Kunzite
- Rozkuję cię, ale będziesz grzeczna, zgoda?
Rey nie odpowiedziała, ale nie potrzebowałem jej odpowiedzi. Wiedziałem, że gdyby zaczęła robić coś, co stanowiłoby dla mnie lub dla niej samej zagrożenie, od razu bym zareagował.
Gdy Rey była już wolna, postawiłem na łóżku dużą tacę z jedzeniem. Przygotowałem dla niej rybę i owoce, które uprawialiśmy. Nie przypominały one w niczym owoców znanych ze świata ludzi, ale wcale nie chcieliśmy ich naśladować. Musieliśmy sami stworzyć coś od podstaw i chociaż nie było to łatwe, daliśmy sobie radę. Dziś w naszym świecie prężnie działała gospodarka, która sukcesem mogłaby dorównywać tej ludzkiej.
Moja dziewczynka przełknęła ślinę, wpatrując się w posiłek. Nie byłem pewien, czy podobało jej się to, co znajdowało się na tacy, ale nie miałem możliwości podania jej do jedzenia czegoś ludzkiego. Rey musiała więc przystosować się do tego, co widziała. Jej ciało bowiem potrzebowało naszego jedzenia, gdyż teraz, gdy Rey była mieszańcem, musiała odżywiać się jak my po to, aby zapewnić swojemu ciału wszystko, co najlepsze.
- Śmiało, częstuj się. Starałem się, aby ci smakowało.
Usiadłem na łóżku przed nią tak, że między nami znajdowała się taca z jedzeniem.
- Dlaczego nie jesz, kochanie? Musisz mieć siłę.
Rey zacisnęła usta i pochyliła pokornie głowę. Coś znowu było nie tak.
- Słoneczko...
- Nie zatrułeś tego?
Poczułem się tak, jakby wbiła mi nóż prosto w serce. Jej słowa bardzo mnie zabolały, ale musiałem przyzwyczaić się do tego, że mój człowiek mi nie ufał. Co więcej, nienawidził mnie.
- Nigdy nie zatrułbym czegoś, co miałaby zjeść moja narzeczona.
Rey przełknęła ślinę, a ja zrozumiałem, że niepotrzebnie tak szybko z tym wypaliłem. Mówiłem jej już, że w przyszłości miała zostać moją żoną, ale nie musiałem jej tego na każdym kroku przypominać, aby biedna się nie stresowała. Wystarczało jednak to, że przebywałem w tym samym pomieszczeniu co ona, aby miała ochotę płakać.
- Kiedy będziesz chciał...
Przechyliłem głowę w boku w oczekiwaniu na to, co powie. Nie rozumiałem bowiem ludzi tak dobrze, jak ona, ale wszystkiego miałem zamiar się nauczyć. Choć nie sądziłem, że czytanie w myślach było czymś, co umieli robić przedstawiciele gatunku ludzkiego.
Rey przełknęła ślinę, sięgając po rybę.
- Kiedy będziesz chciał, żebym została twoją żoną?
Cholera jasna. Cholera jasna.
- Rey...
- Wiem, że do tego dążysz - rzekła, powoli i jakby niepewnie jedząc rybę, przegryzając ją owocami. - Chcesz, żebym była twoja. Ta obroża nie wystarczy. Pozwól mi się na to przygotować. Nie chcę pewnego dnia obudzić się i dowiedzieć się, że mam wziąć z tobą ślub właśnie tego dnia. Zasługuję chociaż na tyle.
Było mi wstyd. Jednocześnie czułem żal i winę, gdyż to wszystko działo się przeze mnie.
Myślałem, że gdy ją uratuję, będzie z tego powodu zadowolona. Mogłem się domyślić, że nie spodoba jej się niewola i będzie miała co do tego obiekcje, ale i tak wierzyłem, że Rey szybko się do mnie przekona. Starałem się być cierpliwy, jednak jej słowa czasami naprawdę dawały mi w kość i czułem się po prostu okropnie.

CZYTASZ
Sea Monster
FantasyRey od urodzenia jest nienawidzona przez swojego starszego brata. Sam twierdzi, że jego siostra sprowadza nieszczęście na rodzinę. Gdy narzeczona Sama umiera, młody mężczyzna postanawia pozbyć się siostry, wrzucając ją związaną do morza i skazując j...