ramionach oraz nogach. Dodatkowo ma stłuczony nadgarstek, co wymagało nałożenia zimnego okaładu oraz bandaża elastycznego.
- a co z jej głową? uderzyła się o nią gdy upadła, nie straciła pamięci?
- nie, przeprowadziliśmy badania i nie wykryły poważnych obrażeń wewnętrznych.- westchnął.- jednak pacjentka zostanie na obserwacji.
- ile dni?
- to zależy, z podstawowych badań które przeprowadziliśmy, zostanie na trzy dni ale może się to zmienić.
- dobrze, dziękuję bardzo.
- proszę.- uśmiechnął się.
Mężczyzna już chciał odejść ale przypomniał sobie o czymś i wrócił.
- niech Pan wróci do domu, dopóki pielęgniarki nie wezwały jeszcze ochrony.- powiedział.
- chce przy niej być.- odpowiedziałem ostro.
- dostała leki, przez które będzie spała i przez najbliższe godziny się nie wybudzi.
Pokiwałem głową a mężczyzna odszedł, znikając za drzwiami na końcu korytarza.
Chciałem być przy niej ale też nie chciałem narobić sobie problemów z ochroną.
CZYTASZ
Shadows of Los Angeles (TOM I & II)
Roman d'amourMia Devis wraz ze swoim bratem, po tragicznym wypadku rodziców, przeprowadzają się do Chicago, by zamieszkać u cioci Hunter i rozpocząć nowe życie. Rayden, po roku przerwy w nauce, wyjeżdża na studia do Los Angeles. Po ukończeniu szkoły, jego siostr...