18

2.6K 117 10
                                    

Kunzite

Byłem w niebie. 

Ktoś tak paskudny jak ja nigdy nie powinien trafić do nieba, ale tak się złożyło, że gdy lizałem cipkę swojej żony, czułem się przeszczęśliwy.

Nie byłem w stanie opisać żadnymi słowami uczucia, które mi towarzyszyło. Było to jednak tak bezbrzeżne szczęście, że sam nie rozumiałem, jakim cudem miałem prawo czuć coś tak wspaniałego. Byłem przecież obrzydliwy. Miałem za sobą traumatyczną przeszłość i nikt mnie nie kochał. Istoty takie jak ja nie zasługiwały na szczęśliwe zakończenie, ale jakimś sposobem między nogami swojej żony czułem się tak, jakbym w końcu dostał coś pięknego od życia. 

Nie zamierzałem być jednak w tej chwili pieprzonym egoistą. Wiedziałem, że Rey z własnej woli raczej nie prosiłaby mnie o mojego kutasa. Kontrolowało ją phei

Pocieszała mnie jednak jedna rzecz. Gdyby Rey stanowczo odmówiła zabawy ze mną, jej phei nie zmusiłoby jej do tego. To stworzonko bowiem nie dominowało ani manipulowało. Ono miało tylko za zadanie pomóc jej się we mnie zakochać. 

Gdyby więc w Rey nie znajdowała się choćby maleńka cząstka pożądania do mnie, nie rozkładałaby teraz przede mną nóg. Mimo wszystko wolałem mieć pewność, że zgadzała się na to, co jej robiłem. Nie zamierzałem dopuścić do powstania kolejnej rysy na naszej relacji, która i tak nie była pewna. Choć jakby na to nie spojrzeć, byliśmy teraz małżeństwem. 

Rey dociskała moją głowę do swojej soczystej cipki. Moja seksowna żona sprawowała nade mną kontrolę. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko tego, aby ta ludzka kobieta mnie pokochała. 

- Kunzite, błagam! Tak mi dobrze!

Domyślałem się, że mój język, który miał na sobie niewielkie wypustki, sprawiał jej rozkosz. Zagreus niejednokrotnie mówił mi o tym, w jaki sposób sprawiał Ruby przyjemność. Podobno ludzcy mężczyźni nie mieli wypustek na językach i penisach i nie mieli ogonów. Zamierzałem więc wykorzystać te rzeczy w celu sprawienia rozkoszy swojej żonie. 

- Tak bardzo mi dobrze, Kunz! Teraz jesteś mój i masz robić, co ci każę!

Phei miało także jeszcze jedno bardzo ważne zadanie. Gdy phei po raz pierwszy opanowywało ciało człowieka ściągniętego do świata morza, człowiek ten wykazywał wszystkie swoje fantazje. Zrozumiałem więc, że właśnie o tym fantazjowała Rey. Chciała być moją panią. 

- Wsadź we mnie swojego kutasa! Dłużej tego nie zniosę!

Odsunąłem usta od jej pięknej cipki. Ułożyłem przedramiona po bokach jej ciała i niemal położyłem się na niej. Oczywiście nie chciałem jej przygnieść, dlatego trzymałem się nad Rey na przedramionach. 

Dziewczyna patrzyła mi w oczy. Widziałem w nich chęć na ostry seks, ale i strach. 

- Słoneczko, jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? 

Przygryzła dolną wargę. Skinęła głową, choć ja i tak potrzebowałem słownego potwierdzenia. 

- Rey, jeśli nie jesteś gotowa, mogę sprawić ci przyjemność ustami. 

- Nie, Kunzite. Chcę twojego penisa. 

W normalnych okolicznościach uśmiechnąłbym się na jej słodkie słowa, ale ta sytuacja nie należała do normalnych. Musiałem mieć się na baczności. Każdy mój nieprawidłowy ruch mógł negatywnie wpłynąć na naszą przyszłość. 

Rey przesunęła dłońmi po mojej piersi. Nie urywała ze mną kontaktu wzrokowego. Po raz pierwszy nie patrzyła na mnie wyłącznie z nienawiścią i pogardą. Patrzyła na mnie tak, jakby widziała we mnie kogoś więcej niż swojego oprawcę. 

Sea MonsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz