Minęły już trzy lata od śmierci rodziców i naszej przeprowadzki. Myślałam, że ten czas będzie się ciągnął w nieskończoność, a tymczasem dzisiaj wyjeżdżam na studia do Los Angeles, gdzie mieszka teraz Rayden. Wyjechał dwa lata temu i studiuje kryminologię, a ja zaczynam studiować psychologię. Opowiadał mi o swoim kierunku, o imprezach i o codziennym życiu na uczelni. Choć odległość między nami jest spora, cieszę się, że mamy kontakt, i nie jest aż tak źle, jak się obawiałam.
Okazało się, że ciocia Hunter jest naprawdę wspaniała, jeśli spędziło się z nią, trzy lata, nie mogłam powiedzieć na nią złego słowa.
Zastąpiła mi trochę mamę, pomagając mi z lekcjami, wysłuchując moich problemów sercowych i opowiadając o swoim dzieciństwie spędzonym z mamą. Była dla mnie ogromnym wsparciem. Choć w Chicago udało mi się nawiązać nowe znajomości, to jednak nie są one takie same jak te, które miałam w Londynie. Brakuje mi tamtych osób i tamtych chwil.– Mia, zbieraj się, zaraz masz taksówkę! – krzyknęła ciocia z salonu na dole.
Wstałam z łóżka, starając się nie pomijać żadnych ważnych rzeczy. Wrzuciłam do torebki portfel, paszport, błyszczyk, małą szczotkę do włosów i telefon. Użyłam kilku psiknięć perfumami, które schowałam również do torebki.
Wzięłam walizkę i wyszłam z pokoju. Ta torebka była mała, ale bardzo pojemna, podobnie jak ta, którą kupiłam sobie z mamą, tworząc nasze małe, rodzinne rytuały.
– Daj dziecko, pomogę ci. – zaoferowała ciocia, wchodząc na piętro po schodach.
– Nie, nie trzeba, jest lekka. – odparłam, znosząc walizkę ze schodów.
Gdy tylko postawiłam ją na podłodze, usłyszałam trąbienie samochodu.
– To pewnie taksówka, idziemy – powiedziała ciocia, wychodząc z domu.
Dom cioci Hunter był staroświecki, pełen drewnianych mebli i starych tapet, które miały swoje historie do opowiedzenia. Chociaż brakowało nowoczesnych udogodnień, styl ten sprawiał, że czułam się tam naprawdę przytulnie. Każdy pokój emanował ciepłem i wspomnieniami z dawnych lat, co tworzyło atmosferę prawdziwego domu.
Stanęłam przed gankiem, obróciłam się w stronę cioci i powiedziałam:
– Dziękuję ci, ciociu, że zaopiekowałaś się nami po śmierci rodziców. Bardzo ci dziękuję. – powiedziałam, czując, jak łzy zaczynają zbierać się pod powiekami.
Mia, nie płacz. Będziecie do siebie dzwonić.
To zdanie powtarzałam sobie w głowie, mając nadzieję że mi pomoże się nie rozkleić.
– Nie masz za co dziękować. Czułam się samotna, a Rayden zapewnił mi rozrywkę. –zaśmiała się ciocia. – Mia, nie płacz. Będziemy dzwonić do siebie.
Pokiwałam głową w zrozumieniu.
– Kocham cię, ciociu – wyznałam, pociągając nosem, a kobieta zamknęła mnie w szczelnym uścisku.
– Ja ciebie też, słońce – odpowiedziała, zamykając mnie w uścisku. – Ucałuj Raydena ode mnie i dzwońcie, kiedy tylko będziecie chcieli. – dodała, odsuwając się ode mnie, a ja kiwnęłam głową.
Wsiadłam do taksówki, czując, jak gardło zaciska mi się od emocji. Pomachałam ostatni raz do cioci Hunter, a samochód ruszył na główną drogę.
Będę za nią tęsknić. Jest moją ciocią. Moją rodziną. Zastąpiła mi rodziców, zajęła się nami i pomogła nam przejść przez najtrudniejsze chwile. Pomimo tego, że przede mną nowe wyzwania i zmiany, pamięć o cioci Hunter będzie mi zawsze towarzyszyć jako źródło siły i ciepła.
CZYTASZ
Shadows of Los Angeles (TOM I & II)
RomantizmMia Devis wraz ze swoim bratem, po tragicznym wypadku rodziców, przeprowadzają się do Chicago, by zamieszkać u cioci Hunter i rozpocząć nowe życie. Rayden, po roku przerwy w nauce, wyjeżdża na studia do Los Angeles. Po ukończeniu szkoły, jego siostr...