42

35 2 0
                                    

MAX

Declan. Bezpieczeństwo Mii. Amber. List od George'a. Tego jest po prostu za dużo.

Widziałem, jak Mia zareagowała na tę pierdoloną kopertę, jak jej twarz zmieniła się, gdy czytała każde słowo, jak łzy bezgłośnie płynęły po jej policzkach. Myślałem o odwołaniu naszej randki, o przesunięciu jej na inny dzień, ale powstrzymałem się. Chciałem, żeby chociaż przez krótką chwilę zapomniała o całym tym koszmarze. Zależy mi na niej bardziej, niż jestem w stanie to wyrazić, i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby była bezpieczna.

Siedziałem u niej w mieszkaniu do późnych godzin nocnych. Mia płakała nieprzerwanie przez kilka długich godzin, a kiedy w końcu przestała wylewać łzy, nie mogła zasnąć. Czuła się winna, jakby to na jej barkach spoczywała odpowiedzialność za to, że George poświęcił swoje życie dla niej i Lory. Starałem się ją uspokoić, trzymałem ją w ramionach, byłem przy niej. I zawsze będę. Gdyby Declan kiedykolwiek próbował jej zaszkodzić, nie zawaham się. Kolejnego trupa dopisze się do mojego konta, a będzie nim ten przeklęty skurwiel.

Gdy tylko dowiedziałem się, że Declan spotkał Mię i ma czelność myśleć, że może ją posiadać, krew zawrzała mi w żyłach. Wszystkie instynkty krzyczały, żeby ukręcić mu kark i wysłać jego ciało z powrotem do rodziny w worku na zwłoki. Nie mogłem, i nie mogę pozwolić, by coś jej się stało. Teraz bardziej niż kiedykolwiek, muszę być przy niej, chronić ją przed każdym zagrożeniem, jakie może się pojawić na naszej drodze.

O 20 mam być u niej, na tą godzinę ma być gotowa. Nie musi się stroić bo w każdym wydaniu wygalda ślicznie ale wiem że jako tako chce wyglądać, szczególnie że przepłakała bardzo dużo czasu i będzie miała opuchnięte oczy. Dla mnie to nie problem bo nie zwracam na to większej uwagi ale dla niej to problem.

Musiałem wziąć prysznic, ale niestety dzwoniący telefon mi przeszkodził. Na ekranie wyświetliło się imię "Alan".

- Co tam?

Alan miał mi pomóc w organizacji randki, ponieważ sam nie miałem na to czasu. Chciałem się trochę zdrzemnąć i ogarnąć mieszkanie przed wieczorem.

- Dzwonię, żebyś się nie martwił. Wszystko będzie dopięte na ostatni guzik.

- Dzięki. Napiszę Ci, kiedy będziemy wyjeżdżać.

- Dobra, podobno Mia już się ogarnia. Przez cały dzień chodziła z łyżkami pod oczami.

- Wiem, ma opuchnięte oczy.

- Co zamierzacie zrobić?

- Na razie nic. Nie możemy nic, kurwa, zrobić. Jeśli zrobimy coś, co nie spodoba się Declanowi, wykorzysta to, co ma na Lore, a Mia tego nie chce, więc wstrzymujemy się ze wszystkim.

- Myślisz, że ten chuj mógłby jej coś zrobić?

- Mógłby, ale postaram się, żeby jej nie tknął.

- Czułem, że tak odpowiesz.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Cieszyłem się, że Alan rozumie moją determinację, choć sytuacja była napięta.

- Dobra, napiszę Ci i widzimy się jutro.

- Siema.

Alan się rozłączył, a ja rzuciłem telefon na kanapę, po czym ruszyłem z powrotem do łazienki.

Wiedziałem, że czeka nas trudny czas, ale miałem nadzieję, że wszystko się ułoży. Postaram się obejść Declana sposobem, talii żeby o tym nie wiedział. Wiem że to będzie trudne ale dam rade, dla Mii dam rade.

Shadows of Los Angeles  (TOM I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz