Kochani, musicie mi pokazać, jeśli wam się podoba:c chociażby dając gwiazdki i pisząc komentarze, to naprawdę motywuje!
Piszcie też w prywatnych wiadomościach lub komentarzach co chcielibyście zobaczyć w kolejnych rozdziałach, chętnie poczytam i moze wykorzystam wasze propozycje!:)- Hermiona! Hermiona! HERMIONA! - Blaise przyspieszył, ale dziewczyna się nie odwróciła. Zabini podbiegł i zrównał z nią krok, lecz Gryfonka nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem.
- Hermi.. Przepraszam.. Nie chciałem! - Plątał się w wyjaśnieniach chłopak.
Granger uparcie milczała, nadal nie patrząc na Ślizgona.
Przemierzali Hogwart, Zabini wciąż prosząc o przebaczenie, a Hermiona ignorując jego słowa.
Kiedy dotarli pod portret Grubej Damy, szatynka nadal nie zwracając uwagi na coraz bardziej zdesperowane próby przeprosin, weszła do pokoju wspólnego zatrzaskując Blaise'owi drzwi przed nosem.
Zrezygnowany chłopak opuścił głowę i zawrócił, kierując się do lochów.* * *
Słońce grzało, a uczniowie cieszyli się pierwszymi ciepłymi dniami tego roku, przesiadując na błoniach. Pod wielkim bukiem siedziała para chłopców, w których stronę rzucane były co chwilę ukradkowe spojrzenia. Każdy przyglądał się im z niekrytym zdziwieniem, jakby chcąc upewnić, że nie ma halucynacji. Nikt nie mógł uwierzyć, że Draco i Harry siedzą obok siebie z własnej woli, w dodatku oszczędzając sobie rzucania wyzwiskami i obelgami.
Tymczasem oni nie zwracali zupełnie uwagi na zaciekawiony i zdumiony wzrok innych Hogwartczyków.
Harry siedział oparty o pień potężnego drzewa, a Draco o jego nogi. W rękach Malfoy znajdowały się "Elilsiry dla zaawansowanych", a Potter bawił się jego włosami. Brunet westchnął cicho, a Ślizgon odłożył książkę i zerknął na chłopaka, odchylając głowę w tył. Wzrok jego stalowych oczu napotkał spojrzenie tych zielonych. Draco, najpierw upewniwszy się, że nikt na nich nie patrzy, złapał Harry'ego za krawat i przyciągnął do siebie, wpijając się w jego usta.
Potter przymknął oczy z przyjemności, ale pocałunek był krótki, zakończył się tak szybko, jak zaczął. Brunet mruknął niezadowolony, ale przypomniał sobie, że przecież są w miejscu publicznym i rozejrzał się z przerażeniem w poszukiwaniu zdziwionych lub nawet zdegustowanych spojrzeń. Nic takiego jednak nie zauważył.
- Spokojnie, nikt nie widział - szepnął Malfoy, owiewając przy tym jego ucho ciepłym oddechem.
Harry'emu ulżyło, ale nadal obrzucał podejrzliwym wzrokiem błonia i siedzących na nich uczniów.
- Jesteś pewien? - Gryfon trochę spanikował. - A jeśli...
- Zamknij się, Potter. - Draco uśmiechnął się i ponownie złączył ich usta, podnosząc głowę z jego kolan.
Ten pocałunek także nie trwał długo. Po chwili Malfoy wstał i wyciągnął rękę do drugiego chłopaka. Ten niechętnie przyjął pomoc. Wolałby posiedzieć jeszcze na dworzu.
Ruszyli w stronę zamku, a kiedy zniknęli w środku, Ślizgon splótł ich ręce. Harry jednak natychmiast wysunął palce z dłoni Draco. Na jego pytające i odrobinę gniewne spojrzenie zaczął się tłumaczyć.
- Jeszcze ktoś nas zobaczy - powiedział zmieszany. - No wiesz, Ron albo coś...
Teraz Malfoy naprawdę był zły.
- I bardzo dobrze! - zawołał. - Nie chcę się ukrywać, jesteśmy razem czy nie?! - Harry'ego zatkało.
- No... Chyba... - zająknął się.
- Chyba! Czyli nawet nie wiesz! - Ślizgon zacisnął dłonie w pięści.
- Draco... To nie tak! Oczywiście, że jesteśmy razem... Przecież...
- Nie kończ! Nie mów czegoś, czego możesz żałować! - Uciszył go blondyn gorączkowo. Przysunął się do niego i objął.
- Jeszcze nie teraz, kiedy nie jesteś o tym przekonany. Chcę to od ciebie usłyszeć, gdy bedziesz tego pewien.* * *
Eliksiry. Kto je lubi? Napewno nie Ron.
Usiadł ciężko przy swoim kociołku równo z wejściem Snape'a do klasy. Nauczyciel rzucił kilka zdań na temat dzisiejszej lekcji, zapisał na tablicy składniki i instrukcje, a następnie zasiadł za biurkiem.
- Dobierzcie się w pary i do roboty, macie niecałe 2 godziny - dodał, ukrywając się za stertą sprawdzianów pierwszoroczniaków. Rudowłosy dostrzegł, jak profesor stawia wielkie "T", nawet nie przeglądając pracy. Pewnie należała do jakiegoś Gryfona.
Po chwili automatycznie ruszył w stronę Hermiony, ale przypomniał sobie, że już nie są razem. Poczuł gulę w gardle, której za cholerę nie mógł przełknąć.
Weasley z nadzieją odwrócił się do Harry'ego i nagle znieruchomiał.
Potter pracował z Malfoyem. I, co gorsza, nie wydawał się tym zirytowany, wręcz przeciwnie.
Gryfon zamrugał kilkakrotnie, a kiedy obraz bruneta i blondyna nie zniknął, jęknął cicho.
Rozejrzał się zrezygnowany po klasie. Tylko jedna osoba nie miała pary. Pansy. Rudowłosy gwałtownie wciągnął powietrze. Ślizgonka pochwycila jego spojrzenie i uśmiechnęła się wykonując przy tym zachęcający gest ręką, co Weasley'owi wydało się równie dziwne i przerażajace jak Harry w parze z Malfoyem. Westchnąwszy, udał się do stolika Parkinson.
- Cześć - dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. - Pójdę po składniki.
Ron opadł na krzesło z cichym jękiem. Zapowiadają się bardzo długie dwie godziny.* * *
- Ja to zrobię - powiedział Blaise odbierając Hermionie nóż i piołun.
- Daj, zajmę się tym - zaproponował Ślizgon, biorąc do ręki łyżkę w celu mieszania wywaru.
- Pokaż mi to - Zabini wyrwał Granger książkę i zaczął dokładnie czytać wskazówki.
- PRZESTAŃ! - Krzyknęła dziewczyna, aż uczniowie podskoczyli, a Neville wylał swój eliksir.
- O co ci chodzi? - Zapytał Blaise, a jedna jego brew powędrowała ku górze, aż do lini włosów.
- O co mi chodzi?! O co mi chodzi?! - prychnęła Hermiona trochę cichszym tonem, ale nadal słychać ją było wyraźnie w całej klasie. Snape uniósł głowę i przypatrywał się jej z niemałym zainteresowaniem. - Przez całą lekcję mnie wyręczasz, nic nie mogę zrobić sama, bo zaraz ty się za to weźmiesz! To irytujące! - Zawołała na jednym wydechu. Wszystkie oczy były skierowane na nią.
- Minus 20 punktów dla Gryffindoru za krzyczenie na mojej lekcji, a tym samym przeszkadzanie w jej prowadzeniu oraz innym w pracy. - Nikt nie zauważył, kiedy Severus wstał od biurka i podszedł do Hermiony. - A teraz łaskawie wróćcie do pracy, bo zostało wam niewiele czasu. - I usiadł z powrotem.* * *
Ron praktycznie nic nie robił. Pansy zajmowała się wszystkim: krojeniem, mieszaniem, czytaniem, doglądaniem.
Gryfon był z tego powodu bardzo zadowolony, ale także zdziwiony i przestraszony. Ślizgonka, z którą w dodatku się nienawidził, od prawie godziny nie obraziła go, mało tego, była bardzo miła.
Rudowłosy wciąż ukradkiem zerkał to na Draco i Harry'ego (od tego widoku wciąż kręciło mu się w głowie), to na Blaise'a i Hermionę. Ta ostatnia nie wydawała się zbyt zadowolona ze swojej pary, co Weasley przyjął jako triumf.
Rudzielec siedział na krześle i lustrował wzrokiem klasę, gdy nagle usłyszał jak Granger krzyczy na współpracującego z nią Ślizgona.
Kłócili się o coś, ale Ron nie słyszał słów. Do jego uszu docierały tylko jakże słodkie dźwięki awantury jego byłej dziewczyny z jej obecnym chłopakiem.
Nagle do akcji wkroczył Snape. Odebrał Gryffindorowi 20 punktów, czym skutecznie uciszył Hermionę, ale na jej twarzy nadal można było dostrzec złość.
Eliksiry minęły Weasley'owi szybko. W wyśmienitym humorze zebrał swoje rzeczy i nawet nie patrząc na Pansy, która coś do niego krzyczała, wyszedł z klasy.*po cichu liczy na gwiazdki, komentarze i propozycje*
![](https://img.wattpad.com/cover/47866557-288-k923056.jpg)
CZYTASZ
Give me love // Drarry ✔️
Fanfic(Zaczęłam pisać to opowiadanie przy dość małym doświadczeniu w tej dziedzinie. Na Pierwsze kilka rozdziałów przymknijcie oko, im dalej, tym lepiej) Jak wiele może zmienić jedno, niewinne wydarzenie? Jak dotychczasowy wróg może stać się kimś zupełnie...