51

33 2 0
                                    

Z zewnątrz dom wyglądał niesamowicie spokojnie, niemal stapiał się z otoczeniem. Elewacja utrzymana była w jasnych, stonowanych odcieniach – delikatna biel z elementami szarości, które podkreślały prostotę bryły. Drewno, starannie dobrane, tworzyło akcenty na drzwiach i obramowaniach okien, nadając całości ciepła. Dach był płaski, pokryty ciemnym, matowym materiałem, kontrastującym subtelnie z resztą.

Kuchnia i salon w tym domu robiły ogromne wrażenie. Wszystko było jasne, przestronne i otwarte – idealne na spotkania z przyjaciółmi. Kuchnia miała białe, minimalistyczne szafki, a blaty z jasnego drewna dodawały jej ciepła. Przez wielkie okna wpadało mnóstwo światła, oświetlając każdy zakamarek. Salon płynnie przechodził w jadalnię, gdzie stał duży drewniany stół, a nad nim wisiała designerska lampa.

Pokoi było aż osiem, rozmieszczone są po całym domu – niektóre na parterze, inne na piętrze. Każdy miał swój charakter, ale wszystkie były utrzymane w podobnym, przytulnym klimacie.

- Ale było zajebiście, nawet jeśli będę chora - Chloe niemal wykrzyknęła z ekscytacją, jej policzki były zaróżowione od wspomnień.

- Aż tak zimna była ta woda? - spytałam z uśmiechem, lekko rozbawiona ich relacjami.

Od godziny opowiadały mi o wieczorze spędzonym na plaży, pełnym śmiechu, tańca i oczywiście mnóstwa alkoholu. Szczerze? Wcale nie żałowałam, że wróciłam do domu z Maxem. Ten czas, który spędziliśmy we dwoje, był cudowny. Zrobiliśmy sobie jedzenie, obejrzeliśmy odcinek jakiegoś serialu, który okazał się naprawdę wciągający. Nie potrzebowałam tamtej imprezy, kiedy miałam Maxa obok.

- Ona ma słabą odporność - wyjaśnił Harry, podając mi kolejny kieliszek wódki.

Byłam już lekko wstawiona po dwóch piwach i, szczerze mówiąc, nie pamiętałam, ile tych kieliszków wódki wypiłam. Piłam, bo chciałam zapomnieć o wszystkim: o Declanie, który zadawał się z Danielem, o mojej siostrze i Emily. Te myśli, które jeszcze niedawno mnie przytłaczały, teraz ledwo mnie dotykały.

- Właśnie! - odezwał się nagle Rayden, odkładając piwo na stół. - Firma Oliviera spłonęła.

Zamarłam. Moje oczy automatycznie się rozszerzyły. Co, kurwa? Na pewno to sprawka Maxa.

- Olivier to ten twój były? - dopytała Melanie, patrząc na mnie z ciekawością.

Kiwnęłam głową, nie mogąc wykrztusić słowa.

- Skąd to wiesz? - zwróciłam się do mojego brata, starając się ukryć wstrząs.

- Na Instagramie krąży. Nie widziałaś?

Pokręciłam głową. Cały dzień byłam zajęta, więc nie przeglądałam social mediów.

- Dobra, chyba trochę przesadziłam z piciem - powiedziałam nagle, czując, że muszę wyjść z tej atmosfery.

Wstałam z kanapy, wysyłając im w powietrzu buziaka, po czym ruszyłam na piętro do mojego pokoju, gdzie czekał Max.

Kiedy reszta wróciła, Max od razu zaszył się w pokoju. Chciał pobyć sam, w ciszy, i ja to rozumiałam.

Z salonu wciąż dobiegały głośne śmiechy Harrego i Ayly. To było klasyczne, ta dwójka po alkoholu zawsze byli najgłośniejszym duetem.

Otworzyłam drzwi do naszego pokoju i od razu usłyszałam, jak Max mówił przez telefon.

- Nie, raczej nie - brzmiał zmęczony, ale opanowany.

Weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi tak cicho, jak tylko mogłam.

- Kurwa, przecież tym zajmuje się Denis, nie ja - mówił dalej, a ja nie chciałam mu przerywać.

Zgarnęłam jego czystą koszulkę i bieliznę, po czym ruszyłam do łazienki.

Shadows of Los Angeles  (TOM I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz