21

46 2 0
                                    

Rano obudziły mnie krzyki studentów, była 9 a oni nawet o tej porze muszą się drzeć? Miałam tego dość, musiałam jeszcze pójść na uczelnie do Mark'a a potem na pogrzeb Georga, miałam nadzieję że zdarzę ze wszystkim.

- wyspana?- zapytał Max gdy weszłam do kuchni.

- nie za bardzo, obudzili mnie.

- wiem, zamknąłem okno ale i tak było wszystko słychać.

Podeszłam do niego i przytuliłam go, stał przy blacie i smarzył naleśniki.

- dobry z ciebie kucharz.- stwierdzałam, stojąc przytulona do jego boku.

W odpowiedzi tylko się uśmiechną i złożył pocałunek na moich ustach, gdy już miałam się odezwać, dzwonek do drzwi zadzwonił. Oderwałam się od chłopaka i podeszłam do nich.

Kto o tej porze przychodzi? oby nie ktoś z naszych przyjaciół, nie dawno wstałam I jeszcze się nie rozbudziłam.

Na szczęście to nie nasi przyjaciele tylko Emily.

- Hej.- przywitałam się z dziewczyna uściskiem, po czym przesunęłam się żeby weszła.

- jest Max?- zapytała na co ja wskazałam ręką na kuchnie.

- Kto przyszedł?!- usłyszałam krzyk bruneta.

- Emily.

Dziewczyna podeszła do niego i zbiła z nim piątkę.

- co tu robisz?- zapytał Max.

- odwołali mi pierwsze lekcje I zaczynam dopiero o 10 więc wpadłam.- wzruszyła ramionami.

- zjesz z nami śniadanie?- zapytałam.

- jasne.

Uśmiechnęła się a ja ruszyłam na górę żeby się odświeżyć. Wzięłam szare spodnie dresowe oraz czarny top, po czym ruszyłam do łazienki.

Po 15 minutach zeszłam na dół, włosy związałam w luźnego koka. Przy stole siedziała brunetka i czekała na śniadanie.

- podwieziecie mnie do szkoły później?- zapytała gdy usiadłam obok niej.

- jeśli Max da mi auto to mogę cię podwieść, jadę w tamtym kierunku.

Wiedziałam gdzie Emily chodziła do szkoły, często mi opowiadała gdzie jest i co się w niej odwala. Brunetka popatrzyła znacząco na Maxa.

- Proshe jest Twoje.- oznajmił na co ja zakrztusiłam się własną śliną.

- co?

- no tak, ja mam swoje ty masz swoje.

- ale to twoje auto.- powiedziałam na co on się uśmiechnął i podał mi talerz.

- już nie.- wzruszył ramionami.

- nie mogę go wziąść.- powiedziałam stanowczo.

- dlaczego?- zmarszczył brwi.

- bo jest drogie.- oświadczyłam na co on westchnął.

- potraktuj go jako prezent.- zaproponował, siadając na krześle naprzeciwko mnie.

- jest drogie.- powtórzyłam.

- okej.- podniósł ręce w geście obrony.- to będzie nasze auto, twoje i moje.

Nie chciałam się już z nim kłócić, machnęłam ręką zrezygnowana. Nie wiem ile dokładnie kosztuje to auto ale napewno jest drogie.

- to podwieziesz mnie?- zapytała niepewnie Emily, smarując naleśnika nutella.

- jasne.

Jedliśmy w ciszy, czasem zerkałam na Maxa ale to tylko dlatego żeby upewnić się czy nie udławił się naleśnikiem.

Shadows of Los Angeles  (TOM I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz