Wstawiam rozdział dzień wcześniej, sama nie wiem dlaczego XD nie mogę spać, więc stwierdziłam - czemu nie?
W każdym razie, bez zbędnego przedłużania, zapraszam do czytania! (Zrymowałam nieźle, prawda)Harry wyszedł z sypialni Ślizgona i uderzył w mur z bezsilnej złości.
Nie tak chciał poprowadzić tę rozmowę. To wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej, do cholery!
Westchnął cicho i ruszył ku wyjściu z dormitoriów Slytherinu.
Wymknął się z lochów i skierował do wieży.
Po drodze zastanawiał się, co oznaczała reakcja Draco na jego oświadczenie.
Przecież Harry po prostu powiedział prawdę! Nic nie czuł do Ślizgona i to nie było jego winą!
Dlaczego więc miał wyrzuty sumienia?
Nie, stop. To tylko Malfoy, pomyślał, nic mu nie zrobiłem, nie jestem mu niczego winien. Nie kocham go i to nie jest wcale nic dziwnego!
Jednak nawet te zapewnienia nie zdusiły głosiku z tyłu głowy, który wciąż powtarzał mu, że jest winny.
Potter dotarł do wieży w ponurym nastroju. Wyszeptał hasło i wszedł do środka.
Pokój wspólny ział pustkami, co go nie zaskoczyło. W końcu dochodziła trzecia nad ranem. Ziewnął przeciągle i poczłapał do schodów.
Dotarłszy do sypialni, zrzucił z siebie pelerynę i nie przejmując się pozostałym ubraniem, opadł na łóżko.
Na chwilę przed zaśnięciem postawił sobie cel. Pomoże Malfoyowi. Nie wiedział jak, ale był pewien, iż powinien to zrobić. To jedyny sposób na pozbycie się tego cholernego głosiku, który powodował wyrzuty sumienia. Harry zacisnął zęby. Po tym, jak Draco najzwyczajniej wyrzucił go ze swojego pokoju, Gryfon zorientował się, że będzie cholernie trudno zbliżyć się do Ślizgona, a tym bardziej przekonać go do przyjęcia pomocy.
Brunet uśmiechnął się do siebie sennie.
Bardzo dobrze, pomyślał, Gryfoni uwielbiają wyzwania.* * *
Po wyjściu Harry'ego Draco długo nie mógł zasnąć.
Nie wiedział czy ma się cieszyć, że wspomnienia zaczęły powracać tak szybko, czy wręcz przeciwnie, bo wraz z pamięcią nie pojawiły się uczucia.
Przewracał się z boku na bok, wciąż usilnie próbując odciąć się od rzeczywistości. Jednak, kiedy wreszcie mu się to udało, dręczyły go koszmary.
Po przebudzeniu niewiele z nich pamiętał, jednak wiedział, iż były naprawdę okropne.
Rano czuł się jakby przebiegło po nim stado hipogryfów.
Ledwo zwlókł się z łóżka. Taki sen w niczym nie przypominał odpoczynku. Równie dobrze mógłby czuwać całą noc.
Wszedł do łazienki i ochlapał sobie twarz chłodną wodą.
Spojrzał w lustro i przeraził się, widząc wielkie sińce pod swoimi oczami. Szybko wyszeptał zaklęcie maskujące i zadowolony z efektu, wyszedł z toalety, żeby się ubrać. Przed śniadaniem chciał jeszcze załatwić pewne sprawy z Granger.
Po kilkunastu minutach był gotowy do wyjścia. Opuścił lochy i skierował się do wieży Gryffindoru.
Podczas drogi wściekłość zawrzała w nim na nowo.
Cień sympatii, jaką zaczął żywić do dziewczyny, natychmiast wyparował.
Podświadomie jednak wiedział, że najbardziej bolał go zawód. Naprawdę zaczął wierzyć, iż Harry może odzyskać wspomnienia i że wszystko się ułoży.
Draco sposępniał jeszcze bardziej.
Dotarłszy pod portret, zaczął się bezceremonialnie dobijać do pokoju wspólnego Gryfonów.
Walił w płótno, nie zwracając uwagi na oburzone krzyki Grubej Damy.
- Malfoy? - wejście w końcu uchylił jakiś Gryfon z szóstego roku, bodajże Thomas. - Czego chcesz?
- Zawołaj Granger. - Warknął Draco. Blondyn nie miał zamiaru się wykłócać. Chciał wszystko załatwić jak najszybciej i po prostu wreszcie odpocząć.
Ciemnoskóry wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, lecz mina Ślizgona skutecznie odwiodła go od tego zamiaru.
- Zaczekaj. - Powiedział Dean z wahaniem i zniknął za portretem.
Draco splótł dłonie na piersi i oparł się o mur, niecierpliwie bębniąc palcami w swoje ramię.
Po chwili w wejściu do pokoju wspólnego Gryffindoru ukazała się Hermiona. Wyglądała na bardzo szczęśliwą, jakby nic nie mogło już zepsuć jej humoru.
To się kurwa zdziwi - pomyślał blondyn wściekle.
- Draco? - zapytała Gryfonka, nie kryjąc zaskoczenia. - Co tutaj robisz? Stało się coś?
- A żebyś wiedziała, Granger - warknął Malfoy. - Harry odzyskuje pamięć.
Oczy szatynki rozszerzyły się, a na jej usta wstąpił szeroki uśmiech.
- Och, to cudownie! - Ucieszyła się.
- No nie bardzo. - Syknął Ślizgon. - Bo widzisz, wraz ze wspomnieniami nie powracają uczucia. Co z tego, że pamięta nasze wspólne chwile, jeśli tak naprawdę nic one dla niego nie znaczą?!
Uśmiech dziewczyny zbladł. Draco dyszał wściekle. Cała złość tłumiona w nim od wczoraj wreszcie znalazła ujście.
- Mówiłaś, że wszystko będzie w porządku! - Ryknął. - Mówiłaś, że o tym czytałaś!
Hermiona cofnęła się o kilka kroków pod nienawistnym spojrzeniem Malfoya.
- Bo... Bo czytałam - zająknęła się - i nie mam pojęcia, dlaczego uczucia nie wracają... Może...
- Może co?! - zawołał Draco, tracąc już resztki opanowania. - Nic już z tym nie zrobisz! Nie jesteś w stanie! Gdyby nie ty i pieprzony Weasley, to wszystko byłoby w porządku! - Złość powoli się ulatywała, ustępując miejsca jedynie bezsilności i goryczy. - To nie ma sensu - dodał, o wiele ciszej i spokojniej. Ostatni raz spojrzał na Granger i odwrócił się, chcąc odejść. Nie miał zamiaru zarabiać szlabanu za przeklęcie uczennicy. A poza tym, Malfoyowie mieli swoją godność. Nie atakowali kobiet, bez względu na to, co zrobiły lub jak miały status krwi.
- Draco Malfoyu! - Tym razem to Hermiona podniosła głos. - Jesteś cholernym Ślizgonem czy nie? Z tego co wiem, jednymi z cech Slytherinu są determinacja i dążenie do celu. A ty tak po prostu się poddajesz?
Blondyn zatrzymał się i spojrzał na Gryfonkę przez ramię.
- Umiem rozpoznać, kiedy sprawa jest z góry przegrana, nie jestem głupi, Granger.
Szatynka zmrużyła oczy. Nawet Draco zorientował się, że nie jest to najlepszy znak.
- Posłuchaj mnie uważnie - zaczęła chłodno opanowanym tonem, co było o wiele gorsze od krzyków - nie wiem jak ty, ale ja się nie poddam. Ty też nie możesz! Zależy ci na Harrym? Widzę, że tak. Jeśli twoje uczucia są prawdziwe, to pokaż to! Pokaż, do cholery, że ja i Ron popełniliśmy błąd, że się myliliśmy! Musi być jakiś sposób i znajdę go. My go znajdziemy. - Dziewczyna zakończyła swoją tyradę i splotła ręce na piersi.
Ślizgon zmieszał się. Inaczej zaplanował tę rozmowę. To on miał być górą! On miał mieć ostatnie słowo!
- Co proponujesz? - odezwał się w końcu, po dość długiej chwili milczenia.
- Książki. - Odparła Granger, jakby odpowiedź była oczywista. - Ale na pewno nie te dostępne dla nas.
Draco zmarszczył brwi. Cała złość już dawno go opuściła. Teraz pozostała jedynie bezsilność oraz chęć działania.
- Co masz na myśli?
- Musimy udać się do Działu Zakazanego.Ostatnio znowu dostałam nominację do pokazania twarzy.
Mimo że już ją pokazałam (tak naprawdę to pół ale ciii), to wstawię Wam tu moje zdjęcie, na którym widać mnie całąMam nadzieję, że rozdział Wam się podobał! Następny raczej już tradycyjnie w niedzielę, ale zobaczy się:3
CZYTASZ
Give me love // Drarry ✔️
Fanfiction(Zaczęłam pisać to opowiadanie przy dość małym doświadczeniu w tej dziedzinie. Na Pierwsze kilka rozdziałów przymknijcie oko, im dalej, tym lepiej) Jak wiele może zmienić jedno, niewinne wydarzenie? Jak dotychczasowy wróg może stać się kimś zupełnie...