25

100 4 0
                                        

Wczoraj nie pamiętałam nic z imprezy, to nic dziwnego bo wypiłam sporo ale gdy przyszły dziewczyny opowiedziały mi wszystko i wszystko sobie przypomniałam.

Max siedział u mnie do późna, odwiedziny były do 21 ale on swoim urokiem, uwiódł jedna z pielęgniarek i pozwoliła mu zostać dłużej. Oglądaliśmy film, rozmawialiśmy, nawet namówił mnie do zjedzenia szpitalnej kolacji, która nie była aż tak dobra jak Macdonald.

Gdy wczoraj zauważyłam Ayle i Alana razem dłużej niż kilkadziesiąt minut w jednym pomieszczeniu, byłam w szoku, to już duży postęp ale i tak nie zamienili ze sobą żadnego słowa.

Była 11 a Max właśnie do mnie jechał, zapytałam się czy wstąpi mi do sklepu po jakąś wodę bo wszystkie które miałam, już się skończyły a mnie dalej trzymał kac.

Lekarz, który mnie sprawdzał i przeprowadzał badania, jest miły. Opowiedział mi o moim zdrowiu, cieszył się że to nic poważniejszego się nie stało, a skręcenie nadgarstka to nic takiego ale jednak coś i mam się oszczędzać. Miałam wyjść w poniedziałek ale jednak wychodzę jutro, czyli w niedzielę. Trzymają mnie do jutra bo wszystkie wyniku badań musi skosultować z ordynatorem. A niedawno wróciłam z kolejnych badań podstawowych, z tomografii, którą miałam robiona wczoraj nie wyszło nic, co uspokoiło doktora, jak i mnie.

Do pokoju wszedł uradowany Max z siatka zakupów i...

- o mój Boże.- wydusiłam.

Ciocia. Ciocia Hunter, przyjechała do mnie do Los Angeles z Chicago. Ja chyba jeszcze śpię. Uszczypnęłam się w nogę, co mnie zabolało.

- cześć słoneczko.- powiedziała kobieta i zamknęła mnie w uścisku, który oddałam.

Miała ma sobie przewiewną czerwoną sukienkę a brązowe włosy ma związane w kitkę.

- co ty tu robisz?- zapytałam, odsuwając się.

- Przyjechałam do ciebie.

- ale... ale jak?

Byłam w totalnym szoku. Ciocia nie miała auta więc jak ona ty przyjechała?

- twój chłopak zapłacił za moje bilety i oto jestem.- stanęła i rozłożyła ręce.

Spojrzałam na Maxa, który się uśmiechał. Wstałam z łóżka I podeszłam do niego przytulając się w jego klatkę piersiową.

Mial na sobie szare dresy I czarna koszulkę. Cholerne szare dresy.

- dziękuję.- szepnęłam.

Chłopak pocałował mnie w glowe i zamknął w szczelnym uścisku. Zaciągnełam się jego zapachem, który był cudowny.

- ale wy jesteście uroczą parą.- odezwała się moja ciocia.

Odsunęłam się od chłopaka I spojrzałam na kobietę, która stała i krzyżowała ręce na piersiach z uśmiechem.

Nie jesteśmy razem, czy wyglądamy jak para? Tak. Czy przeszkadza mi to? Nie.

- kiedy wchodzisz?- zapytała siadając na krześle.

- jutro, do kiedy zostajesz?

- do środy.- westchnęła.

Mam mieć zwolnienie przez tydzień więc będę miała cztery dni żeby pogadać z Ciocią ale też mam ochotę pokazać jej trochę miasta.

- Rayden był u ciebie?- spytała.

To pytanie mnie zagięło. Nie wiedziała że jestem pokłócona z Raydenem? Nie pochwalił jej się jak mnie olewał przez Amelie? I jak po pijaku mnie zwyzywał?

Shadows of Los Angeles  (TOM I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz