44

22 2 0
                                    

- Mieszkanie jest naprawdę ładne, czyste, przestronne, przytulne - powiedziała Monica, rozglądając się ostatni raz po wnętrzu salonu.

- Dziękuję, że chciała pani przyjść - uśmiechnął się Max.

- To moja praca - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, patrząc na niego uważnie. - Dbałość o takie szczegóły jest bardzo ważna, gdy chodzi o dobro dziecka. To zawsze trudne sytuacje, ale widać, że naprawdę się staracie.

Kątem oka widziałam jak Max skinął głową.

- Mam nadzieję, że to wystarczy - powiedział cicho.

- Ostateczna decyzja należy do sądu, ale myślę, że macie duże szanse. Proszę czekać na kontakt. Życzę wam wszystkiego dobrego - dodała, podając mu rękę na pożegnanie.

Max uścisnął ją, wdzięczny za każde słowo otuchy.

- Dziękujemy.

Monica skierowała się w stronę wyjścia, a gdy już miała chwycić za klamkę, odwróciła się.

- Zapomniałabym - powiedziała.

Zmarszczyłam brwi, patrząc na nią intensywnie.

- Emily już parę razy wspominała nam o Mii.- uśmiechnęła się w moją stronę.- Prosiła o spotkanie i dyrektorka wyraziła zgodę.

- Naprawdę?- zapytałam zszokowana.

- Tak, zadzwońcie do dyrektorki i ustalcie dzień spotkania.

- Dobrze, jeszcze raz dziękujemy.- odezwał się Max.

Monica skinęła głową, po czym odwróciła się i wyszła, zostawiając Maxa z nadzieją, że wszystko się ułoży i że może porozmawiać ze swoją kuzynką.

Gdy tylko drzwi się zamknęły, rzuciłam się na chłopaka, oplatając ręce wokół jego karku.

- Ale się cieszę.

Brunet cicho się zaśmiał i oplótł moją talię.

Cały wczorajszy dzień Max skręcał meble do pokoju Emily, a ja jeździłam po sklepach, kupując różne dodatki. Doradzałam też, jakie meble mogą pasować do pomieszczenia. Gdy byłam w jej rodzinnym domu, zapamiętałam kilka mebli z jej pokoju i kupiliśmy podobne.

Odsunęłam się od chłopaka i szybko pocałowałam go w usta.

- Wracam dziś do swojego mieszkania.- powiedziałam szybko.

Gdy już chciałam odejść, Max złapał mnie za talię, przyciągając do siebie.

- Nie musisz.

- Klimatyzacja naprawiona i płacę za to mieszkanie.

- To nie płać, przeprowadź się do mnie.

Przewróciłam oczami.

- To za szybko.- mruknęłam.

- znamy się rok.

Westchnęłam i odsunęłam się od niego, siadając na kanapie.

- z czego przez ten rok, całowałeś się z zajętą laska, gdy wróciłam z Chicago miałeś inną, a potem zabrałeś mnie na wesele człowieka, który zabił moich rodziców.- wyliczam.- i nie mieliśmy kontaktu przez pięć miesięcy, prawie pół roku.

Max usiadł obok mnie na kanapie, patrząc w moje oczy. Chciałbym wiedzieć co teraz sobie myśli ale to nie możliwe.

- wiem, zrobiłem wiele głupot.- poprawił się na kanapie.- ale naprawie to i myślę że już to robię, bo nie chce cie stracić, naprawdę.

Shadows of Los Angeles  (TOM I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz