Rey
- Nie! Nie! Nie!
Krzyczałam, walcząc zacięcie z kajdanami. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. To musiało mi się śnić. Nie było innej możliwości.
- Boże! Proszę, uratuj mnie! Niech ktoś mi pomoże!
Szlochałam tak, jakby mnie zażynano. Jęczałam, płakałam i drżałam. Chciałam umrzeć. Tak bardzo, bardzo chciałam umrzeć, że byłam gotowa prosić tego stwora na kolanach o to, aby mnie zabił. To nie mogło być bowiem prawdziwe. Po prostu nie wierzyłam w to, co widziałam. Wydawało mi się to nienormalne. Chore. Nieprawdziwe.
Nasłyszałam się wiele historii o morskich potworach. Powtarzano je w mojej rodzinie od lat. Wierzyłam jednak, że były to tylko bajki stworzone przez ludzi, którzy nudzili się na morzach i potrzebowali rozrywki. Nie przypuszczałam, że to będzie prawda.
Stojący obok mnie potwór miał powyżej dwóch metrów wzrostu. Jego skóra była zielona. Twarz i naga pierś była jaśniejsza, a dłonie i nogi ciemniejsze. Jak liście pięknego drzewa.
Mężczyzna był bardzo silny. Mogłam to wnioskować po jego mięśniach. Był bardzo szeroki i potężny. Miał krótkie włosy, które były zielone. Jego twarz była niesamowicie przerażająca. Potwór z morza miał wściekle czerwone oczy, grube brwi, a z jego ust wystawały dwa kły. Jego nos był płaski i łączył się z czołem czymś w rodzaju grzebienia. Tak to przynajmniej wyglądało.
To jednak nie było wszystko. Najstraszniejsze bowiem były dwie dziury znajdujące się jego policzkach. Dziury te miały kształt oczu i miały około osiem centymetrów szerokości i może cztery wysokości. Byłam całkiem dobra w ocenianiu, jakie dana rzecz miała wymiary przez to, że zawsze mierzyłam długość ryb, które złowił tata.
Dziury te sprawiały, że z łatwością mogłam spojrzeć na zęby potwora. Przez dziury w policzkach mogłam spojrzeć na jego ostre zębiska i czerwony język. To był jakiś koszmar.
Płakałam okrutnie. Szlochałam tak, jakby mnie zażynano. Czułam się jak w jakimś nędznym horrorze. Nie, on wcale nie był nędzny. Efekty były na najwyższym poziomie.
Mężczyzna miał twarz bez wyrazu. Nie wiedziałam, co sobie myślał. Czy on w ogóle cokolwiek myślał? Kim on był?
Patrzyłam mu w oczy. Te wściekle czerwone ślepia, które byłam pewna, że miały nawiedzać mnie w koszmarach. Jakby to, co się obecnie działo, nie było wystarczającym koszmarem.
- Mam na imię Kunzite.
- Boże!
Krzyknęłam. On mówił po mojemu. Rozumiałam go.
Mężczyzna wyglądał na cierpliwego. Przechylił lekko głowę w bok, patrząc na mnie jak na coś interesującego.
- Uratowałem cię, gdy wpadłaś do wody związana. Umarłabyś, ale w ostatniej chwili ci pomogłem. Nie wiem, kto postanowił wrzucić cię bezbronną do wody, ale najważniejsze jest to, że tutaj jesteś. Znajdujemy się w moim domu. Znajduje się na samym dnie morza. Gdybyś postanowiła wypłynąć na zewnątrz, twoje ciało rozerwałoby ciśnienie. Dlatego nie polecam ci ucieczki chyba, że chcesz efektowanie umrzeć.
Dobry Boże. Nie. Nie. Nie!
Mężczyzna podszedł bliżej. Patrzyłam w jego oczy i w te dziury na policzkach, które musiały mu utrudniać jedzenie.
O czym ja właściwie myślałam? On mnie porwał!
- Od zawsze chciałem mieć swojego człowieka - kontynuował, mówiąc płynnie. - Słyszałem wiele historii o ludziach, gdy byłem dzieckiem. Ludzie mnie fascynowali. W szczególności kobiety i ich ciała. Nareszcie mam swojego człowieka.

CZYTASZ
Sea Monster
FantasyRey od urodzenia jest nienawidzona przez swojego starszego brata. Sam twierdzi, że jego siostra sprowadza nieszczęście na rodzinę. Gdy narzeczona Sama umiera, młody mężczyzna postanawia pozbyć się siostry, wrzucając ją związaną do morza i skazując j...