Rozdział IV

28.5K 1.9K 1.4K
                                    

Ten rozdział jest krótszy niż inne, ale mam nadzieję, że i tak przypadnie Wam do gustu:)
Część piąta pojawi się prawdopodobnie 28-30 sierpnia, więc czekajcie cierpliwie:) pamiętajcie o ocenach i komentarzach, bo wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze:)
Nie przedłużam i zapraszam do lektury.

 

Co mi, do jasnej cholery, odjebało?! – Wręcz krzyczał do siebie w myślach Draco, chodząc to w jedną, to w drugą stronę po prywatnym dormitorium. –Co mi, kurwa, odjebało, żeby chcieć pocałować Pottera na meczu?! – Podniósł poduszkę i rzucił nią o ścianę.
– Jestem debilem, skończonym idiotą – mruknął do siebie, siadając na łóżku. Wplótł palce w swoje platynowe włosy, tak, że wyglądało jakby za chwilę miał zamiar je sobie wyrwać.

                        * * *

Harry siedział w pokoju wspólnym na bordowej kanapie, wpatrując się w wesoło tańczące w kominku płomienie.
Mimo, iż wygrali mecz i teraz dookoła niego wszyscy bawili się w najlepsze, on nadal myślał o incydencie z blondynem.
Mnie już chyba całkiem powaliło – pomyślał. – Wydawało mi się, że Fretka chciała mnie pocałować. Chyba spadając z miotły uderzyłem się w głowę. Tak, bardzo mocno uderzyłem się w głowę. – Uznał i tej wersji uczepił się jak tonący brzytwy. Nie chciał nawet snuć innych domysłów na temat tego incydentu. Przywidziało mu się. I kropka.
– Ej, Harry! Nie siedź tak! Baw się z nami! W końcu gdyby nie ty, nie byłoby tej imprezy! - Krzyknął Ron.
Brunet uśmiechnął się krzywo, bąknął coś, że po wypadku na meczu boli go głowa i idzie odpocząć i pobiegł do dormitorium.
Mimo tego, że "wyjaśnił" sobie dziwne zachowanie Malfoya, nadal nie mógł pozbyć się myśli, że to było coś więcej niż tylko halucynacje wywołane uderzeniem.

                   * * *

Tymczasem w lochach, w dormitorium Slytherinu, Malfoy wziął do ręki swój notes, chcąc opisać dzisiejsze wydarzenia. Otworzył go, przygotował pióro i atrament, gdy nagle zauważył jakieś słowa napisane bardzo małym druczkiem w rogu kartki.
Blondyn wytężył wzrok starając się rozczytać. Napis głosił:
Nudne jak cholera, pozdrawiam, Potter
W Draco coś się zagotowało. Wściekły rzucił dziennikiem na łóżko i wybiegł z pokoju, kierując się w stronę Wieży Gryffindoru.

                       * * *

Harry siedział w pokoju wspólnym, czytając podręcznik od eliksirów. Znając jego szczęście, Snape jutro go przepyta, więc wolał być przygotowany.
Nagle usłyszał hałas dobiegający zza portretu, jakby ktoś uderzał w niego uderzał. Dało się słyszeć oburzony głos Grubej Damy oraz krzyki:
– Otwieraj! Muszę porozmawiać z Potterem!
Zaskoczony Brunet podszedł i otworzył wejście, a wtedy do wieży wpadł rozwścieczony Draco. Był tak czerwony, że równie dobrze mógłby robić za ozdobę w dormitorium Gryfonów.
– Malfoy, co ty wyprawiasz? – Harry spojrzał na blondyna dziwnym wzrokiem.
– Co ty sobie myślisz?! Że możesz czytać mój dziennik?! Poczekaj tylko! Niech mój ojciec się o tym dowie! – Krzyczał Draco.
– Ej, spokojnie! – brunet próbował uciszyć gościa. – Chcesz mi powiedzieć, że gdybyś ty znalazł mój pamiętnik to byś go nie przeczytał? Poza tym, co w tym dzienniku jest takiego, czego nie mógłbym zobaczyć, co? Same nudne opisy różnych dni.
Czyli nie zauważył...? - pomyślał blondyn.
– Dobra, Potter, pójdę już – bąknął Blondyn i ruszył ku wyjściu, gdy nagle usłyszał jeszcze głos Harry'ego:
– Serio chodzisz z Parkinson?
Malfoy przystanął i odwrócił się powoli.
– Skąd taki wniosek? – Zapytał i poczuł jak na nowo zbiera się w nim złość. A może... Wstyd?
– No wiesz, te serduszka "P+D" mówią same za siebie – zaśmiał się Potter. – Poza tym dużo czasu spędzacie razem no i...
– Ja i Pansy? Chciałaby - prychnął blondyn. – To nie ona mi się podoba.
– Jeśli nie ona, to kto? – gryfońska ciekawość zwyciężyła, brunet musiał zapytać.
– To chyba już nie twoja sprawa, Potty – warknął Draco i wyszedł, nie zwracając uwagi na dalsze pytania Harry'ego.

Give me love // Drarry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz