61

23 0 0
                                    

MAX

Wszedłem do biura po raz kolejny, w rękach trzymając stos papierów. Nie były to byle jakie dokumenty, bo faktury za alkohol, a te zawsze przyprawiały mnie o ból głowy. Nie znosiłem tej papierkowej roboty – była to dla mnie istna męczarnia, której unikałem, jak tylko mogłem. Niestety, prowadzenie własnego klubu wiązało się z obowiązkami, których nie dało się tak po prostu zignorować.

– Pojebali się z tymi zamówieniami – rzucił John, notując coś na jednej z faktur.

– Jeśli nie potrafią tego zrobić porządnie, to niech się w ogóle za to nie zabierają – burknąłem, odkładając papiery na stolik.

John, łysy jak kolano, skinął głową, zgadzając się ze mną bez słowa.

– Z kim byłeś na zakupach? – zapytał, a ja przeniosłem wzrok na niego.

– Z Mią, Emily i Lorą – odpowiedziałem, przypominając sobie tamten dzień. – A, i przyplątali się jeszcze Charlie i Tim.

– Oni to byli już najebani, jak ich widziałem – machnął ręką, jakby to było coś zupełnie normalnego.

Uśmiechnąłem się pod nosem, obserwując, jak odkłada długopis i ostatnią fakturę na rosnący stos dokumentów.

– No, koniec roboty – westchnął, wstając z krzesła. – Piwo chcesz?

– Pewnie – odparłem bez wahania.

John podał mi butelkę piwa, otwierając przy okazji swoją, po czym rozsiadł się wygodnie w fotelu. Był nie tylko moją prawą ręką w klubie, ale także przyjacielem, któremu ufałem bezgranicznie. Znałem go długo, o wiele dłużej niż resztę ekipy. Kiedy potrzebowałem się wygadać – co zdarzało się rzadko, i zazwyczaj po alkoholu – to on zawsze był obok. Nasza relacja była mocna, oparta na wzajemnym wsparciu, a żadna dziewczyna nie zdołała tego zmienić.

– A jak Lora? – zapytał, odkładając butelkę między nogi.

– Dobrze – odpowiedziałem. – Ojciec dał jej wreszcie normalny dom. Nikt jej tam nie wykorzystuje, je, kiedy chce, a nie w wyznaczonych godzinach. I w końcu ubiera się normalnie, nie tak skąpo.

– To świetnie, zasługuje na to. A co z Emily? – dodał po chwili.

Emily była moją kuzynką, która znała wszystkich z klubu. Bywała tu regularnie i swoim ciętym językiem zdążyła zaskarbić sobie sympatię większości z nas.

– Też dobrze – odparłem. – Co ciekawe, dogaduje się z Lorą. Emily to nie typowa nastolatka, która chodzi na imprezy, pije, pali i trzeba się martwić, że wpadnie w nieplanowaną ciążę. Jak na to, że wychowywała się bez ojca, a potem straciła matkę, radzi sobie świetnie. Nie sprawia żadnych problemów. A jak Julia?

Wziąłem łyk piwa, czekając na odpowiedź. John westchnął ciężko i zrobił to samo.

– Julia męczy mnie o dziecko – wyznał, na co uniosłem brew, rozbawiony.

– Serio?

– Mhm – mruknął. – Pokłóciliśmy się o to. Nie sądzę, żeby to był teraz dobry moment. Mamy zbyt wielu wrogów, którzy mogliby skrzywdzić nasze dziecko. Żyjemy w takim świecie, gdzie prowadzenie interesów nie sprzyja zakładaniu rodziny.

Shadows of Los Angeles  (TOM I & II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz